Artykuły

Nie ma tożsamości, nie ma strachu

"Kabaret warszawski" w reż. Krzysztofa Warlikowskiego w Nowym Teatrze w Warszawie. Pisze Agnieszka Górnicka w serwisie Teatr dla Was.

Po "(A)polloni", "Końcu" i "Opowieściach afrykańskich według Szekspira", Krzysztof Warlikowski po raz kolejny tworzy spektakl, którego fundamentem staje się intertekstualna narracja, splatająca na scenie losy bohaterów wyjętych z dwóch rzeczywistości, oddzielonych czasem i przestrzenią. Pierwszą z nich staje się Berlin lat trzydziestych - miejsce akcji powieści Christophera Isherwooda i jej kinowej adaptacji w reżyserii Boba Fossa (stanowiące treść pierwszej części spektaklu), drugą - Nowy Jork początku XXI wieku - tło fabuły filmu "Shortbus" J. C. Mitchella.

W "Kabarecie warszawskim" Warlikowski prezentuje wachlarz różnorodnych tożsamości i osobowości, skonfrontowanych z dramatycznymi doświadczeniami, determinowanymi przemianami zachodzącymi w zbiorowej świadomości oraz kontekstem historycznym. Z jednej strony II wojna światowa, Holocaust, stopniowe przejmowanie władz państwa przez faszystów i Hitlera; z drugiej atak terrorystyczny na WTC w 2001 roku. To dwa wydarzenia, które zmieniły sposób myślenia i postrzegania świata, wprowadzając poczucie strachu i niepokoju w życie codzienne mieszkańców Berlina i Nowego Jorku. Z pośród milionów istnień ludzkich dotkniętych niewyobrażalną tragedią, reżyser przygląda się jednostkom zagubionym w skomplikowanej sieci międzyludzkich relacji, ukazanych z perspektywy ich natury i pierwotnych instynktów, seksualności i cielesności - tego co biologiczne i nieprzewidywalne. To co w "Kabarecie" staje się najważniejszym elementem inscenizacji, to wspomniana cielesność i fizyczna ekspresja aktorów. Ich ciała stają się żywym komunikatem, materią doświadczającą na oczach widzów skrajnych emocji: od bólu i cierpienia, po przyjemność i rozkosz. W części I ciało to element scenicznej narracji utrzymanej w konwencji kabaretowego show, w którym roznegliżowane, tańczące aktorki, na czele z Magdaleną Cielecką (piękną Sally Bowles), kuszą i onieśmielają przybyłych widzów jednocześnie wprowadzając ich w konsternację. Jak bowiem reagujemy na materię niedoskonałą, daleką od perfekcji? W części II cielesność nabiera intensywniejszego znaczenia. Bohaterowie - Małgorzata Hajewska - Krzysztofik i Claude Bardouil wizualizują i symbolizują ciała uwięzione i zniewolone - jednocześnie pragnące wolności i niezależności. Sceny rozgrywające się w przestrzeni transparentnego boxu - swoistej klatki erotycznych doświadczeń - to sekwencje powtarzających się ruchów, charakteryzujących się ogromnym ładunkiem emocjonalnym, naturalizmem i fizyczną ciężkością. Podobnie skonstruowana została jedna z najpiękniejszych scen "Kabaretu" - fenomenalny performans, który opowiada o ataku na WTC z perspektywy osobistych doświadczeń. Muzyka Radiohead, kłęby białego dymu, dudniące i niepokojące dźwięki, załamujący się głos Małgorzaty Hajewskiej-Krzysztofik, nieskoordynowane ruchy tancerza Bardouila, złoty brokat, który niczym pył z osuwających się wież - opada bezszelestnie na podłogę. To tylko kilka elementów inscenizacyjnych, które na długo zapadają w pamięć, wzruszają, budząc niepokój.

O chwytach wykorzystywanych w "Kabarecie" można byłoby pisać godzinami. Ta wielopłaszczyznowa konstrukcja teatralna zachwyca począwszy od pięknej, funkcjonalnej scenografii M. Szczęśniak, w której nie mogło zabraknąć elementów wpisanych w specyfikę świata kreowanego przez artystkę wraz z reżyserem, przez zachwycającą grę całego zespołu aktorskiego(fenomenalna Aleksandra Popławska, Magdalena Cielecka, Stanisława Celińska), umiejętnie dopasowaną muzykę i ruch sceniczny, grę świateł i aranżację przestrzeni aż po całościowy zamysł artystyczny. I choć I część spektaklu nie zachwyca tak bardzo jak część II (przede wszystkim ze względu na usilne wplatanie wątków tematycznie niespójnych z dominującą narracją), "Kabaret warszawski" to kolejne dzieło, które ogląda się z zapartym tchem.

Warlikowski wzbogacił dotychczasową wizję swojego teatru elementami komizmu i ironii, ogromnym poczuciem humoru i niezmienną umiejętnością obserwowania życia współczesnych ludzi, również mieszkańców samej Warszawy. O stolicy nie mówi się tu bezpośrednio, jednak po pięciu godzinach spektaklu, pytania skierowane w stronę widzów, adresowane są bezpośrednio do mieszkańców "tego miejsca". Miasta w którym tworzy jeden z najwybitniejszych reżyserów teatralnych w Polsce, w którym Nowy Teatr rozwija się w miarę możliwości finansowych. Miasta, w którym ludzie nie boją się konfrontacji z własną tożsamością, którzy śmiało dyskutują o miłości i życiu, o tym co ważne i prawdziwe. Dzięki Warlikowskiemu zaczynamy rozmawiać. O czym? O wszystkim co wyłamuje się z utartych schematów i konwencji: o przeszłości i teraźniejszości, o nas samych i o innych, o przyczynach i skutkach naszego działania, o II wojnie światowej i Holocauście, o homoseksualizmie i transgresyjności ludzkiej natury, wykluczeniu jednostkowym i zbiorowym, o miłości tragicznej i niespełnionej, o granicach wolności i tematach tabu, o...

Dla tych, którzy z "Kabaretu warszawskiego" wyszli bez większego przekonania i z wątpliwościami, pragnę zacytować fragment tekstu E. Fisher - Lichte, który wpisuję się w kontekst odbioru tejże sztuki: "Nie ważne jest, czy przedstawienie opowiada jakąś historię, nieważna jest jej treść i sposób opowiadania, bo oddziałuje przede wszystkim fizyczna obecność aktorów." Ich obecność, świadomość, szczerość, emocje i zaangażowanie bijące ze sceny. Nie potrzeba niczego więcej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji