Artykuły

Polacy, Niemcy, Żydzi. Bydgoszczanie

"Historie bydgoskie" w reż. Pawła Łysaka w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Joanna Lach w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Mamy coś dla nas i o nas - mówili bydgoszczanie, którzy w piątek wieczorem wybrali się na premierę "Historii bydgoskich". Pierwsza lekcja tożsamości za nami. Gorzka, ironiczna, dająca do myślenia.

Paweł Łysak z dramaturgiem Arturem Pałygą - warszawiak i bielszczanin- postanowili wziąć się za historię Bydgoszczy. Sięgnęli to tego, co ich zdaniem stanowi o naszej tożsamości, przypomina nam o korzeniach. Była Łuczniczka, Kanał Bydgoski, Klara Dux i Albrecht von Alvensleben. Banały? Udało się ich uniknąć.

Na białej scenie tylko krzesło, w tle niczym pojemniki z bibliotecznymi katalogami pordzewiałe skrzynie skrywające strzępki bydgoskich tajemnic. Z boku fotoplastikon, na którym pojawiały się fotografie tego, o czym zapomnieliśmy. W tej - udanej w swojej prostocie scenografii aktorzy mierzyli się ze swoimi opowieściami o Bydgoszczy.

Alicja Mozga przewrotnie i z komediowym zacięciem zagrała inżyniera z Fordonu, którego ciałem nagle zawładnął duch światowej sławy sopranistki Klary Dux, córki śluzan-ta z Bydgoszczy. Mieliśmy popis nie tylko aktorskich, ale też wokalnych umiejętności Mozgi. Przez ironię przebijała gorzka prawda o mieście, które nie stanowi całości. Które jest ledwie zlepkiem atomów, niepotrafiących odnaleźć wspólnej tożsamości.

Świetnie wypadł Jakub Ulewicz [na zdjęciu], który przypomniał postać Albrechta von Alvenslebena z Ostromecka - widać było, że monodram mu służy. Jego transformacja z człowieka zwolnionego po długich latach pracy w jednym zakładzie w hitlerowca pozbawionego skrupułów robiła największe wrażenie. "To miasto na wózku, nieruchome z zagipsowanymi nogami" - mówi ze sceny.

Chwilę potem Mieczysław Franaszek uświadamiał, że Łuczniczka - symbol polskiej Bydgoszczy, została zrobiona przez Niemca, a kupiona do miasta przez Żyda. Czy oddalibyśmy dziś żydowskim przedsiębiorcom tę niemiecką, gołą babę strzelającą z łuku za pomnik Papieża Polaka? Po wojnie miasto szybko wymazało z pamięci swoją żydowską historię. "Po Żydach została nam w Bydgoszczy tylko Łuczniczka" - mówi ze sceny Franaszek.

W czwartym monodramie Roland Nowak gra zwolnionego pracownika Wodociągów (motyw upadku bydgoskiego przemysłu przewija się w spektaklu jak ponure memento), który, wpadając do Kanału Bydgoskiego, ociera się o duchy tego miasta. Ten monodram wydaje się zbytnio wypełniony dydaktyzmem, jak choćby przywołanie zatamowania powodzi rozlanej w czasie wojny krwi przez Mariana Rejewskiego.

Twórcy wyciągają rękę do widza, który pomiędzy pracą a domem, kuchnią a wieczorem "na fejsie" (co wytyka ze sceny Mozga) nie ma czasu i potrzeby pomyśleć o tym, skąd jest, jakie jest jego miasto i co mógłby dla niego zrobić. Po "Historiach bydgoskich" pierwszą lekcję tożsamości mamy odrobioną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji