Artykuły

Pół Pintera

Mieczysław Grabka, kreujący w "Samoobsłudze" Gasa, jednego z gangsterów, to rutyniarz, który z zimną krwią czyści rewolwer i miętoląc w zębach zapałkę, czeka na "robotę". Jego towarzysz Ben (Jerzy Gratek) wyraźnie "wymięka", pytając rozpaczliwie o ukrytego zleceniodawcę napadów. Gas strzela nerwowo szelkami, Ben chce parzyć herbatę -nie wyglądają jednak na prawdziwych bandytów.

Psychologizm w sztukach Pintera jest nie do końca umotywowany. Więcej tu sytuacji zagadkowych niż wzajemnie wynikających. Ktoś podłoży białą kopertę. Nagle zabraknie gazu. Zatrzaskiwane metalowe drzwi (scenografia Barbary Hanickiej) będą wybrzmiewać przeszywającym hukiem. Tajemniczym zbiegiem okoliczności ktoś uruchomi kuchenną windę. Gangsterzy staną się niechcący kelnerami, realizującymi, z równym wyrachowaniem i zimną krwią, wykwintne zamówienia niewidzialnych klientów. Realistyczna początkowo sytuacja ulegnie deformacji, nadając zdarzeniom alogiczny przebieg.

Napięcie w przedstawieniu rośnie tylko do pewnego momentu, po czym rozmywa się w siatce powtarzanych absurdów i przemilczeń. Nie wydźwigną one spektaklu już na wyższy poziom wtajemniczenia. Jacek Gąsiorowski uznał, że Pinter to po prostu autor literatury kryminalnej i dlatego punkt ciężkości spoczywa na sensacyjnej akcji, zmierzającej do zapędzenia jednego z bohaterów w kozi róg. Przecież musi być wreszcie jakaś ofiara. Restauracyjni goście są niemi (oryginalny tytuł sztuki brzmi: "Niemy kelner") - znaczy to, że uśmiercony zostanie któryś z bohaterów. Tylko który...?

Parodiujące codzienny bełkot, zwłaszcza język mediów, dialogi Pintera są w krakowskiej "Samoobsłudze" prawie nieobecne. Aktorzy nie potrafią wydobyć ukrytego w prostych wyrażeniach dowcipu, wyeksponować słownych kalamburów lub typowych frazeologizmów. Dziś nawet na Pinterze nikt się nie śmieje! Chyba nie ma się czemu dziwić, jeśli widzowie zupełnie nie rozumieją treści sztuki. Wychodzą z teatru i pytają: dobra, ale kto tu kogo zabił?

W pierwotnej wersji Stary Teatr zamierzał wystawić dwie jednoaktówki Harolda Pintera. Tymczasem na scenie przy ul. Sławkowskiej mamy tylko godzinną "Samoobsługę", mimo że na plakacie widnieje również drugi tytuł? Okazuje się, że premiera "Lekkiego dnia" odbędzie się dopiero 28 kwietnia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji