Artykuły

Dlaczego Eye on Culture Festival?

- Pragniemy stworzyć imprezę w której będą mogły spotkać się wszystkie rodzaje działań scenicznych od performance do teatru lalek, od teatru muzycznego do improwizacji aktorskiej - mówi DANIEL PRZASTEK, dyrektor artystyczny Eye on Culture Festival.

Paweł Lickiewicz: EYE ON CULTURE FESTIVAL, który będzie odbywał się w Teatrze Polskim i Klubie Sen Pszczoły w Warszawie to zupełnie nowa inicjatywa w Warszawie. Czy w mieście, które posiada kilkanaście dużych wydarzeń artystycznych, jest luka na jeszcze jedno przedsięwzięcie? Co jest oryginalnego w projekcie, który będzie miał swoją inaugurację w połowie października?

Daniel Przastek: Rzeczywiście. Warszawa posiada wiele ważnych wydarzeń o randze ogólnopolskiej, ale nasza obserwacja - osób związanych ze Stowarzyszeniem Międzynarodowych Inicjatyw Kulturalnych - pokazała, że brakuje w naszym mieście stałego przeglądu wydarzeń teatralnych ze świata. Zauważmy, że w latach osiemdziesiątych zaniknęły Międzynarodowe Spotkania Teatralne, przez chwilę funkcjonował przygotowywany przez Piotra Cieślaka Festiwal Festiwali Teatralnych "Spotkania", ostatnio miały miejsce trzy edycje Festiwalu "Warszawa Centralna" ale został on zawieszony po zmianie dyrekcji w Teatrze Dramatycznym. Owszem mamy kilka w naszym mieście wartościowych przeglądów: "Lalka też człowiek", "Sztuka ulicy", festiwal mimów, ale zauważmy one wszystkie są tematyczne! My pragniemy stworzyć imprezę w której będą mogły spotkać się wszystkie rodzaje działań scenicznych od performance do teatru lalek, od teatru muzycznego do improwizacji aktorskiej. Naszym celem jest wzbogacenie oferty miasta atrakcyjnym wydarzeniem - to znaczy nie obojętnym dla widza. Zależy nam, aby nasz odbiorca przychodząc do teatru pozostał z nami przez cały wieczór do nocy, bo mamy do zaoferowana różnorodny, wielogodzinny program każdego dnia.

P.L.: Rzeczywiście, program jak na pierwszą edycję wygląda imponująco. Jaki był klucz doboru propozycji?

D.P.: To zadanie na pierwszy rzut oka wygląda banalnie, ale przygotowując imprezę o takiej randze jak nam zależy, nie było proste. Poszukiwania artystyczne rozpoczęliśmy już rok temu, konsultowaliśmy nasze pomysły ze znawcami teatru rosyjskiego, tutaj wielkie podziękowania dla Agnieszki Lubomiry Piotrowskiej. Najwięcej jednak rozmawialiśmy we własnym gronie. Większość spektakli oglądaliśmy wspólnie, aby zbudować program, który przedstawiamy widzowi podczas czterech październikowych dni. Nasze rozmowy głównie z prezesem SMIK, Michałem Jóźwiakiem, były długie, ale w moim przekonaniu niesłychanie wartościowe. Z tego dialogu zrodził się syntetyczny program i wiemy o czym chcemy rozmawiać z naszym widzem. To nie będzie tylko przegląd spektakli z krajów dawnego bloku wschodniego, ale jest to logiczna opowieść o tym, co było i jest w nas ludziach Europy Środkowo-Wschodniej. Cztery dni to chęć ukazania społeczno-politycznych kontekstów naszego bytowania, to zwrócenie uwagi na to kim jesteśmy, co nas ukształtowało i w jakim kierunku zmierzamy. Jestem niezwykle ciekawy tego dialogu, bo będziemy przeglądać się w lustrze naszej rzeczywistości.

P.L.: Każdy dzień festiwalu ma swój temat. Kolejno są to: "W oczach reżimu", "Literatura pamięci", Samoidentyfikacja" i "Dźwięki teatru". Jaki był klucz doboru gości do poszczególnych dni?

D.P.: Skoro podjęliśmy wyzwanie, że chcemy rozmawiać o współczesności to tylko tematami, które nas bolą, dotykają i są w naszym sercu. Dzień pierwszy inaugurujemy według mnie najciekawszym zjawiskiem, które widziałem w ostatnim czasie. To młoda grupa białoruska Korniag Theatre. Mogliśmy zaprosić wielokrotnie goszczący w naszym kraju Wolny Teatr Chalezina, ale postanowiliśmy rozmawiać z naszym widzem inaczej. Metaforą i językiem sztuki współczesnej. Dlatego w programie znalazł się "Spektakl nr 7" - rzecz w formie teatru plastycznego, bez słów, o strachu, podporządkowaniu i dominacji jednostki. Jestem bardzo ciekawy jak to widowisko zostanie przyjęte w naszym kraju, gdyż w Mińsku ciężko zdobyć bilet na ich spektakle. Dopełnieniem będzie spektakl lalkowy dla dorosłych "Putin na nartach" rozegrany w wojskowym namiocie, a będący historią dzisiejszej Rosji. W dniu drugim zaprosiliśmy bardzo ciekawą rzecz z Koszalina na podstawie Swietłany Aleksijewicz "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety". To dobry pretekst do pokazania w jaki sposób literatura demaskuje naszą rzeczywistość. W dniu nazwanym "Samoidentyfikacja" scenę oddajemy litewskiej grupie Atviras Ratas. Ich eksperyment teatralny może być ciekawym doświadczeniem i na pewno ważnym punktem w dyskusji o naszej tożsamości. A zwieńczenie to trochę luzu. Naszej słowiańskiej duszy zawsze towarzyszy muzyka. Ja zawsze nucę piosenkę Ałły Pugaczowej, dlatego też deski Teatru Polskiego i Snu Pszczoły oddajemy muzyce. Dwa widowiska będące nostalgią, wspomnieniem za ZSRR

P.L.: Wygląda to niezwykle ciekawie i przemyślanie. Trudno było przygotować festiwal?

D.P.: I tak i nie. Program ewoluował. Z projekcji marzeń schodziliśmy do rzeczywistości finansowej, która nas niestety bardzo ograniczyła. Ale wydaje się, że jest to dobry początek, bo nasze plany sięgają kolejnych edycji. Nie wspomniałem o jeszcze jednej, ważnej sprawie. Nie chcemy aby widz wychodził z teatru obojętny, tak jak mówiłem pragniemy aby został z nami przez cały dzień. Przygotowaliśmy również dwa panele dyskusyjne, które są ciekawym komentarzem do wydarzeń festiwalowych. Zaprosiliśmy do nich m.in. Katarzynę Osińską, znawczynię teatru rosyjskiego, Roberta Leszczyńskiego, krytyka muzycznego, zakochanego w rytmach wschodnich czy Danutę Przywarę z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Po spektaklach zapraszamy na spotkania z zespołami, które poprowadzi teatrolog Janusz Majcherek, a każdego wieczoru do Snu Pszczoły na after party gdzie będziemy gościć gwiazdy muzyczne z Białorusi, Rosji i Polski. Sam jestem ciekawy jaki będzie odbiór naszego programu i propozycji, które już w październiku zaprezentujemy w Warszawie. Najważniejsze, że pragniemy dialogu z naszym widzem. Nie chcemy tylko kolejnego przeglądu artystycznego, ale naszym zamiarem jest dać szansę poznania siebie w wymiarze współczesnym i historycznym. Nigdy nie podjąłbym się realizowania takiej imprezy, gdyby nie cel który sobie postawiliśmy.

P.L.: Ambitne przedsięwzięcie i ciekawa perspektywa. Warto może na koniec wspomnieć dwa słowa o organizatorze.

D.P.: Stowarzyszenie Międzynarodowych Inicjatyw Kulturalnych powstało półtora roku temu. Skupia młodych ludzi, chcących działać w sferze kultury. Wszyscy to studenci i absolwenci Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, stąd może tematyka pierwszej edycji. To zgrany, mały zespół. Jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się zrealizować to przedsięwzięcie, choć wiele było trudności. W tym miejscu pragnę podziękować wszystkim, którzy w przyczynili się do powstania imprezy. Bez dobrego serca i zaufania Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Teatru Polskiego, Snu Pszczoły, Ambasady Litewskiej, Czeskiego Centrum, Rosyjskiego Ośrodka Nauki i Kultury, naszych sponsorów, donatorów, partnerów i patronów tego festiwalu by nie było.

P.L.: Dziękuję bardzo za rozmowę. I zapraszamy na festiwal.

Daniel Przastek: politolog i dramaturg, dyrektor artystyczny EOCF.

Paweł Lickiewicz: europeista, redaktor naczelny eastbook.eu.

EYE ON CULTURE FESTIVAL - 17-20 października 2013, Teatr Polski, Klub Sen Pszczoły, Warszawa

Więcej informacji: www.eyeonculturefestival.eu

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji