Artykuły

Notatki z podziemia

Dzieła klasyki rosyjskiej i radzieckiej często goszczą na naszych scenach, przy czym teatry równie chętnie jak po dramaty Czechowa czy Gogola sięgają także po wielką prozę Tołstoja i Dostojewskiego. U pierwszego z pisarzy pociąga adaptatorów i reżyserów epicki rozmach, precyzyjny, opracowany do najdrobniejszego szczegółu rysunek postaci i zdarzeń, u drugiego zaś naturalizm i psychologizm wynikający z dociekliwości autora w odsłanianiu motywów działania bohaterów - ludzi najczęściej skomplikowanych, pokrzywionych przez los, uwikłanych w konflikty moralne.

Te chyba też właściwości prozy Dostojewskiego zadecydowały, że mimo iż nie tworzył dla potrzeb sceny, uznano go za prekursora współczesnej dramaturgii.

Dla potrzeb teatru adaptowano m. in. "Zbrodnię i karę", "Idiotę", "Braci Karamazow". Ogromnym atutem tej prozy, poza, rzecz jasna, samym tematem i jego ujęciem, okazała się jej dramatyczność, widoczna zarówno w dialogach i zdarzeniach, jak i samej budowie akcji. Ona właśnie, w połączeniu z ową psychologią i dogłębną analizą natury ludzkiej zapewniła Dostojewskiemu trwałą i znaczącą obecność nie tylko w życiu teatralnym czy literackim.

Przed kilkoma dniami mieliśmy okazję zobaczyć w Małej Sali Teatru Nowego "Notatki z podziemia". Ten mniej znany utwór zaprezentował nam w scenicznej wersji, przebywający na gościnnych występach w naszym mieście Teatr imienia Juliusza Osterwy z Gorzowa Wielkopolskiego.

Adaptator i zarazem reżyser przedstawienia - Bogdan Michalik - utrzymał spektakl w realistycznym klimacie, nie siląc się, i chyba słusznie, na jego uwspółcześnienie, bądź to znaczeniowe, bądź to formalne. Z zamierzeniem tym dobrze współgrała wyrazista scenografia Grzegorza Małeckiego, jak i stonowana, ale tworząca nastrój, muzyka Piotra Hertla. W sumie powstał spektakl, co prawda nie wybitny czy chociażby bardziej znaczący, ale na pewno interesujący i zmuszający do myślenia.

Główny ciężar prowadzenia akcji przyjął na siebie Bohdan Mikuć, wywiązując się poprawnie, poza może tylko scenami o dużym napięciu emocjonalnym, z tego zadania. Towarzysząca mu Ewa Węglarz - Liza i Bogumił Zatoński - Apollo, nie mieli większych okazji do zaprezentowania swych umiejętności, potrafili jednak w sposób znaczący zaakcentować swoją obecność na scenie.

Ta wybitna i, jak zwykle w przypadku adaptacji, nieco ryzykowna próba przeniesienia Dostojewskiego na scenę zasługiwać musi na uznanie. Świadczy ona także o tym, że gorzowski teatr nie tylko nie unika trudnych tematów i teatralnych zadań, ale wręcz stawia je w centrum swego zainteresowania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji