Artykuły

Muzyka ze słowem w tle

Utwór nazywa się "Balthazar" i skom­ponował go Zygmunt Krauze. Prapre­miera dzieła - współczesnego twórcy - specjalnie zamówionego przez dyrekcję te­atru, to naprawdę rzadkość i prawdziwe świę­to.

Autor libretta Ryszard Peryt sięgnął po dra­mat Stanisława Wyspiańskiego "Daniel", który miał być kanwą opery planowanej przez przyja­ciela poety, Henryka Opieńskiego. Ta wszakże nigdy nie powstała. W pierwowzorze biblijna historia o proroku Danielu i zagładzie babiloń­skiego królestwa rządzonego przez Balthazara pełna była typowo polskich, patriotycznych od­niesień. Po ponad stu latach Ryszard Peryt oczyścił tekst z problematyki narodowowyzwo­leńczej, nadając mu bardziej uniwersalny cha­rakter. Zniewolenie i walka z nim - to przecież odwieczny i wciąż aktualny temat, wpisany na stałe w historię ludzkości.

Problem polega jednak na tym, że powstała w ten sposób opera idei, podczas gdy w swych dziejach ów gatunek sztuki opiera się, przede wszystkim, na akcji. Muzyka potrafi wyrazić ludzkie działania, a zwłaszcza uczucia, znacznie trudniej radzi sobie z ideami. Ze sceniczne­go punktu widzenia "Balthazar" jest więc dzie­łem statycznym. To rodzaj współczesnego mo­ralitetu, który ubrany został w biblijny ko­stium, skądinąd bardzo pięknie zaprojektowa­ny przez scenografa Andrzeja Sadowskiego.

Słowo, tak ważne dla Wyspiańskiego, oraz myśl, nie zawsze przez niego klarownie wyra­żana, w operowym ujęciu z trudem docierają do odbiorcy, mimo że partytura "Balthazara" jest naprawdę atrakcyjna. Zygmunt Krauze zrezygnował z eksperymentów brzmienio­wych. Skomponował utwór o bardzo przejrzy­stej, klarownej konstrukcji i - co najważniej­sze - całość została napisana z szacunkiem dla głosu śpiewaków, co rzadko się zdarza kompozytorom współczesnym. To właśnie muzyka - a nie słowa czy działania sceniczne - najlepiej charakteryzuje głównych bohate­rów - bluźnierczego króla Balthazara i proro­ka Daniela. Dziełu Krauzego wyraźnie zresz­tą dopomogli wykonawcy warszawskiego spektaklu, począwszy od orkiestry sprawnie prowadzonej przez Rubena Silvę, poprzez świetnie śpiewający chór Warszawskiej Opery Kameralnej, aż do odtwórców głównych ról: Andrzeja Klimczaka (Balthazar) i Leszka Świdzińskiego (Daniel).

Trudno prorokować, jakie będą dalsze sce­niczne losy tej opery. Być może, jak to często bywa ze współczesnymi utworami, zakończą się one po jednej inscenizacji. Muzyka Zyg­munta Krauzego jest wszakże na tyle interesująca, że warto ją w przyszłości prezentować choćby w wersji koncertowej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji