Artykuły

Tak... tak... to my

"Chłopi" urzekają plastyką obrazu. Imponują scenami zbiorowymi i zabawą kontrastami - o spektaklu "Chłopi" w reż. Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Muzycznym im. D. Baduszkowej w Gdyni pisze Agnieszka Serlikowska z Nowej Siły Krytycznej.

Trzyletnia rozbudowa Teatru Muzycznego im. D. Baduszkowej dobiegła końca. Duża scena otwiera swoje podwoje premierą "Chłopów" na podstawie powieści Władysława Reymonta w adaptacji i reżyserii Wojciecha Kościelniaka. Kolorowe stroje kontrastują z ascetyczną scenografią. Czerwień korali jaśnieje na tle szarych plonów i nijakich, sinych zwierząt. Niepokojące jazzowe rytmy wychylają się spod białego śpiewu i melodii stylizowanych na ludowe.

Spektakle Kościelniaka różnią widzów, którzy zastanawiają się, czy przyporządkowywać je do dramatu, czy do musicalu. Rzeczywiście, stanowią odrębny gatunek, są bardzo charakterystyczne. Przed każdym kolejnym przedsięwzięciem zadaję sobie pytanie, czy specyficzna formuła pewnego dnia się nie wyczerpie, a wtórność nie zastąpi oryginalności. Gdyńscy "Chłopi" udowadniają, że Kościelniak i spółka - czyli Piotr Dziubek (muzyka), Rafał Dziwisz (teksty piosenek), Damian Styrna (scenografia) i Elżbieta Adamska-Porczyk (choreografia) - mają jeszcze wiele do powiedzenia i pokazania. Wydaje się, że nie ma takiego klasyka literatury, którego nie udałoby się im mądrze przenieść na muzyczną scenę.

W Kościelniakowych Lipcach nie ma marionetek zmuszanych do specyficznego ruchu w rytmie nadawanym przez otaczający ich świat. Są ludzie z krwi i kości, kierujący się pierwotnymi popędami - pragnieniem bogactwa, wysokiego miejsca w społecznej hierarchii, seksualnym pociągiem. Pojedynczo - budzą współczucie. W zbiorowym społecznym tańcu - strach, przerażenie.

W wypowiedzi opublikowanej w programie spektaklu, Wojciech Kościelniak parafrazuje słowa Władysława Reymonta: "My, Polacy nie jesteśmy z Czartoryskich, Potockich czy Radziwiłłów, tylko w 99 procentach jesteśmy z chłopów". Mimo gwary i osadzenia spektaklu w epoce, trudno nie odnajdywać w "Chłopach" analogii do współczesnej Polski. Na pierwszy plan wybijają się zawiść i prostactwo, niechęć do pracy, obłuda i hipokryzja księży. Patrzymy na łatwość, z jaką społeczeństwo odrzuca słabsze i temperuje co silniejsze jednostki.

Odbiór całości determinuje jedna ze scen otwierających spektakl. Chłopi przeciągają w niej przez pole w jutowych workach ludzi - jakby odrzucając tych, którzy do nich nie pasują, oddzielając ziarna od plew. W tym kontekście spektakl jest opowieścią o wykluczeniu. Niektórzy z bohaterów od początku znajdują się poza społecznym nawiasem (parobkowie Witek i Kuba). Inni, po nieudanej próbie buntu, otrzymują prosty komunikat: "podporządkuj się lub odejdź" (Jagna, Antek, Hanka). Wykluczonym towarzyszy charakterystyczna dla reżysera tajemnicza postać z pogranicza jawy i snu. Śpiewaka Podwórzowego z "Opery za trzy grosze", czy Jana ze "Ślubów" zastępuje w "Chłopach" upadły przedstawiciel cepeliowskich figurek - ubogi Anioł. Obdrapany, umorusany, dziecinny - sam jego wygląd wskazuje, że postacie, którym stróżuje, z góry skazane są na klęskę.

Jedną z początkowych scen, w której stary Boryna rozcina truchło wiele wartej krowy, można - prawdopodobnie nieco na wyrost - skojarzyć ze sceną z "Ja, Piotr Riviere..." Agaty Dudy-Gracz, w której Rivierowie zarzynają świnię. W prosiaku Piotr widział nagie ciało bezbronnego człowieka, Boryna w krowie natomiast sznury czerwonych korali - symbol bogactwa.

Wydaje się, że w podobny sposób mężczyźni z Lipiec postrzegają Jagnę. Tę rolę przygotowały dwie aktorki: bardzo kobieca Karolina Trębacz i nieco androgeniczna Renia Gosławska. W zależności od aktorki grającej Dominikównę, zmienia się perspektywa odbioru spektaklu. Jagna z "mojego" przedstawienia zdaje się być przede wszystkim obiektem seksualnego pożądania mężczyzn, a zarazem zabawką, jak czerwone korale, którą matka w zamian za perspektywę bogactwa wydaje za mąż za Borynę. Karolina Trębacz nie pozwala jednak, by jej postać została zdominowana wyłącznie przez warunki fizyczne. Tworzy bohaterkę wielowymiarową, która próbując wyrwać się ze społecznego schematu, coraz bardziej w nim grzęźnie. Kobietę świadomą swojej seksualności, będącej dla niej jednocześnie przekleństwem i motorem przetrwania, postać pustą i naiwną, a jednocześnie wrażliwą i silną.

Mimo dwóch mocnych postaci męskich - zagranych przez filary gdyńskiego teatru: Bernarda Szyca (Boryna) i Rafała Ostrowskiego (Antek) - "Chłopi" to przede wszystkim spektakl silnych kobiet. Za grającą pierwsze skrzypce Jagną podąża Hanka (Mariola Kurnicka) - postać ulegająca największej przemianie podczas spektaklu: od roszczeniowej synowej Boryny przez matkę i żonę, która zrobi wszystko, by zapewnić byt i scalić zwaśnioną rodzinę. Interesuje i nieco irytuje jednocześnie kobiecy Anioł (Maja Gadzińska). Czasem tajemnicza bohaterka ociera się o kicz, innym razem zdaje się symbolem dziecinnej wrażliwości. Pojawiające się w spektaklu oznaki religijności chłopów oscylują z resztą najbliżej cepelii. Dziwnie nie pasuje do kreowanej rzeczywistości iluminacja kielicha eucharystycznego nad łóżkiem zmarłego Boryny, nieco zbyt dosłowna i patetyczna.

"Chłopi" urzekają plastyką obrazu. Imponują scenami zbiorowymi i zabawą kontrastami. Wielobarwność targu odbija się od szarej sceny. Różowy, choć utrzymany w epoce pasiak Jagny wyróżnia się na tle tych w tradycyjnych kolorach, należących do innych kobiet. Mroku dodają szare kukły zwierząt i atrapy płodów rolnych, fascynuje pojawiający się na scenie nieco demoniczny las. Świetnie wypada muzyka, która ma kilka poziomów: ludowe motywy wzbogaca rytm kontrabasu, zaskakuje połączenie folku, śpiewu białego i jazzu. Pozostają do dopracowania piosenki śpiewane przez cały zespół, w których ciężko wychwycić poszczególne słowa.

Ponad trzygodzinny spektakl - cztery pory roku z życia Lipiec - to gorzka, choć kolorowa opowieść o społeczności. Wsi wcale nie spokojnej, wcale nie wesołej, która z łatwością odrzuca nieprzystosowanych i gdzie każdy dba jedynie o swój dobrobyt, jednocześnie zazdroszcząc go innym. Tak... Tak... Tam w szarym lustrze sceny przeglądamy się my.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji