Artykuły

Grać na swoim a nie cudzym nosie

W recenzji z polskiej prapremiery "Czer­wonych Nosów" Petera Barnesa w poznań­skim Teatrze Nowym, zatytułowanej "Zagrać zarazie na nosie" ("Gazeta Poznańska" z 23 kwietnia br.), Zdzisław Beryt "umyślnie przytacza" nazwiska prawie wszystkich au­torów, których teksty zamieściłem w pro­gramie teatralnym i "upatruje w tym zamysł inscenizatora i reżysera przedstawienia Eu­geniusza Korina".

Ciekaw jestem, na jakiej podstawie opiera recenzent to twierdzenie? Czyżby fragmenty dzieł wybitnych mediewistów i specjalnie napisane na moje zamówienie eseje Ser­giusza Sterny-Wachowiaka i Wacława Oszajcy miały tworzyć osłonę przed ewentual­nymi ciosami przeciwników? Pisze przecież pan Beryt: "obawiając się ataków na obrazoburstwo wobec polskich pojęć i stereo­typów myślowych" reżyser przedstawienia (sic!) z programu "stworzył coś w rodzaju poczwórnej gardy".

Pomijając już karkołomny język pana Beryta - w użytej przez niego nomenklaturze z programu można "stworzyć" co najwyżej klapkę na muchy - chciałbym zauważyć, że rzekome "obrazoburstwo" sztuki idzie o lep­sze ze śmiałością piór autorów drukowanych w programie, więc jakże program miałby osłaniać spektakl, gdy właśnie - i przeciw­nie- wzywa do dyskusji. Choćby wówczas, gdy Sterna-Wachowiak pisze, że "ta sztuka denerwuje, jątrzy, dopada, prowokuje. "Chwyta za pysk I trzyma" i gdy widzi, że "straciliśmy cnotę szczerości, my, krętacze, bigoci, cynicy, łgarze, stratedzy, winowajcy, głupcy, zdrajcy, karierowicze, łajdacy, ob­łudnicy". Czy także wtedy, gdy Wacław Oszajca pisze o potrzebie "śmierci" wszyst­kiego, "co jest wokół nas, całej naszej dzisie­jszej rzeczywistości".

Już od dwudziestu lat redaguję programy teatralne i niezmiennie przyświeca mi w tej pracy przekonanie o potrzebie rozszerzania horyzontów intelektualnych widza. Pro­gram, jako druk artystyczny, stanowi w moim przekonaniu dzieło autonomiczne, chociaż zawsze ściśle związane z problematyką sztu­ki i w niemałym stopniu z kształtem artys­tycznym przedstawienia. Program teatralny w moim pojęciu nie jest autokomentarzem, poszukiwaniem alibi, "podpórką" dla teatru - takiego programu nigdy nie podpisałbym do druku, a teatr, jestem przeświadczony, odrzuciłby go bez szacunku i żalu. To samo założenie towarzyszyło mi przy wyborze ma­teriałów literackich i ikonograficznych do "Czerwonych Nosów".

Trudno pojąć powody, dla których recen­zent "Gazety Poznańskiej" okrada mnie jak­by nie było z autorstwa programu teatral­nego i obdarza nim "inscenizatora i reżyse­ra". Nie sposób zrozumieć, jakim cudem znakomite, głęboko przemyślane głosy zna­wców, mediewistów, miałyby stanowić do­wód dezercji albo tchórzostwa teatru. W końcu nie daje się także racjonalnie wy­tłumaczyć przeprowadzonego przez pana Zdzisława Beryta "rozbrojenia" sztuki Petera Barnesa przez historyczne fałszerstwo, jakim jest nazwanie papieża Klemensa VI "awiniońskim antypapieżem". Wszystko to staje się lepiej zrozumiałe tylko w jednym przypadku - gdy recenzent programu nie przeczytał, a spektakl przedrzemał. (Milan KWIATKOWSKI)

Przykro mi, że autorstwo programu do sztuki Petera Barnesa "Czerwone Nosy" odebrałem panu Milanowi Kwiatkowskiemu i, co gorsza, przypi­sałem komuś innemu - za co p. Kwiat­kowskiego przepraszam. Co do reszty jego zarzutów, niestety, nie mogę oka­zać skruchy. I zamierzam dalej tkwić w błędzie, jaki mi zarzuca. Po prostu: uważam, że zamieszczone przez p. Kwia­tkowskiego znakomite skądinąd frag­menty, to typowa "ucieczka do przo­du", wyprzedzająca przeczuwalne za­rzuty i odbierająca im impet. Wiemy wszak obaj gdzie, w jakim mieście i w jakich czasach żyjemy oraz czego moż­na w przypadku takim jak inscenizacja "Czerwonych Nosów" oczekiwać...

A tak na marginesie: pierwszy to chy­ba wypadek w Poznaniu, aby polemizo­wano z recenzentem na temat jego odczuć. Przecież każdy artysta decydu­jący się na wystawienie swego dzieła, automatycznie niejako zgadza się na krytykę. A także na własne zrozumienie przez odbiorcę treści i przesłania. Chy­ba, że zastosujemy kryteria sztuki nor­matywnej. Ale już to przerabialiśmy. Z wiadomym skutkiem.

Łączę pozdrowienia i wyrazy sympatii Zdzisław BERYT

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji