Kościół ostoją moralną
Mój głos był już cytowany w rubryce "Przy redakcyjnym telefonie" jednakże przez telefon trudno uniknąć uproszczeń. Zatem jeszcze w liście o przedstawieniu "Czerwone Nosy" Petera Barensa w reż. Korina pokazanym przez Teatr Nowy z Poznania na Spotkaniach Teatralnych. Twórca ma prawo bulwersować, jednocześnie jednak sztuka, zwłaszcza teatralna związana jest przecież z niebagatelną funkcją społeczną. Szczególnie w takich czasach jak dziś, od artysty takiego jak Korin oczekuje się większej wrażliwości i odpowiedzialności za przekazywane treści. W przedstawieniu bardzo atrakcyjnym teatralnie, to co piękne jest wypierane przez eksponowanie scen brutalnych, a wybór utworu z pokazaniem papieża-potwora, na zasadzie prawa sceny, jest odbierany jako odniesienie do współczesności. Obecny Ojciec Święty jest światłem naszych czasów. Dotychczas w Polsce, poza Urbanem, nikt nie podważał jego wielkiego autorytetu. Teraz, kiedy wszystko jest względne i odzierane z wartości, właśnie Kościół, był i jest dla wielu, bardzo wielu z nas ostoją moralną, szczególnie dla młodych. Wielki aplauz widowni może świadczyć, że w dużej mierze młoda i spontaniczna publiczność nie potrafi jeszcze oddzielić walorów artystycznych i zabawowych przedstawienia od jego zawartości myślowej. A może też w czasach o zatartych już konturach dobra i zła widzenie nieostro świadczy o postępie?