Artykuły

Nieskończona historia

"Milczenie o Hiobie" w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej.

"Milczeniem o Hiobie" Piotr Cieplak próbuje dziś modnej formy otwartej - bez początku, końca, rozwinięcia. Spektakl broni się jednak bezceremonialnością stawianych w nim pytań i wątpliwości

W jednym z ostatnich przedstawień Piotra Cieplaka - fantastycznej, granej do dziś z wielkim powodzeniem w stołecznym Teatrze Powszechnym "Nieskończonej historii" Artura Pałygi - jest taka oto scena. Po śmierci starszej pani Dwomiczkowej jej sąsiadka i towarzyszka codziennych pogaduszek na schodach udaje się do zakładu pogrzebowego, aby załatwić konieczne formalności Nagle w oczach kobiety widzimy lęk. - A co, jeśli Boga nie ma - pyta szefową zakładu. Ta patrzy na nią i w lot wszystko rozumie. - No jak to nie ma? - odpowiada uspokajająco. - Jest, przecież dla pani musi być.

Pamiętam doskonale ten moment. Czyste wzruszenie. W teatrze Piotra Cieplaka temat boskiej obecności formułowany bywał przecież od dawna z zadziwiającą otwartością. A przy tym towarzyszył zwykle łagodnej refleksji nad ludzką kondycją. Łagodnej refleksji, która nie oznaczała jednak bezbrzeżnej akceptacji, a przynajmniej braku goryczy. Czasem zaś - jak w plenerowej wariacji na temat "Wesela" zatytułowanej "Albośmy to jacy tacy", granej w tym samym Powszechnym - przechodziła zaś w ostry krzyk protestu wściekłego na naszą rzeczywistość inteligenta.

Bóg jednak w świecie Cieplaka był. Nawet wtedy, gdy wydawało się, że reżyser opisuje moment, gdy wszystko wymknęło mu się spod kontroli. "Księgą Hioba" zajmował się Cieplak przed kilkoma laty we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Pamiętam dobrze skrajną ascezę tamtego spektaklu. Pulpity dla aktorów jak dla członków orkiestry. A potem coś na kształt scenicznego oratorium z biblijnym tekstem niczym partyturą. Coś jest na rzeczy w tym, że Cieplak pozostał wiemy swej sympatii do quasi-oratoryjnych form. "Nieskończona historia" też ma przecież w podtytule słowo "oratorium".

"Milczenie o Hiobie" nawiązuje do dawnej wrocławskiej inscenizacji jedynie szeregiem stolików, przy których na początku zasiądą aktorzy. Tyle że długo przy nich nie posiedzą. Po chwili bowiem podest z owymi stolikami zjedzie za kulisy. Reszta od tamtej wersji daleko odbiega. Przed laty aktorzy Cieplaka (pamiętam do dziś wyrazistego Eryka Lubosa) próbowali odegrać choćby i samymi głosami los Hioba. W Narodowym akcenty zostają przesunięte. Zamiast opowieści o upadku i uwzniośleniu Hioba mamy rozmowę o tym, jak bardzo wobec jego drogi jesteśmy bezradni, do jakiego stopnia nawet nie zadajemy sobie trudu, żeby chociaż spróbować go zrozumieć.

Powiedział o tym sam Piotr Cieplak, tłumacząc powód powrotu do "Księgi Hioba". "To temat, którego nie rozumiem. Mam wrażenie, że przekracza możliwości reżyserskie, interpretacyjne. Przerasta nas" - mówił przed premierą. Przyznaję, że bardzo mi się to spodobało. Cieplak znany jest z kultywowania niewiedzy (patrz jego dziennik rowerowy z podtytułem "O niewiedzy w praktyce"), tym razem zaś poświęcił przedstawienie na swoje poszukiwania i wątpliwości, nie znając ich finału, dopuszczając, że na koniec pozostanie z niczym. Konsekwencją był wybór formy scenicznej, przypominającej tym razem laboratorium. Trafiamy bowiem na coś na kształt próby, gdzie każdy z ośmiorga aktorów za pomocą różnych tekstów próbuje zbliżyć się do prawdy nie tyle o samym Hiobie, ile o naturze ludzkiego cierpienia. Sytuacja, choć teatralna, zostaje odarta ze scenicznego blichtru. Artyści z Narodowego mówią do nas bez afektacji, niemal prywatnie. Ich kostiumy też sprawiają wrażenie tych, w których przyszli tego wieczoru do pracy. Jedni powiedzą, że taka reżyserska strategia musi skutkować sztucznością. Myślę inaczej. Dla mnie skutecznie burzy na długie fragmenty spektaklu granice między sceną a widownią, aby w olśniewającym, niebiańskim finale przypomnieć nam z całą mocą, gdzieśmy się w znaleźli.

"Księga Hioba" jest tym razem tylko pretekstem czy może raczej zaproszeniem do rozmowy. Relacjonuje ją w pierwszych minutach debiutujący na narodowej scenie, ale nie u Cieplaka, Cezary Kosiński. A potem mamy huśtawkę tonacji - od relacji z płonącego getta do bajki o czapli, co nie chciała upaść. Aktorzy swobodnie zmieniają konwencje, bywają autoironiczni, biorąc w nawias swoje niektóre poprzednie role. Kiedy się patrzy na Dominikę Kluźniak we wspomnianej bajce, nie sposób nie pomyśleć o jej Pippi z Dramatycznego. Nie znaczy to jednak, że aktorka popełnia

plagiat. Ona jedynie bardzo świadomie gra swoim od dawna utrwalonym wizerunkiem.

Świetny jest także Tomasz Sapryk w monologu współczesnego niewolnika korporacji, Monika Dryl bawi się wykładem o obrazie de la Toura, Wiktoria Gorodeckaja zadziwia skalą głosu, nieodparcie zabawny jest Zbigniew Zamachowski, gdy imituje klekotanie bociana, polskiego bociana. Pod całą tą grą są jednak Hiob, który przyjął swoje cierpienie i nie wyrzekł się Boga, oraz dwudziestowieczna Zagłada, gdy wydawało się, że Bóg o świecie zapomniał. Wspomniana relacja z bunkra na Miłej oraz rozmowa Anki Grupińskiej z Markiem Edelmanem wypadają poruszające Dużo mętniej brzmią wywody Andrzeja Stasiuka na dyżurny dziś temat polskiego antysemityzmu. Kompozycją przedstawienie przypomina ową wariację na temat "Wesela" z Powszechnego, gdzieniegdzie można rozpoznać cytaty z sopockiego "Charlie bokserem", jednej ze słabszych inscenizacji Cieplaka. Gdy patrzę na spektakl z Narodowego z perspektywy czasu, zdaje się on być pieśnią, a może tylko piosenką, której refrenem jest opowieść o Hiobie. Jakoś rymuje się ze znanymi nam przecież, nie tak odległymi narracjami o Zagładzie, a wciąż nie potrafimy jej zrozumieć. Taki czas.

Podoba mi się, że szefowie Narodowego poszli na ryzyko, wstawiając do repertuaru niedomknięty projekt Piotra Cieplaka. A jeszcze bardziej by mi się podobało, gdyby reżyser wracał do niego co jakiś czas, jedne fragmenty wyrzucał, inne do scenariusza dodawał. Uczyniłoby to z "Milczenia o Hiobie" prawdziwie nieskończoną historię.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji