Artykuły

Pani Frola i inni

To przedstawienie sztuki niegdysiejszego burzy­ciela teatralnych konwencji zaczyna się od tego, iż oglądamy na scenie pozbawionej kurtyny niesłychanie w głąb rozbudowaną dekorację. Wra­żenie głębi potęguje kompozycja wnętrza miesz­kalnego wzdłuż przekątnej pudla sceny, wysu­nięcie też dekoracji aż na proscenium. Jakby ma­ło było Hanuszkiewiczowi tej przestrzeni każe jeszcze aktorom schodzić na widownię. Dekoracja jest prawie czarna, tylko biała tiulowa firanka podświetlona reflektorem "świeci" gdzieś tam w tyle tego wnętrza. Gdy przygasną światła na widowni, panie i panowie wbiegają na scenę i ustawiają się wzdłuż owej wyimaginowanej linii po przekątnej. Od razu wiadomo, że będzie to zabawa w teatr, demonstrowanie jego umowno­ści, prawdy i kłamstwa.

Luigi Pirandello (1867-1936) wpisał się swoją twórczością dramaturgiczną w historię teatru ja­ko autor czyniący przedmiotem spektaklu nie obraz rzeczywistości, ale jej odbicie w wyobrażeniu teatralnej sztuki. Pisarzowi chodziło nie tylko o eksperyment artystyczny, ale o wyrażenie stosunku do praw rządzących ludzką egzysten­cją. Nic nie jest pewne, każde zdarzenie, każ­da prawda mogą być takimi jakimi każdy z nas je przedstawi. Sztuka pt. "Tak jest, jak się państwu zdaje", o której premierze tutaj się pi­sze, w sposób dobitny charakteryzuje pisarstwo Pirandella. Oczywiście, dzisiaj, w kilkadziesiąt lat od napisania utworu, po doświadczeniach konty­nuatorów rewolucji teatralnej, różnych próbach awangardy, funkcjonowania w praktyce teatral­nej najróżniejszych poetyk, nowatorstwo włoskie­go laureata Nagrody Nobla poszarzało, a może i trąci myszką. Adam Hanuszkiewicz stara się jednak przekonać nas że jest inaczej. Dostrzega w tekście Pirandella, właśnie poprzez przed chwilą przywołane doświadczenia nowszego teatru, to co jest paradoksalne, groteskowe, co wyostrza umowność i konwencję. Nie tylko teatralną zresztą.

Konstrukcję fabularną sztuki autor inscenizacji traktuje zupełnie pretekstowo, postaci biorące udział w zdarzeniach jak figury mające spełnić określone zadanie w grze, którą autor zaprojektował. Sytuacje sceniczne aranżowane są tak abyśmy odczuwali ich sztuczność i nonsensowność. Więcej - stają się one źródłem dowcipu i żartu, wspólnej zabawy aktorów i widzów. Tych widzów, którzy zechcą przyjąć tę konwencję.

Ale też cała ta pyszna miejscami, teatralna zabawa, ma swoje drugie dno. Nie bez przyczy­ny wykorzystał Hanuszkiewicz fragmenty innych sztuk Pirandella: ,.Sześć postaci scenicznych w poszukiwaniu autora" i "Człowiek z kwiatem w ustach". Chciał nam przypomnieć to, co jest i dzisiaj aktualne w filozofii pisarza. Kiedy już aktorzy odegrają właściwą sztukę i pozostawią widownie z wątpliwościami co do tego, jak to naprawdę było z szaleństwem pani Froly czy pa­na Ponzy dzieje się w tym przedstawieniu coś dziwnego. Aktorzy zaczynają schodzić ze sceny, a publiczność podświadomie pozostaje na widow­ni. I wtedy zaczyna się to, co bodaj najciekawsze w spektaklu Hanuszkiewicza. Dialog serio między scenicznymi postaciami a autorem. Także nasz - widzów - dialog o tym, co wiemy o rzeczy­wistości, o tym, czego nie wiemy o jej siłach sprawczych.

Wszystko odbywa się na proscenium, w tej części wnętrza wysuniętego najbardziej ku wi­downi. Teraz dopiero odkrywa się sens tak zaprojektowanej przygnębiająco szarej, a przecież wytwornej dekoracji. To scena jakby nas wi­downię, pomału wchłaniała...

Adam Hanuszkiewicz przyporządkował zespół aktorów występujących w tej sztuce swojej kon­cepcji Pirandella. Są groteskowi jako figury sce­niczne i pełni wewnętrznego rozedrgania jako istoty ludzkie. W sumie to tworzy trudny do wy­rażenia klimat tego spektaklu. Tajemnicza pani Frola w wykonaniu Jadwigi Siennickiej właśnie miała tę dwoistość, podobnie grat pana Ponzę Robert Rozmus, Magdalena Cwenówna jako pani Ponza była bodaj jedyną postacią w sztuce, gra­na od początku serio. Nadała jej wymiar tragi­czny, niezwykle umiejętnie wpisując tak pomy­ślana postać w kontekst przedstawienia w wie­lu miejscach przecież ironicznego. Do tej grupy ról zaliczyłbym także role Lamberto Laudisi w wykonaniu Włodzimierza Maciudzińskiego.

Postacie charakterystyczne, potraktowane przez reżysera karykaturalnie, które przywędrowały ze świata mieszczańskiej społeczności, pokazywali z zabawnym przymrużeniem oka: Jerzy Korsztyn, Maria Wawszczyk, Mariola Krysińska, Euzebiusz Olszewski, Julitta Sękiewicz, Bohdan Sobiesiak, Brunon Bukowski, Alicja Knast, Romana Kamiń­ska, Tadeusz Sabara i Jerzy Szpunar, W niemej roli Autora - Zbigniew Szczapiński.

Bardzo jestem ciekaw, jak to wyrafinowane ar­tystycznie przedstawienie będzie odbierane przez publiczność. Mam wrażenie, że ma ono także walory atrakcyjności dla każdego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji