Artykuły

Seriale w Trwam, czyli ojciec Tadeusz w prajm tajmie

"Włączenie telewizji często równa się dziś wpuszczeniu wroga do domu" - można przeczytać w "Naszym Dzienniku". Dlatego wchodząca na multipleks TV Trwam szykuje własne seriale, które mają kształtować świadomość Polaków. O aktorski narybek ojciec dyrektor nie musi się martwić. W tym roku na kierunku kulturoznawstwo na jego toruńskiej uczelni ruszyła nowa specjalność - techniki aktorskie i reżyseria. Warsztaty prowadzi tu Halina Łabonarska, warszawska aktorka teatralna, filmowa i serialowa (m.in. "Barwy szczęścia"). Na WSKSiM działa też teatr studencki Dobry Wieczór - pisze Jacek Hołub w Gazecie Wyborczej.

Kanał stworzony przez o. Tadeusza Rydzyka wchodzi na multipleks wiosną. Będzie go można oglądać w całej Polsce - wystarczy domowa antena. Przed niszową stacją, którą na razie odbiera kilka tysięcy widzów, otwiera się szansa dotarcia do milionów. Toruński redemptorysta znalazł sposób, by przyciągnąć je przed ekrany.

- Moim marzeniem jest, aby wykorzystując uczelnię i twórczych rodaków, pomyśleć o tworzeniu filmów. Nie dziś jeszcze, ale w przyszłości - mówi o. Rydzyk w wywiadzie dla "Naszego Dziennika".

Konkurs na scenariusz dwóch seriali telewizyjnych ogłosiły wspólnie: założona przez Rydzyka Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, Telewizja Trwam i jej nadawca - fundacja Lux Veritatis. Akcja pierwszej telenoweli ma się toczyć we współczesnej Polsce, druga to serial historyczny. Warunek: "Świat przedstawiony w serialu winien uwzględniać wartości uniwersalne kultury chrześcijańskiej".

W szranki mogą stanąć "osoby niezależnie od ich zawodowego dorobku". Uczestnicy muszą wskazać grupę docelową, czyli odbiorców produkcji, i przedstawić założenia pomysłu 24-częściowej serii. Organizatorzy oczekują charakterystyki bohaterów, "treatmentu pierwszego odcinka", pięciu scen dialogowych do pilota oraz zarysu fabuły pozostałych odcinków. Nagroda - wyjazd do Ziemi Świętej dla dwóch osób. Termin do 30 listopada, wyniki - w lutym.

Najpopularniejszą produkcję telewizyjną - "M jak miłość" - ogląda średnio ok. 7 mln widzów. Za nią są "Na dobre i na złe" (ponad 5,5 mln) i "Ojciec Mateusz" (4,7 mln).

- Tasiemce przywiązują ludzi do stacji. Mają najbardziej lojalną publiczność, która organizuje sobie dzień tak, żeby móc oglądać ulubiony film. Kiedyś mieliśmy porucznika Borewicza, teraz Hankę z "M jak miłość" - mówi dr Dominik Antonowicz, socjolog z UMK w Toruniu.

- Serial może być lokomotywą, która przyciągnie widzów i reklamodawców - mówi zastrzegający anonimowość reżyser i scenarzysta. Wynagrodzenie scenarzysty to niejedyny koszt, z jakim musi się liczyć o. Rydzyk. Reżyser wylicza: - W modnych ostatnio paradokumentach producenci zamiast profesjonalnych aktorów biorą amatorów i kręcą w naturalnych plenerach. Dzięki temu oszczędzają na gażach gwiazd i scenografii. Wyspecjalizował się w tym Polsat. Odcinek kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych, podczas gdy poważniejsza produkcja to już koszt 150-200 tys. zł za odcinek w górę. Jeśli to serial historyczny, trzeba budować scenografie, przesłaniać sklepy na ulicach itp. - wychodzi jeszcze drożej. Dodatkowe koszty to gwiazdy. Chyba że samodzielnie się je wykreuje, jak TVN, który jest w tym mistrzem.

O aktorski narybek ojciec dyrektor nie musi się martwić. W tym roku na kierunku kulturoznawstwo na jego toruńskiej uczelni ruszyła nowa specjalność - techniki aktorskie i reżyseria. Warsztaty prowadzi tu Halina Łabonarska, warszawska aktorka teatralna, filmowa i serialowa (m.in. "Barwy szczęścia"). Na WSKSiM działa też teatr studencki Dobry Wieczór. Młodych aktorów widzowie TV Trwam mogli zobaczyć w akcji już trzy lata temu. We wnętrzach toruńskiego hotelu Solaris stacja nakręciła "Moralność pani Dulskiej". Teraz studenci pokazują "Klub kawalerów", komedię Michała Bałuckiego z końca XIX w. "Tytułowy klub kawalerów zrzesza antyfeministów, którzy mieli wcześniej niezbyt udane doświadczenia z kobietami. Po pewnym jednak czasie serca zatwardziałych przeciwników małżeństwa miękną" - czytamy na stronie Radia Maryja.

Dla o. Rydzyka i jego współpracowników telewizja nie jest zwyczajnym medium. To front walki ideologicznej. Wystarczy przeczytać sierpniowy wywiad w "Naszym Dzienniku".

"Włączenie telewizji często równa się wpuszczeniu wroga do domu" - zauważa prowadząca rozmowę Małgorzata Goss. Ojciec dyrektor: "Ludzie nie orientują się, że przyjmują pięknie opakowaną truciznę. Podobnie jak z zatruciem środowiska, człowiek tego z początku nie czuje, ale jego organizm chłonie, a wreszcie zaczyna chorować. Ekologia dotyczy całego człowieka. Chorować może nie tylko ciało, ale i jego intelekt, duch człowieka".

Dlatego seriale w TV Trwam nie mają być tylko rozrywką - mają kształtować świadomość Polaków. "Grupą docelową" będzie raczej konserwatywna widownia, która w tej chwili śledzi losy bohaterów "Ojca Mateusza" w TVP. - Wyobrażam sobie, że będzie to serial o wielopokoleniowej rodzinie, w której jest miłość i wiara w Boga, ale brakuje pieniędzy, choć jakoś sobie radzą. Rodzina codziennie stawia czoła złu świata zewnętrznego, kultowi mamony, bezrobociu, braku poszanowania dla człowieka i jego godności, zwłaszcza gdy mówimy o ludziach starszych - prognozuje Antonowicz. - To ma być w założeniu przeciwieństwo seriali TVN-u i Polsatu, w których zblazowani korporacyjni single i rozwodnicy uwięzieni są w szklanych domach, a jedynym dylematem jest dla nich wybór imprezy i partnera na jedną noc.

Kanał redemptorysty z Torunia już się zmienia. Gadające głowy zastępują dynamiczne obrazy. Pod koniec września pojawiło się nowe pasmo "Trwam o poranku" z serwisami informacyjnymi, publicystyką i prognozą pogody. Na dole ekranu - pasek z najważniejszymi newsami. W sobotę przed południem - "Kropelka radości". Na kolorowym tle stoi uśmiechnięty redemptorysta. Do studia dzwoni dzieciarnia i rozwiązuje krzyżówkę. Puste pola widać na ekranie. Nagrody - ilustrowane książki o żywotach świętych.

Ojciec dyrektor zapowiada dalsze zmiany: "Chcemy dopuścić do głosu tych, którym zamyka się usta. Jest wokoło dużo dobrych, budujących zdarzeń. Oczywiście pozostanie to telewizja katolicka".

- Wejście na multipleks wiąże się z potężnymi kosztami. Ale jak już się kupiło mercedesa, nie opłaca się oszczędzać na paliwie - mówi reżyser. Rydzyk wylicza: "Koncesja i opłaty m.in. operatora multipleksu to blisko 9 mln zł rocznie. Będzie to wymagało wielkiego wysiłku. Musimy się zmobilizować. To wielka szansa".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji