Artykuły

Życzenia na dzień św. Kryspina

Duża liczba konkursów dramaturgicznych nie przekłada się na liczbę spektakli i wciąż nie ma autora, którego nową sztukę teatry brałyby "w ciemno", spierając się o prawo do prapremiery - pisze Kamila Łapicka w Sieci na marginesie dyskusji o klasyce w teatrze.

Klasyka wciąż rozpala teatralne dyskusje. Byłam niedawno świadkiem jednej z nich. Dyskutowali trzej reżyserzy - Waldemar Zawodziński, Mikołaj Grabowski i Mariusz Grzegórzek - a rzecz miała miejsce w Łodzi.

Zawodziński, który poza spektaklami w prowadzonym przez siebie Teatrze im. Jaracza reżyseruje także opery, zwrócił uwagę, że Mozartowi nikt nie ośmielił się przestawić żadnej nuty, a Szekspira można "przepisywać" do woli. Grabowski, do niedawna dyrektor Starego Teatru, przyznał, iż tzw. remiksy sceniczne (pokłosie metody "kopiuj-wklej") są dziś wszechobecnym zjawiskiem i pozwalał na tego typu eksperymenty w Starym. Mariusz Grzegorzek, rektor łódzkiej "Filmówki", wyznał, że do klasyki ma stosunek nieufny - do tej pory wyreżyserował jedynie "Makbeta", a teraz bierze na warsztat "Woyzecka". Nie jest także zwolennikiem powszechnej dziś współpracy reżyser-dramaturg, bo w jej efekcie powstają teksty (dodajmy: nie zawsze spisane), które tylko ta jedna para artystów umie rozkodować i wystawić na scenie. Wspomniano też o odwiecznym problemie cezur czasowych oddzielających klasykę od współczesności. Powołany niedawno konkurs "Klasyka Żywa" akceptuje np. spektakle oparte na tekstach powstałych przed rokiem 1969 (data śmierci Gombrowicza). Dochodzi w ten sposób do zabawnych paradoksów: "Tango" Mrożka jest klasyką, ale "Emigranci" to sztuka współczesna.

Klasyka to po prostu ta twórczość, która przetrwała próbę czasu, dając świadectwo zarówno epoce, w której powstała, jak i czasom, które przetrwać jej pozwoliły. Czy powstawały dzieła, które od początku można było rozpoznać jako te, którym przeznaczone było stać się klasyką? Czy rozpoznawali narodziny klasyki ci, którzy po raz pierwszy słuchali z widowni, jak Henryk V w dniu św. Kryspina przemawia pod Agincourt do swej "kompanii braci", mówiąc, że im mniej ich stoi, tym większa chwała tym, którzy wytrwają?

Trzeba przyznać rację dyskutantom: duża liczba konkursów dramaturgicznych nie przekłada się na liczbę spektakli i wciąż nie ma autora, którego nową sztukę teatry brałyby "w ciemno", spierając się o prawo do prapremiery. Czyżby było coś, co w niewidzialny sposób sabotuje wysiłek piszących, nie pozwala im dotknąć prawdy o naszej epoce, skazuje ich na tworzenie sztuk, które zachowują bezpieczny dystans? Szekspir żył w niebezpiecznych czasach, ale nie wyważał otwartych drzwi. Może to czasem pomagało talentowi barda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji