Artykuły

Miłość można spotkać wszędzie

- Ilekroć pracuję w Krakowie, chodzę do Sukiennic. I kiedyś pomyślałem: przecież oni mogą się także spotkać w muzeum. Ludzie wytęsknieni miłości mogą spotkać się wszędzie i na każdej ławeczce. Dzięki muzeum zmienia się kontekst sztuki, styl gry, ale rozmowy niczym się nie różnią od tych w parku - mówi reżyser INGMAR VILLQIST przed premierą "Ławeczki", którą zobaczymy w sali Sukiennic.

Czy widział Pan "Ławeczkę" wyreżyserowaną w 1986 roku przez Macieja Wojtyszkę wraz z Joanną Żółkowską i Januszem Gajosem?

- Tak, oglądałem w Teatrze Telewizji. To był niezwykły spektakl, który na stałe wpisał się do historii teatru.

To było 27 lat temu, tak więc wydawałoby się, że sztuka Gelmana z lekka trąci myszką, a jednak w Polsce zrealizowano ją 24 razy. W czym upatruje Pan tę tajemnicę?

- W prostocie tematu, który był, jest i będzie zawsze aktualny. To jest historia jakich wiele, która opowiada o tym, jak bardzo ludzie tęsknią za miłością i bliskością, a jednocześnie są nie zawsze gotowi, by ten bój o miłość rozpocząć od nowa. I to jest właśnie taka historia, o kobiecie i mężczyźnie, którzy spotykają się przypadkowo...

Na pewno przypadkowo?

- Nie, ale może nie zdradzajmy. Spotykają się na małej ławeczce w parku, choć on udaje, że wcześniejszego spotkania nie było. I zaczyna się z obu stron historia wzajemnych pretensji, zaklęć, wyznań, projekcji marzeń, które mają służyć tylko temu, by druga osoba, choć na chwilę, podała rękę i pozbawiła dotkliwej samotności. Oczywiście ranią się przy tym strasznie i kaleczą, ale jednocześnie są dla siebie i czuli, i opiekuńczy. To bardzo prawdziwa historia, padają w niej słowa, które albo wielu z nas wypowiadało, albo przechodziły przez myśl.

Co jest siłą tego tekstu?

- Uniwersalność i przystawalność do każdej figury teatralnej na całym świecie. Wszędzie ludzie spotykają się na ławeczce, szukają miłości, bliskości, przyjaźni, zrozumienia, choć na chwilę, bez względu na systemy. Pamiętajmy, że ten tekst powstał w Związku Radzieckim, w czasach straszliwej komuny, gdzie sfera prywatności była często jedyną przestrzenią wolności. To rzutowało na inscenizacje.

Widziałem kilka przedstawień tego tekstu w Rosji, wszystkie działy się w przestrzeni ludycznej, lumpenproletariackiej, albo odrealnionej. Dziś czasy są inne...

I Pan sadza swych bohaterów, co prawda na ławeczce, ale nie w parku tylko w... muzeum, i to w sali Galerii Sztuki Polskiej w Sukiennicach, oddziale Muzeum Narodowego w Krakowie. Dlaczego?

- Ilekroć pracuję w Krakowie, chodzę do Sukiennic. I kiedyś pomyślałem: przecież oni mogą się także spotkać w muzeum. Ludzie wytęsknieni miłości mogą spotkać się wszędzie i na każdej ławeczce.

Na szczęście komuny już nie ma, a ludzie są identyczni w swoich marzeniach, potrzebach, samotności. Dzięki muzeum zmienia się kontekst sztuki, styl gry, ale rozmowy niczym się nie różnią od tych w parku.

A rozmawiać będą...

- Magda Walach i Sławek Maciejewski, gościnnie - to pierwsza para, a druga to Karolina Chapko i Marcel Wiercichowski. To dwie równoległe obsady.

Rozmawiając z dramaturgiem często grywanym na polskich scenach, trudno nie zapytać o Pańskie nowinki dramaturgiczne.

- Czekam na ukazanie się mojej książki z jednoaktówkami, a siedzę nad korektami trzech nowych jednoaktówek, które mam zrealizować w Teatrze Polskiego Radia, gdzie zrobiłem "Ławeczkę" z Magdą i Sławkiem. Na przyszły rok planów mam mnóstwo. Ale nie zapeszajmy.

***

Premiera "Ławeczki" w reżyserii i ze scenografią Ingmara Villqista odbędzie się 18 października na Scenie na Sarego, a gala premierowa - 20 października o godzinie 19.15 w Sali Galerii Sztuki Polskiej w Muzeum Narodowym w Sukiennicach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji