W ślubnych sukniach
Był już kiedyś, w Teatrze Narodowym, "Norwid". Był także "Mickiewicz". A teraz Adam Hanuszkiewicz, najwyraźniej nawiązując do tamtych monograficznych spektakli, przygotował w TEATRZE NOWYM "Iwaszkiewicza". W pierwszej części wieczoru znalazła się adaptacja słynnej, także z filmu Jerzego Kawalerowicza, "Małki Joanny od Aniołów". Ale, niestety, nie jest udana. Zawiodło i aktorstwo, i reżyseria. To, co w opowiadaniu Iwaszkiewicza jest pasjonującą analizą wielkich ludzkich namiętności, w Nowym przemieniło się w smętne ględzenie. Jednak druga część wieczoru zaciera, w dużym stopniu, to złe wrażenie. Panie w olśniewających ślubnych sukniach i panowie w eleganckich garniturach, bardzo pięknie śpiewają wiersze Jarosława Iwaszkiewicza do muzyki Andrzeja Żylisa (m.in. perły liryki ze zbiorku "Mapa pogody"). I słucha się w skupieniu tych muzycznych miniatur o czasie i przemijaniu, naznaczonych nostalgią śmierci. Zwłaszcza gdy interpretują je: Hanna Śleszyńska, Magdalena Cwenówna i Piotr Rozmus. Ale, na dobrą sprawę, podobać się tu może cały młody zespół teatru, który występuje pod okiem gospodarza tej części wieczoru - samego Adama Hanuszkiewicza.