Artykuły

Dybuk jak Dziady

"Dybuka" z "Dziadami" zestawiał Adolf Rudnicki, widząc w tych arcydziełach wnikliwe portrety obydwu narodów. Aliści tak jak "Dziady" są trudno zrozumiałe poza polskim kręgiem kulturowym, tak i "Dybuk" może zdać się postronnemu odbiorcy utworem hermetycznym, egzotycznym, ba, niezamierzenie śmiesznym. Agnieszka Holland, realizując w Teatrze TV dramat Szymona An-Skiego, szczęśliwie ani nie przestraszyła się owej egzotyki, ani nie sprowadziła jej w rejony sentymentów "Skrzypka na dachu". Zapłaciła za to sporą cenę: w świat miropolskich chasydów wchodzi się u niej opornie, z poczuciem obcości i dystansu. Trzeba - przynajmniej z początku - dobrej woli, by wedrzeć się w ten rządzący się własnymi prawami świat, odczuć wagę i żarliwość duchowych przeżyć jego mieszkańców. Tylko one bowiem sankcjonują na poły mistyczną, na poły naiwną opowieść o obcowaniu zmarłych z żywymi, o niezatartych urazach i miłosnych uniesieniach przekraczających próg zaświatów. Widowisko opowiada o nich poważnie i z szacunkiem, pięknymi kadrami Jacka Petryckiego(ta gra czernią rozświetlaną tylko ciepłą czerwienią świec!). Świetne role grają płynący ostatnimi czasy na wysokiej fali Dominika Ostałowska i Michał Pawlicki, a także nieczęsto oglądany w dużych zadaniach Marek Bargiełowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji