Artykuły

Mister Barańczak przygląda się światu

"Mister Barańczak" w reż. Jerzego Satanowskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Rzadko się dziś zdarza, żeby na scenie w roli głównej gwiazdy wieczoru występowała poezja. Subtelna, zabawna i ponadczasowa, bo obnażająca nieśmiertelne absurdy życia. "Mister Barańczak" Jerzego Satanowskiego odkrywa je na nowo

Najnowsza premiera Teatru Nowego - "Mister Barańczak. Żeby w kwestii tej nocy była pełna jasność" jest hołdem złożonym Stanisławowi Barańczakowi. Wybitny poeta i tłumacz, znany przede wszystkim z przekładów dzieł Szekspira, urodził się i wychował właśnie w Poznaniu. Tu skończył studia, tu rozpoczął karierę naukową na UAM. Wyrzucony z uczelni za działalność polityczną (był działaczem Komitetu Obrony Robotników) na początku lat 80. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Wykładał m.in. na Harvardzie. Od lat zmaga się z chorobą Parkinsona.

Szczegółowej biografii Stanisława Barańczaka w spektaklu Jerzego Satanowskiego (również poznaniaka) nie znajdziemy. Jest wędrowny profesor (ciepła, żywa rola Mariusza Puchalskiego) przemierzający scenę życia z ogromną walizką która w razie potrzeby zmienia się w uniwersytecką mównicę. Jest tłum studentów w mundurkach z literą "B" w klapie (świetny wokalnie zespół młodych aktorów Teatru Nowego), jest żona, jest tajniak w prochowcu. Są obrazki z szarej, zasypanej śniegiem Polski, którą poeta w jednym z numerów ogląda jadąc przepełnionym autobusem "Jelcz", trącany łokciem współpasażera. Są rozterki człowieka rzuconego w wir towarzyskich obowiązków, które każą nieśmiałemu rozmówcy nawiązywać nowe znajomości. Jak na zawołanie pojawiają się humorystyczne rymy: "Butla Perriera - wciąż jest bariera. Łyk Bloody Mary - nie ma bariery".

"Mister Barańczak" doprowadza widownię do śmiechu wtedy, gdy odkrywa warsztat tłumacza i tworzy śmiałe wariacje na temat klasyki ("Forum. Togi. Gołe nogi" - tak zaczyna się kilkuzdaniowe wierszowane streszczenie "Juliusza Cezara" Szekspira) i wtedy, gdy przekłada język polski piosenki grupy The Beatles.

W spektaklu Jerzego Satanowskiego śmiech jednak czasami zastyga. Wpatrzony w pędzący świat poeta przypomina nam, że za każdym razem gdy sadzamy tyłek sącząc wino na kanapie, gdzieś na świecie ginie człowiek.

Sceniczny Barańczak opowiada nam też o sobie samym stojącym przed witryną. Coraz starszym, nie mogącym się nadziwić postaci, którą zobaczył w szybie.

Ten zadumany Barańczak z Teatru Nowego chwilami boli. Ale nikt przecież nie obiecywał, że będzie tylko bawił. Na scenie stuka maszyna do pisania. Aktorzy przy każdej nowej piosence zmieniają aranżacje, obracając ruchome ściany, przypominające fasady betonowych bloków. Dekoracje jakby żywcem wyjęte z tomiku "Tryptyk z betonu, zmęczenia i śniegu".

Na scenie na jednym z tych bloków rośnie sobie bezczelnie puszysta zielona trawka. Element równie absurdalny, co niezbędny do życia. Jak tlen. Jak dobra literatura.

Kolejne spektakle - 30 października oraz 14 i 15 listopada.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji