Zmarnowane życie
Obejrzałam niedzielny spektakl w reż. Pawła Miśkiewicza. Na scenie Teatru Polskiego powstało ważne przedstawienie, bez nachalnego dydaktyzmu mówiące o tym, co w życiu jest najważniejsze.
Reżyser pyta o sekret udanego, spełnionego życia, ale nie daje gotowych recept na nie. Liczy na wrażliwość widza i chęć własnej refleksji. Na "Wiśniowy sad" nie idzie się dla rozrywki, tylko dla zrobienia rachunków z samym sobą. Wszak każdy z nas ma taki sad do stracenia. Aktorsko bardzo udanie zakomponowano scenę. Nikt tu nie jest niepotrzebny, nawet postacie drugoplanowe dają się zauważyć. Raniewska Haliny Skoczyńskiej jest zrezygnowana, pełna wewnętrznego bólu. Skoczyńska dała bohaterce nieco poczucia humoru, pozbawiając ją posągowości. Godnie partnerują Adam Cywka w roli Jermołaja Łopachina i Igor Przegrodzki jako Leonid Gajew. Łopachin Cywki wzrusza, kiedy po licytacji sadu płacze na kolanach Raniewskiej. Powstał wyciszony spektakl o zmarnowanym życiu.