Artykuły

Warszawa. Rusza "Warszawska Jesień"

- Mamy tradycję, forum powstającej dziś muzyki i działania edukacyjne - mówi Tadeusz Wielecki, dyrektor Warszawskiej Jesieni, najstarszego festiwalu muzyki współczesnej w Europie Środkowej i Wschodniej.

17 koncertów, 20 prawykonań, 30 pierwszych wykonań w Polsce, 37 kompozytorów i autorów zagranicznych, prezentacja muzyki współczesnej z Europy Środkowej i Wschodniej, nowoczesność w myśleniu i środkach kompozytorskich.

Tak wygląda program rozpoczynającego się w piątek 56. Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej "Warszawska Jesień".

Współczesność zetknie się z historią: Krystian Zimerman w Koncercie fortepianowym Lutosławskiego jak 25 lat temu na tym samym festiwalu, "Pasja Łukaszowa" Pendereckiego pod dyrekcją Antoniego Wita, kwartety smyczkowe Góreckiego. Będzie także specjalny koncert poświęcony pamięci Andrzeja Chłopeckiego, wybitnego krytyka muzycznego i propagatora muzyki współczesnej, współtwórcy programów Warszawskiej Jesieni.

Rozmowa z Tadeuszem Wieleckim

Anna S. Dębowska: Tytuł tegorocznej Warszawskiej Jesieni brzmi "Nowe w kontekście". Co to znaczy?

Tadeusz Wielecki: Tworzymy festiwal muzyki współczesnej, a to znaczy, że jego profil jest modernistyczny, ukazuje kompozytorskie postawy innowacyjne. Dzieła należące do przeszłości muzyki współczesnej jedynie przypominamy. Nie można było jednak w tym roku zignorować rocznic wielkich polskich kompozytorów współczesności. Na ogół nie kierujemy się rocznicami, ale w przypadku Lutosławskiego, Pendereckiego i Góreckiego mówimy o kompozytorach, którzy wciąż mają wpływ na nasze myślenie. Poza tym mają swoje ważne miejsce w historii tego festiwalu. Ich kanoniczne dzieła tworzą więc kontekst. Mamy więc trzy wielkie koncerty z ich muzyką: III Symfonia i Koncert fortepianowy Lutosławskiego z Krystianem Zimermanem, "Pasja według św. Łukasza" Pendereckiego i trzy kwartety smyczkowe Góreckiego w wykonaniu Kwartetu Śląskiego. Ten ostatni koncert jest dobrym przykładem, bo będzie on właśnie kontekstem dla pokazania współczesnego podejścia do kwartetu smyczkowego w utworach Rebeki Saunders, Sławomira Wojciechowskiego, Andrisa Dzenitisa i Lucii Ronchetti. To jest właśnie nasze "Nowe w kontekście".

Dziś trudno mówić o nowej muzyce w sensie prądu artystycznego, przełomu, jakim była awangarda lat 50. Mówimy "nowa muzyka", czyli ta, która powstaje obecnie. Ponad dwie trzecie utworów z tegorocznego festiwalu pochodzi z ostatnich dwóch lat, wśród nich zamówienia. Warszawskiej

Jesieni u polskich i zagranicznych kompozytorów.

Festiwal trwa tydzień, jego program jest napięty. Jakie oprócz nowości i kontekstu są jeszcze punkty orientacyjne?

- Są nowe technologie. Utwory na granicy różnych gatunków: instalacje, formy multimedialne. Chcę tu zarekomendować zamówioną przez Warszawską Jesień operę "A Laugh to cry" Miguela Azguime'a, który posługuje się techniką spektralną, nowymi technologiami audio-video, stosuje też bardzo wyszukane własne sposoby artykułowania dźwięku mówionego i śpiewanego. Druga taka duża forma to "Libros de las estancias" Sancheza-Verdu, 70-minutowa kompozycja-instalacja w Soho Factory, którą m.in. realizuje Studio Eksperymentalne SWR z Fryburga.

Na ile prace zwane instalacjami to jeszcze muzyka.?

- To zależy od instalacji. Ale o to właśnie chodzi, że jest to jeszcze coś innego: nie muzyka sama czy obiekt, lecz integralna forma, często interaktywna. W tym roku dwie z nich pomyślane są z rozmachem. Pierwsza to "LutoScratch" Pawła Janickiego zorganizowana przez Instytut Adama Mickiewicza. w związku z Rokiem Lutosławskiego, zainspirowana jego muzyką. Są trzy gramofony sprzęgnięte z obrazem na ekranach. Każdy może podejść, skreczować, przesuwać płytę i synchronicznie działać z obrazem, każdy może być didżejem. To zakłada nie tylko odbiór. Jest się w tym przypadku twórcą gotowego utworu, co jest zgodne z myślą Lutosławskiego i jego aleatoryzmem kontrolowanym.

Druga instalacja zostanie pokazana na patio w Muzeum Etnograficznym, gdzie jest 12 ekranów z obrazami stworzonymi przez Adama Dudka i z muzyką Aleksandra Nowaka do poezji Edgara Lee Mastersa. Są to epitafia nagrobne ludzi, którzy tworzyli społeczność małego miasteczka i z perspektywy wieczności opowiadają o wydarzeniach swojego życia. Gdy się podejdzie do ekranów, te specyficznie ukazane postaci i ich głosy pojawiają się, gdy się odejdzie - znikają. Odbywa się to w interakcji widza z obrazem i dźwiękiem.

Trzeci raz odbędzie się Mała Warszawska Jesień, odrębny nurt festiwalu przeznaczony dla dzieci.. Pan oraz Komisja Programowa przekonaliście się w końcu, że jest to ważne?

- Kiedyś byłem temu przeciwny, uważałem, że Warszawska Jesień jest festiwalem idei, dyskusji, ścierania się różnych postaw kompozytorskich. Dzieci to nie interesuje. Ale minęło parę lat i przekonałem się, że jedno drugiemu nie przeszkadza. W momencie gdy Paulina Celińska zgłosiła nam tę inicjatywę, stwierdziliśmy, że zgoda, ale że musi to być współczesna muzyka i coś, co pomoże wdrożyć dzieci. i rodziców do nowej sztuki.

W ramach Małej Warszawskiej Jesieni mamy zwykle trzy, cztery formuły: instalacja, jak w tym roku "Plasterki muzyki" Lidii Zielińskiej, warsztaty, które prowadzi zespół Kwartludium, typowy koncert, którego dzieci słuchają, oraz coś interaktywnego, jak w tym roku koncert perkusyjnego zespołu Hob-Beats na placu zabaw w Łazienkach Królewskich. Miłosz Pękala skomponował utwór dla dzieci perkusistów. Małe dzieci najbardziej lubią dźwięki perkusyjne, lubią je wydobywać nie tylko z instrumentów muzycznych.

Dobrze, że powstają nowe utwory z myślą o dzieciach.

- Ale nie chodzi o to, by artysta w nich "zdrabniał", mówił "tiu tiu tiu" poprzez swoją muzykę, tylko zachował swój temperament w muzyce, a zarazem, żeby dzieci mogły się skomunikować, co oczywiście nie jest proste.

Pan skomponował operę kameralną dla dzieci i dorosłych "O szewczyku i fałszywym królu", której prawykonanie odbędzie się w niedzielę 22 września.

- To jest projekt nietypowy, jak nietypowy jest teatr Tadeusza Wierzbickiego, artysty, który działa w dziedzinie teatrów lalkowych i jest ceniony na świecie, choć mieszka i pracuje w tradycyjnej zagrodzie chłopskiej pod Sieradzem. Jest twórcą teatru figur świetlnych, oryginalnych technik animowania obrazu za pomocą światła odbitego w wielu lusterkach. Z tej materii tworzy znaki teatralne i jest to rzecz na wskroś poetycka. Wierzbicki jest autorem tekstu do "Szewczyka", który napisał na podstawie źródeł ludowych, które rozmaicie tę historię przedstawiają. Miałem problem, jak umuzycznić kreację Wierzbickiego. Wpadłem na pomysł obsadzenia artystki (Maria Wieczorek), która jest skrzypaczką i aktorką zarazem.

Gdy mowa o zmianach, od 57 lat festiwal Warszawska Jesień zawsze zaczyna się koncertem symfonicznym w Filharmonii Narodowej. Czy to nie jest anachronizm?

- Byłoby lepiej, gdyby zaczynać festiwal od performance'u albo koncertu w plenerze? Koncerty symfoniczne muszą być, bo wciąż powstają takie utwory, często znakomite. Oczywiście, jest pewna sprzeczność. Gmach filharmoniczny nie sprzyja wykonywaniu muzyki współczesnej, bo z założenia odnosi się do XIX-wiecznego rytuału odbioru muzyki. Młodej publiczności łatwiej jest przekroczyć próg hali postindustrialnej, gdzie nie ma nakazu zachowywania się w ustalony od dwóch wieków sposób. Wiemy o tym świetnie, dlatego Warszawska Jesień dawno już wyprowadziła część koncertów do takich właśnie miejsc jak Koneser czy Soho Factory. Z drugiej strony, tylko w Filharmonii jest fachowa obsługa, zaplecze, dobra akustyka.

To chyba jedyny festiwal, który rozpoczyna się hymnem narodowym

- I dobrze! To jest tradycja, gramy ten hymn ponad pół wieku i to jest wartość nie do przecenienia. Warszawska Jesień nie może sobie pozwolić na brykanie dlatego, że ma tę tradycję, dorobek, coś, co jest częścią kultury narodowej i historii. To nie jest jakiś event, który dziś jest, a jutro może go nie być. Być może przyjdzie kiedyś nowa Komisja Programowa i nowy dyrektor, który uzna, że to jest anachroniczne. My tak nie uznajemy.

W sobotę w "Gazecie" specjalny dodatek poświęcony festiwalowi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji