Artykuły

Trzy życiorysy

Rybak wrócił z połowu. Zdjął kalosze, założył miękkie panto­fle i odpoczywa. Tak mniej wię­cej zaczynał się reportaż Han­ny Krall drukowany w "Polity­ce". Rybak to niezwyczajny. Nazwisko Leszka Goździka zna­ne jest z wydarzeń słynnego października 1956 roku. Robotnik Żerania, działacz polityczny torował wówczas drogę Gomuł­ce, nowemu przywódcy kraju. Walczył o jawność w partii, de­mokrację w państwie, likwida­cję cenzury... Trzy razy wyrzu­cany z pracy znalazł wreszcie swoje miejsce w rybackiej osa­dzie.

Koło historii obróciło się o lat 24 i po sierpniowych wydarze­niach człowiekiem roku stał się imiennik Goździka.

Spektakl zatytułowany "Rela­cje" jest skromny ascetyczny, właściwie bez scenografii i rek­wizytów. Na pustej sali ożywają niczym nie ozdobione ludzkie lo­sy. Zawikłane jak karty naszej historii. Życie Goździka relacjo­nuje Henryk Machalica. Robi to z dystansem. Tak jakby bolesne przeżycia dotyczyły nie jego, lecz kogoś obcego, o kim właśnie po­stanowił nam opowiedzieć.

Zupełnie inne środki posłużyły Gustawowi Krollowi do przed­stawienia sylwetki I sekretarza KW PZPR w Radomiu, który w 1976 roku pierwszy raz w życiu musiał stawić czoła rozgoryczo­nym, zrozpaczonym, pragnącym sprawiedliwości ludziom. Przej­ście 30 metrów z sali pełnej de­monstrantów do zacisznego gabi­netu stanowiło dla niego drogę nie do pokonania. Ją właśnie najbardziej z owych godzin za­pamiętał. Aktor relacjonuje dramatyczne godziny życia człowie­ka oszalałego ze strachu, pozo­stawionego samemu sobie w trudnej i odpowiedzialnej sytua­cji. Każda jego wypowiedź prze­pojona jest ekspresją. Wydoby­wa nawet cechy charakteru, o których reporterka nie mówi. Zachowuje też język działacza wiedzącego, że zna się jedynie na budownictwie, że powierzone mu zadania przekraczają jego możliwości.

Trzecia część spektaklu - tak jak i poprzednie będąca mono­dramem - poświęcona jest fak­tom z życia suwnicowej Stoczni Gdańskiej, jednej z przywód­czyń Sierpnia 1980 - Annie Wa­lentynowicz. O jej życiu opo­wiada Zofia Kucówna - aktor­ka, w której zasłuchać się mo­żna nawet wówczas, kiedy mówi tekst jeszcze bardziej patetycz­ny. Była wyrobnica, późniejsza robotnica, czuła na krzywdę, za­kłamanie i niesprawiedliwość, w interpretacji Kucówny nie tylko wzrusza swoim losem, ale i łą­czy nas wszystkich - zasiadłych w fotelach warszawskiego teatru - z postawą nieobojęt­nych, nie cwanych, nie demago­gicznych. Taki jest, myślę, sens tego spektaklu, który w formie ubogiej czerpie tematy z życia. Ono zaś przemówiło piórem zna­komitej reporterki i ustami ak­torów Teatru Narodowego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji