Artykuły

Poza tragedią

Nie chcąc zajmować postawy, którą nazwałbym "życzliwym niezrozumieniem" winienem zgłosić tu kilka zastrzeżeń wobec "Radosnych dni" Becketta, z którą to sztuką odwiedził nas niedawno łódzki Teatr Nowy. Sztuka ta zwalnia od obowiązku relacjonowania treści, jako iż nie zawiera ona tkanki fabularnej. Jest w całości opisem pewnej sytuacji (czy też raczej quasi - sytuacji) wyłożonym w monologu bohaterki i dopowiedzianym w drobiazgowym komentarzu odautorskim.

Zewnętrznie - sytuacja z "Radosnych dni" prezentuje parę bohaterów: Winnie, unieruchomioną w kopcu piasku, oraz Williego - który nieobecny faktycznie przez większość sztuki, obecny jest w monologu kobiety jako punkt odniesienia i "horyzont" jej świata. Winnie pogrążona jest w piasku, który pochłania ją stopniowo: wyjściowa swoboda rąk ograniczy się w finale sztuki do samej głowy jedynie.

W tej scenerii rozgrywa się sztuka, która jest jednym monologiem owej Winnie, monologiem organizowanym w odniesieniu do kilku przedmiotów znajdujących się w jej zasięgu, kilku czynności które jej jeszcze pozostały, mechanicznych asocjacji jakie wiążą się z owymi czynnościami i przedmiotami, oraz daremnych inwokacji do Williego.

Tutaj dwa słowa pod adresem częstych interpretacji sztuki Becketta. Ich linię naczelną można sprowadzić do przekonania, iż "Radosne dni" prezentują pewną uniwersalną wizję tragiczną losu ludzkiego (uosobioną w postaci Winnie), który jest właściwie stałym umieraniem, nieustającą śmiercią dotykającą nas "w samym środku naszego istnienia", że, dalej - Winnie przedstawia jednak typ postawy "tragedię ową biorący na swoje barki", że ma ona za sobą sympatię autora w swoich małych zwycięstwach nad okrutnym losem itp.

Otóż wydaje mi się, że interpretacja taka oparta jest na wyraźnym nieporozumieniu, i to w punktach, które są dla niej zgoła zasadnicze: po pierwsze więc, nie wydaje się, ażeby można było "Radosne dni" zinterpretować jako sztukę "o śmierci" czy też "o umieraniu", po drugie - ażeby przyjmować z dobrą wiarą postać - Winnie (jako "noszącą sympatię autora"), po trzecie wreszcie - ażeby dawało się dostrzec w jej postaci tragiczny obraz ludzkiego losu.

Przeciwnie. Sądzę, iż zarówno tytuł sam, jak liczne inwokacje Winnie w tej sztuce posiadają wyraźną funkcję ironiczną, żeby nie powiedzieć: są jawnym szyderstwem. "Postawa" Winnie (użycie cudzysłowu jest tu potrzebne dla uniknięcia nieporozumień: są to właściwie strzępy postawy, zdegradowanej i okaleczonej przez Becketta) jest przecież wyraźnym przykładem tego, co nazwać by można "mauvaise foi", jest świadomością fałszywą, której też nie daje się bynajmniej interpretować w perspektywie losu tragicznego. Beckett pokazuje w swej sztuce nie ludzi przecież - lecz "człowiecze pieńki", odczłowieczone maksymalnie, zredukowane do retoryki bezsensownej, która pozbawiona jest wszelkiej wartości znaczącej, wszelkiej funkcji ekspresywnej, a ogranicza się jedynie do roli mechanicznie łączonych i reprodukowanych sygnałów.

Wielki monolog Winnie, jakim są "Radosne dni", nie jest ani krzykiem rozpaczy, ani próbą jej przezwyciężenia, nie jest próbą komunikacji czy też wysiłkiem ekspresji samej: jest on przejawem i sposobem istnienia zdegradowanego i zdezintegrowanego, istnienia poza wszelką wartością, w próżni bez celu i bez czasu: jest niby-mówieniem, niby-językiem, niby-istnieniem. W tej wielkiej i wyczerpującej tyradzie nic nie zostaje przecież powiedziane naprawdę: w powodzi wzajemnych zaprzeczeń i negacji, pytań nie zmierzających do odpowiedzi, wykrzykników nie wyrażających niczego, określeń przeciwstawnych złączonych zasadą zwykłej chronologii - nie ma i nie może być żadnego sensu, i nic też nie zostaje powiedziane naprawdę.

"Tak mało jest rzeczy, o których można mówić, mówię o wszystkim... O czym mogę... i nie ma w tym prawdy - w niczym". Dalej: "Coś zostało... Dźwięki... Jakby... Spadające krople, małe kaskady... każda z osobna. Ale przede wszystkim rzeczy, Willie (...). W torbie, poza torbą". I jeszcze: "Tak mało jest rzeczy, które można wspominać. Wspominam wszystko. Wszystko co mogę". - To: Winnie.

Z pewnością, z punktu widzenia użytej przez Becketta metody owe sformułowania nie powinny właściwie pojawić się w tej wielkiej "kaskadzie dźwięków" jaką prezentuje nam Win-nie, charakteryzują one jednak względnie przejrzyście osobliwość materii, z której zbudowane zostały "Radosne dni".

Nie można brać za dobrą monetę "zachowań dźwiękowych" Winnie, nie można widzieć w "Radosnych dniach" nic z tragedii - nie ma bowiem ani przedmiotu, ani bohatera, nie ma i nie może być w perspektywie rysowanej przez Becketta żadnej sytuacji tragicznej. Wspominałem już o "quasi-sytuacji"; trudno bowiem inaczej nazwać to, co pokazują nam "Radosne dni". W bohaterach tej sztuki nie zostało nic z ludzi, ani z możliwości ludzkiej: są oni widzeni przez Becketta jak rzeczy jedynie, rozbite, pozbawione sensu, absurdalne rzeczy - tym słabsze od rzeczywistych przedmiotów ku którym ciążą widząc w nich gwarancję i oparcie dla siebie, że obdarzone strzępami zredukowanej świadomości, a w związku z tym niezdolne do przeżycia swojej tożsamości z właściwymi rzeczami.

Myślę, iż "Radosne dni" są tedy głównie sztuką o takim właśnie istnieniu "quasi-ludzkim", istnieniu niezdolnym ani do ekspresji, ani do komunikacji z innymi, pozbawionym wszelkiej możliwości, zamkniętym w sobie, pustym; istnieniu, które wyklucza wszelką możliwość tragedii. Co do takiej perspektywy wysunąć mogę dwa tylko zastrzeżenia: nie jest ona ani nowa, ani też uzasadniona. Wyrasta z pewnych założeń ogólnych, które w nazbyt jaskrawy sposób lekceważą sobie faktyczne znaczenie i dylematy istnienia ludzkiego.

I wreszcie, wprowadzona do utworu Biologia (wiek bohaterów "starzenie się") jest wyraźną słabością wizji Becketta, która oczywiście chce mieć ambicje uniwersalistyczne (a więc wykluczające ów aspekt biologiczny), w przeciwnym bowiem razie w ogóle wyrazić się nie daje. Jeszcze sprawa związana z inscenizacją. Sztuka Becketta została bardzo pięknie zagrana (B. Majda), i mogę wysunąć pod adresem tego przedstawienia jedną tylko uwagę: uwierzyło ono w rzeczy, w które uwierzyć nie powinno, przez co i sens tej sztuki uległ wyraźnej transformacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji