Artykuły

Krynki. Antyhona, dramat na rynku

Olbrzymie rusztowanie, wysokie na blisko 8 metrów, stanie w piątek (6.09) na placu po zmroku w Krynkach. Spłynie czerwienią, historie antycznych bohaterów sprzed tysiącleci skrzyżują się z osobistymi dramatami mieszkańców miasteczka.

W niezwykłej scenografii zobaczymy plenerowe widowisko "Antyhona" - spektakl po raz pierwszy, w artystycznej formie pokazujący temat "prostowania granic" polsko-białoruskich w 1947 roku.

Pomysł stworzenia takiego plenerowego widowiska i prezentacji go właśnie w Krynkach wyszedł od Leona Tarasewicza, wybitnego malarza, który jest też autorem scenografii. Spektakl według scenariusza Dany Łukasińskiej i z muzyką znakomitego kompozytora Michała Jacaszka reżyseruje szefowa Teatru Dramatycznego Agnieszka Korytkowska-Mazur. Grają w nim aktorzy z naszego teatru oraz zaproszeni goście. Prapremierę "Antyhony" w Krynkach zobaczymy o godz. 20 - a przygotowano ją specjalnie na Trialog Białoruski . Sympozjon w tym miasteczku organizuje Stowarzyszenie Villa Socrates (w piątek odbywać się będą tam otwarte panele dyskusyjne poświęcone nieżyjącemu Sokratowi Janowiczowi, z udziałem pisarzy, publicystów, dawnych działaczy opozycyjnych; zaproszeni są m.in. Andrzej Stasiuk, Ignacy Karpowicz, Adam Michnik, Wincuk Wiaczorka, Leszek Moczulski).

Pod koniec września (29.09) "Antyhona" zostanie zaprezentowana w Białymstoku na Rynku Kościuszki w ramach festiwalu Wschód Kultury/Inny Wymiar, koordynowanego przez Białostocki Ośrodek Kultury, a następnie - już w bardziej kameralnej wersji - spektakl wejdzie do repertuaru Teatru Dramatycznego.

Próbkę warsztatu pokazali dziennikarzom aktorzy grający w spektaklu. W jednym z fragmentów na scenie pojawiają się w powojennych mundurach polskich, trwa właśnie akcja informowania mieszkańców przygranicznych miejscowości, że jedne znajdą się po stronie polskiej, inne - już po rosyjskiej. Mieszkańcy są przerażeni, próbują negocjować: "Córka mi u Rusków zostanie, jakże tak!", "A nie możemy nocą słupków przestawić?". Przenikają się różne czasy i przestrzenie, rzeczywistość Krynek z 1947 roku łączy się metafizycznie z antycznymi Tebami z dramatu Sofoklesa "Antygona" (na potrzeby spektaklu tytuł został zmieniony na białoruski).

- Te nasze antyczne Krynki, jedne z najstarszych miejsc w Polsce poprzez stulecia łączą się z antykiem greckim. Na naszym Rynku Jagiellońskim krew też spłynie - mówił malarz.

- Gdyby nie marzenie profesora Leona Tarasewicza, by na rynku w Krynkach taka tragedia została pokazana - tego spektaklu by nie było - mówiła Agnieszka Korytkowska-Mazur. - Razem z Daną [Łukasińską - red.], gdy tu przyjechałyśmy, nieustannie rozmawiałyśmy na temat pogranicza, potem zastanawiałyśmy się, jakie wątki ze sobą połączyć. Postanowiłyśmy zestawić z grecką tragedią prywatne tragedie mieszkańców, postawionych wobec historii, kiedy to w związku z delimitacją granic dochodzi np. do rozdzielenia rodzin.

I tak spektakl zyskuje strukturę warkoczową - przeplatają się w nim różne perspektywy. Uniwersalna tematyka dramatu sprzed tysiącleci, przeniesiona zostaje do życia współczesnych mieszkańców kulturowego pogranicza. Antyczne Teby stają się Krynkami z końca lat 40., a Krynki, świadkami tragicznych wypadków w Tebach w czasach starożytnych.

- Historia Antygony dzieje się w dwóch miejscach jednocześnie. Ale to nie będzie to samo. W Krynkach zobaczymy konsekwencję tego, co się dzieje w Tebach, a w Tebach - konsekwencję tego, co się dzieje w Krynkach. W spektaklu występują analogiczne postaci, m.in.: Antygona - Teresa, Ismena - Ksenia, ich bracia, Kreon - Szymon - mówi Dana Łukasińska, autorka scenariusza. - Wyzwanie, by połączyć Antygonę z historią współczesną, było olbrzymie. Liczę, że Sofokles wybaczy mi to, że ingerowałam w jego tekst i co nieco do niego dopisałam. Mam nadzieję jednak, że udało mi się pewne pytania postawić i podkreślić tragizm ludzi tu mieszkających. O delimitacji granic mówi się mało. A przecież wiązały się z tym naprawdę wielkie dramaty. Na naszym pograniczu dwa lata po zakończeniu wojny wojna trwała nadal. Szalała partyzantka, w kilku różnych wymiarach: polska - niepodległościowa, białoruska, żydowska, ale też i bandycka. I w tym wszystkim ten pamiętny rok 1947, kiedy to odbyły się pierwsze sfałszowane wybory, druga amnestia dla żołnierzy podziemia antykomunistycznego, no i właśnie delimitacja granic, w konsekwencji prowadząca do wielu tragedii. By to wszystko jakoś zmieścić w scenariuszu, szperałam w różnych archiwach, korzystałam z nagrań osób z tych terenów czy kilkugodzinnych wspomnień dostarczonych mi przez Pawła Grzesia w Villi Socrates.

W spektaklu występują aktorzy Teatru Dramatycznego - Krzysztof Ławniczak, Agnieszka Możejko-Szekowska, Piotr Szekowski, Mateusz Witczuk, Bernard Maciej Bania, Krystyna Kacprowicz-Sokołowska, Justyna Godlewska-Kruczkowska. Do udziału zaproszono też gości: Grzegorza Falkowskiego z Teatru Powszechnego w Warszawie, Martę Ledwoń z Teatru im. Osterwy w Lublinie, Marka Szkodę. Z Narodowego Teatru Akademickiego im. Janki Kupały w Mińsku przyjechał znakomity aktor Aleś Malcanau. W spektaklu mówi śpiewnie jak Polak mieszkający na Białorusi. Tymczasem aktor polskiego nie zna w ogóle, roli nauczył się w błyskawicznym tempie ze słuchu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji