Artykuły

"Order" od papieża

- Miałam ten wielki zaszczyt, że uczestnicząc w Uniwersytetach Kultury Polskiej w Rzymie, organizowanych przez Fundację Jana Pawła II, kilkanaście razy dotykałam dłoni naszego papieża, mówiąc w kilku zdaniach o tym, co Teatr Hagiograf zrobił nowego w służbie Kościoła - wspomina IZABELA DROBOTOWICZ-ORKISZ z Teatru Hagiograf im. św. Teresy z Iisieux.

Należy Pani da grona tych artystów, którzy przyznają, że wiele zawdzięczają Janowi Pawiowi II.

- To prawda. Początki Teatru Hagiograf sięgają lipca 1996 roku. Wtedy odbyła się w Domu Polskim im Jana Pawła II w Rzymie prapremiera mojego monodramu o św. Teresie z Lisieux. Zagrałam go ponad 200 razy. Naszemu Ojcu Świętemu podarowałam film, który został zrobiony według mojego scenariusza. Miałam ten wielki zaszczyt, że uczestnicząc w Uniwersytetach Kultury Polskiej w Rzymie, organizowanych przez Fundację Jana Pawła II, kilkanaście razy dotykałam dłoni naszego papieża, mówiąc w kilku zdaniach o tym, co Teatr Hagiograf zrobił nowego w służbie Kościoła.

Dzisiaj mija 35 lat od wyboru Karola Wojtyty na papieża. Jak Pani wspomina 16 października 1978 roku?

- Byłam świeżo upieczoną studentką Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Ta wiadomość dotarła do nas do akademika. Było to między 22 a 23 wieczorem, kiedy przygotowywałam się do spania. Po wiadomości, którą usłyszeliśmy z radia Wolna Europa, powstał ogromny harmider. Było bieganie i nawoływanie się na korytarzach. W następnych dniach ogarnęło nas - krakowskich studentów - prawdziwe szaleństwo. Modliliśmy się w intencji Ojca Świętego, plącząc ze szczęścia.

Z tych pierwszych miesięcy pontyfikatu papieża-Polaka zapamiętałam jeszcze świąteczny opłatek w dominikańskiej "Beczce", na który przychodził zwykle kardynał Karol Wojtyła. Było to niezwykle radosne spotkanie, chociaż najważniejszy gość nie przybył. Na fotelu, w którym miał siedzieć, leżał bukiet bialo-żółtych kwiatów...

Miała Pani szczęście spotykać się z Janem Pawłem II. Jakie zachowała Pani wspomnienia z tych spotkań?

- Powiem szczerze - mam jeden szczególny "order" od Ojca Świętego, który papież nadał mi mimowolnie. Jest dla mnie cenniejszy od wszystkich Oscarów. W roku 1997 byliśmy w Rzymie z mężem i dwiema młodziutkimi córkami. Ustawiono nas z innymi grupami na dziedzińcu watykańskim. Ojciec Święty przywitał się z nami. Kiedy już wracał, zobaczył mnie, trzymającą dwie małe dziewczynki jak kwoka pod skrzydłami. Przystanął na moment, uśmiechnął się, pokiwał głową i powiedział tym swoim cudownie brzmiącym głosem "Mama, mama", przeciągając sylaby. To spotkanie zapamiętam do końca życia Potem, mimo trudu, jaki wiąże się z wychowaniem trójki dzieci i jednoczesną pracą, zawsze starałam się realizować tę matczyną opiekuńczość. I to nie tylko w swoim domu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji