Artykuły

Księżniczka Iwona nie śpiewa

Dotąd głębszych emocji szukała na scenie dramatycznej. Teraz odkrywa je w operze. Aktorka Kinga Preis jutro zadebiutuje w tym gatunku na Warszawskiej Jesieni.

Wydaje się, że "Iwo­na, księżniczka Burgunda", przed­wojenny dramat Witolda Gombro­wicza, nie jest sztuką do operowej adaptacji. Tytułowa bohaterka mil­czy przez prawie cały czas trwania dramatu. Cóż to za protagonistka która nie śpiewa? W teatrze opero­wym, w którym chodzi przede wszystkim o muzykę, o eksponowa­nie pięknego głosu, to rzecz nie do pomyślenia.

A jednak, kiedy kompozytor Zyg­munt Krauze otrzymał od miasta za­mówienie na operę, która miałaby uczcić setną rocznicę urodzin Witol­da Gombrowicza, od razu zdecydo­wał się na "Iwonę...". W milczeniu ty­tułowej bohaterki kompozytor od­nalazł walor dramaturgiczny. - Jest u Gombrowicza sygnałem, że Iwona jest inna, obca. Milcząc, budzi w swo­im otoczeniu sprzeczne, bardzo sil­ne emocje - mówi Krauze. - Tymcza­sem w muzyce cisza jest środkiem wyrazu, tworzy napięcie. Jest prze­dłużeniem tego, co słyszeliśmy, lub oczekiwaniem na coś, co nastąpi. Nie ma więc obawy, że milczenie Iwony będzie w operze puste, nijakie.

Autorem libretta jest Grzegorz Jarzyna. Prawykonanie w wersji koncertowej miało miejsce w listopa­dzie 2004 r. w Theatre Sylvia Monfort w Paryżu w ramach Sezonu Pol­skiego we Francji. W piątek w Teatrze Narodowym odbędzie się jej scenicz­na premiera w reżyserii Marka Weissa-Grzesińskiego. Główną postać kreuje świetna wrocławska aktorka Kinga Preis, charyzmatyczna osobo­wość sceniczna.

ROZMOWA Z KINGĄ PREIS

Anna S. Dębowska: Kim będzie Pani Iwona?

Kinga Preis: Iwona buntuje się prze­ciwko sztuczności relacji między ludź­mi, przeciwko nakazowi odnoszenia sukcesu, bycia wyluzowanym i trendy. Tak jak u Gombrowicza, tak i w ope­rze Zygmunta Krauzego poznaje księ­cia Filipa, zakochuje się w nim i trafia na królewski dwór, w świat kłamstwa, obłudy i fałszu. Żyje wśród ludzi, których postępowanie jest dla niej zupeł­nie niezrozumiałe, obce. Oni żyją na po­kaz, są nieszczerzy w okazywaniu uczuć, upozowani. Jest w ich zachowaniu coś nieludzkiego. Iwona jest inna, naiwnie oczekuje od ludzi szczerości i prostoli­nijności.

A dlaczego milczy?

- Bo nie uznaje pustosłowia, odzy­wa się po to, by naprawdę coś przeka­zać. Ale małomówność na dworze oz­nacza coś w rodzaju śmierci cywilnej. Dwór śpiewa i to podkreśla jego sztucz­ność. Iwona zaś bądź milczy, bądź ja­ko jedyna odzywa się, nie śpiewając, ale mówiąc, i to sygnalizuje jej naturalność, szczerość. Jest z innej konwen­cji, nie z tego świata.

To Pani debiut w operze. Jak się Pani odnalazła w tym gatunku?

- Dobrze, przede wszystkim dlate­go, że forma operowa doskonale pasu­je do tego dramatu Gombrowicza. Po­za tym z operą miałam do czynienia od dziecka. Mój ojciec grał w operze na skrzypcach, spędzałam tam więc dużo czasu, przyglądając się próbom. Później odcięłam się od opery. Prawdzi­wych, głębokich emocji szukałam w te­atrze dramatycznym, a opera wydawa­ła mi się na antypodach tych poszuki­wań. Myślę jednak, że to się teraz zmie­nia. Śpiewacy nie chcą być dłużej ma­szynkami do śpiewania.

Muzyka pomaga jednak Pani w kształ­towaniu postaci Iwony?

- Zdecydowanie tak. Muzyka pew­ne rzeczy dopowiada, tworzy specy­ficzną aurę wokół tej postaci. Nie prze­padam za muzyką współczesną. Po­dobnie jak malarstwo współczesne jest dla mnie zbyt abstrakcyjna, zimna i wykoncypowana. Nie wywołuje emocji. Na szczęście opera Zygmunta Krauze­go nie jest kakofonią dźwięków, któ­rych nie rozumiem. To barwna, poru­szająca muzyka. Jako aktorka mogę się z nią organicznie połączyć, traktować ją jako jeden ze środków wyrazu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji