Urokliwy, marionetkowy świat
W naszej kulturze teatralnej nie ma właściwie tradycji teatru marionetek. Jedynie sporadycznie pojawiała się ta forma na naszych scenach - o "Aidzie" Teatru Marionetek z Mediolanu prezentowanej w Teatrze Studio w Warszawie pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Owszem, mamy teatry lalkowe, niektóre nawet z niemałym dorobkiem i pozycją artystyczną, ale to nie to samo. Toteż każda wizyta marionetkowego spektaklu budzi nasze zainteresowanie swoją oryginalnością. Tak się złożyło, że w niedługim odstępie czasu mogliśmy obejrzeć dwa rozmaite teatry marionetkowe wywodzące się z różnych kręgów kulturowych. Myślę o teatrze z Baku, a teraz o spektaklu z Mediolanu.
Mediolańska Compagnia Marionettistica Carlo Colla e Figli (Teatr Marionetek Carlo Colla i Synowie) zaprezentowała operę Verdiego "Aida" [na zdjeciu scena z przedstawienia] - można powiedzieć - częściowo przełożoną na język teatru dramatycznego połączonego z teatrem muzycznym i elementami pantomimy, a wszystko wyrażone szczególną ekspresją charakterystyczną dla estetyki marionetkowej. Mediolański spektakl oprócz walorów zawartych w samej inscenizacji, zwłaszcza scenografii, jak np. widowiskowość (dekoracje, malowane plenery, bajecznie kolorowe kostiumy), posiada też walor stricte historyczny. Jest to bowiem przedstawienie "Aidy" z archiwalnym nagraniem pod dyrekcją Arturo Toscaniniego. Ponadto sam zespół teatralny to w prostej linii kontynuacja historii, wszak teatr ten ma już ponad 200 lat, jest jednym z najstarszych i najsłynniejszych na świecie teatrów uprawiających ten gatunek sztuki. Dodajmy, że przez te wszystkie lata odbywa się to w ramach tej samej rodziny Colla, bo to teatr rodzinny. Dzięki temu z pokolenia na pokolenie kontynuowana jest idea i tradycja marionetek oraz gromadzi się dorobek artystyczny tego przedsięwzięcia. Krótko mówiąc: każde następne pokolenie rodziny Colla ma na czym budować własne wizje artystyczne, własny program z pietyzmem odnoszący się do tradycji i dzięki temu będący łącznikiem między dawnymi a obecnymi czasami.
Mediolański Teatr Marionetek swymi korzeniami sięga końca XVIII w., kiedy to bogaty kupiec i przemysłowiec Giovanbattista Colla część domu, w którym mieszkał z rodziną, zaadaptował na teatr. Zgodnie zresztą z ówczesną modą, kiedy to w pałacach arystokracji i domach zamożnego mieszczaństwa tworzono teatry marionetkowe prezentujące spektakle podczas eleganckich przyjęć. I tak na przestrzeni wieków, kultywując tradycję rodzinnego teatru, marionetki Colla objechały już kawał świata. Fascynowały swoim dziełem twórców rozmaitych dziedzin sztuki, stając się dla nich niejednokrotnie źródłem inspiracji dla własnej twórczości.
Do Polski artyści przyjechali po raz pierwszy. Wyznam szczerze, że nigdy dotąd nie widziałam inscenizacji "Aidy", która kończyłaby się happy endem. A tutaj tak właśnie jest. W przeciwieństwie do litery tekstu libretta Radames skazany wyrokiem sądu na śmierć nie ginie wraz ze swoją ukochaną Aidą przez zamurowanie żywcem w grobowcu, lecz dzięki nagłemu trzęsieniu ziemi pękają mury grobowca i bohaterowie wydostają się na zewnątrz, po czym łodzią odpływają z nurtem Nilu. Są wolni.
Taki finał podyktowany jest XIX-wieczną tradycją, według której spektakl teatru marionetek musiał kończyć się szczęśliwie. Tragiczny finał nie wchodził w rachubę. Także z XIX-wiecznej tradycji teatrów lalkowych wywodzi się przyjęta przez Teatr Marionetek Colla zaprezentowana wersja "Aidy", gdzie obok partii śpiewanych sporo miejsca zajmują partie mówione, dialogi postaci. Tak jak to dzieje się w klasycznym teatrze dramatycznym.
Jak już wcześniej wspomniałam głównym walorem tego przedstawienia jest jego wartość, powiedziałabym - archiwalno-artystyczna. Oczywiście w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Głównie chodzi o nagranie strony muzyczno-wokalnej. W warstwie zaś inscenizacyjnej sporo jest eklektyzmu stylów, co - jak sądzę - wynika z założenia reżyserskiego. Podobnie jak pewna naiwność tego świata lalkowego i jego bajkowa iluzja. Wszystko to wiąże się z konwencją teatralną, którą zaproponował reżyser i my, jako widzowie, możemy ją przyjąć albo nie. Ale ta właśnie konwencja pozwala na zaprezentowanie środowiska starożytnego Wschodu z charakterystycznymi dlań elementami, jak choćby wprowadzenie marionetek słoni czy wielbłądów. Wszystkie te elementy, łącznie z wyrzeźbionym wizerunkiem twarzy marionetek, gestykulacją, sposobem animacji, tworzą swoistą atmosferę świata iluzji. Co prawda, jak dla mnie, jest to nieco "zagracony" eklektyzmem stylów świat - o czym już wyżej wspominałam - ale ma on swój własny klimat.
Teatr Marionetek z Mediolanu Compagnia Marionettistica Carlo Colla e Figli: "Aida", adaptacja Eugenio Monti Colla (na podst. Libretta Antonio Ghislanzoniego), muz. Giuseppe Verdi, scenografia Franco Citterio, Perluigi Bottazzi i Mauricio Dotti. Gościnnie w Teatrze Studio w Warszawie, patronat prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego.