Artykuły

Potępić czy współczuć?

Znów, jak za pamiętnego "Lo­tu nad kukułczym gniazdem", krążą bywalcy między kinem, a Teatrem Powszechnym. Tym razem firma Hubnera konkuru­je z głośnym "Mefistem" I. Szabó, wystawiając swoją wer­sję zaadaptowanej przez Michała Komara powieści Klausa Manna.

Wyreżyserowana przez Micha­ła Ratyńskiego historia kariery Hendrika Hofgena, aktora naj­pierw prowincjonalnego, sięga­jącego potem szczytów kariery urzędniczej - to historia wiel­ce pouczająca. Nie tylko dla ak­torów czy ludzi sztuki, choć dla nich może przede wszystkim Ale i dla polityków. I dla całej reszty. Można ją bowiem czy­tać, oglądać jako opowieść o karierze i upadku człowieka. Wykreślić dwie skrzyżowane li­nie: wznoszącą się aktora i urzędnika i opadającą - człowie­ka.

To nie jest wykres, który mógłby się nam podobać. Więc potępiamy Hofgena, nie bacząc, iż wykres nasz, po części przy­najmniej, jest fałszywy. Wszak naprawdę oburzające są jedynie upadki ludzi wielkich, Hofgen zaś od początku jest człowie­kiem małym. Głoszone dekla­racje i poglądy to tylko słowa. Czyny - scena z dyrektorem, scena z teatrem robotniczym - świadczą o tym wymownie. Hofgen (Tadeusz Huk) się nie zmienia, jak w filmie Szabó. Tu zmieniają się jedynie jego gesty, aż po wyciągnięcie ramienia w faszystowskim "heil" - scena tak oczywista, że na dłu­go wcześniej podświadomie oczekiwana, a mimo to przejmująca dreszczem. Więc potępiamy Hofgena za karierę? O tak, ale powiedzmy od razu, że nie za samą karierę; w niej przecież nic zdrożnego i ta część wykresu bardzo by się nam podobała. Gdyby nie kontekst. Otóż to: potępiamy Hofgena za kontekst, w jakim rozegrała się jego historia. Za faszyzm, a przecież nie o fa­szyzm tu chodzi, za obozy - o nie też nie - i, Bogiem a prawdą, Hofgen nie miał i mieć nie mógł wpływu ani na jedno, ani na drugie. Za to, że wie­dział, a mimo to... Że nie po­wiedział "nie", albo przynaj­mniej nie uciekł jak jego żona. My wiemy, że tak byłoby słusz­niej.

Ale przecież twórcy spektak­lu nie dali nam żadnych pod­staw, by oczekiwać ze strofy Hofgena czegokolwiek ponad to, co czynił do końca. Bo na tyle było go stać. I byli w tym konsekwentni, zostawiając nas z pretensją, że nie stać go by­ło na więcej. I z potępieniem ofiary, nie sprawcy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji