Artykuły

Gotfryd w starych dekoracjach

"Baśń o Rycerzu Gotfrydzie" w Teatrze Kubuś w Kielcach w reż. Ireny Dragan. Pisze Agata Niebudek w Echu Dnia.

Powtórki bywają ryzykowne. To, co kilkanaście lat temu wzbudzało zachwyt, dziś może trącić myszką. Czy sztuka z połowy lat 80., którą wznowił kielecki teatr lalkowy Kubuś, zyska uznanie młodych widzów?

Ostatnia premiera tegorocznego sezonu, którą kielecki teatr lalkowy Kubuś dał w minioną niedzielę, to powrót do spektaklu sprzed prawie dwudziestu lat. "Baśń o Rycerzu Gotfrydzie" była wówczas wydarzeniem artystycznym, sztuka zdobyła Wielką Honorową Nagrodę Widzów podczas telewizyjnego festiwalu widowisk lalkowych. Po latach kielecka scena zdecydowała się na powrót do tego przedstawienia - zachowując stare dekoracje i lalki. I właśnie te ostatnie są najmocniejszą stroną spektaklu - na scenie oglądamy bowiem marionetki sycylijskie, które wymagają od aktorów dużych umiejętności technicznych. Lalki te porusza się za pomocą drutów przytwierdzonych do ich rąk i głowy. Do tego dodać należy piękne, kunsztowne, osadzone w baśniowych realiach stroje. Tak dziś popularny w teatrze lalkowym żywy plan w spektaklu został zredukowany do minimum - na scenie pojawiają się jedynie dwie postaci trubadurów, którzy pełnią rolę narratora i komentatora. Dzięki nim widowisko ożywa, zyskuje na dynamizmie. Ale czy to wystarczy, by spektakl w reżyserii Ireny Dragan zachwycił młodych widzów wychowanych na animowanych komputerowo, pełnych niesamowitych efektów, bajkach? Obawiam się, że nie. Fabuła sztuki niestety trąci myszką - choć pojawia się tu odwieczny temat walki dobra ze złem, choć mamy tu typowe dla baśni postaci dzielnego rycerza i porwanej przez złego Króla Wichrów księżniczki, to jednak całości brakuje lekkości i świeżości. Nawet potwór, który pojawia się na scenie, zamiast straszyć, wywołuje raczej śmiech. Jak widać nawet i w tej materii wiele się zmieniło.

Sporo do życzenia pozostawia również dekoracja - statyczne makiety nie pobudzą raczej wyobraźni dziecka i niestety sprawiają, że cały spektakl traci na dynamizmie. I choć aktorzy dwoją się i troją, to jednak "Baśń o Rycerzu Gotfrydzie" pozostawia spory niedosyt.

Miejmy tylko nadzieję, że do wyobraźni młody widzów przebiło się szlachetne przesłanie sztuki, która uczy, że w życiu ważne są nie tylko odwaga i waleczność. Dzielny Gotfryd swoją wielkość potwierdza bowiem również w innym sposób - owo męstwo odsuwając na bok i zgadzając się na to, by wystawiono go na pośmiewisko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji