Artykuły

Relacje

Z końcem czerwca wystąpił go­ścinnie we Wrocławiu Teatr Na­rodowy, prezentując zrealizowane na Małej Scenie "Relacje" Hanny Krall. Był to festiwalowy rema­nent ostatniego festiwalu polskich sztuk współczesnych, przerwane­go - jak wiadomo - z powodu żałoby ogłoszonej po śmierci kar­dynała Stefana Wyszyńskiego.

Dobrze, że obejrzeliśmy to przedstawienie, szkoda, że z opóź­nieniem, gdyż żywotność tego ro­dzaju teatru aktualnego jest krótka, nawet bardzo krótka w dniach, w których czas nam bieg­nie szybciej niż kiedykolwiek. W sensie zawartości informacyjnej "Relacje" dzisiaj już mało kogo wzbogacają lub szokują. Nie można ich jednak krzywdzić stwierdzeniem, że nie interesują.

Monologów robotnika, który w 1956 torował Gomułce drogę do władzy, a gdy stał się niewygod­ny został odstawiony; prostej ro­botnicy, która stała się jednym z symbolów polskiego sierpnia na Wybrzeżu; sekretarza komitetu wojewódzkiego, któremu w 1976 roku dwie godziny w otoczonym i okupowanym przez oburzonych robotników komitecie wprowa­dziły wiele korekt w myśleniu - słucha się z żywym zainteresowa­niem. Zwłaszcza że wykonawcy: Zofia Kucówna, Gustaw Kron i Henryk Machalica składają swe relacje sprawnie, z wewnętrznym przekonaniem, powściągliwie acz - przynajmniej momentami - prawdziwie kunsztownie.

Myślę, że niejeden widz może się w znacznym stopniu identyfi­kować z poszczególnymi bohate­rami, należącymi do różnych po­koleń, występującymi po różnych stronach barykady, kierującymi się zróżnicowanymi poglądami i racjami, ale - to ich łączy - chcącymi dobrze, jak najlepiej. W los dwu bohaterów jest wpisany dramat. Los trzeciej, Walentyno­wicz, przypieczętowany jest hap­py endem, ale ta ostatnia relacja jest doprowadzona do dni tak nie­dawnych, że trudno ją uznać za zamkniętą. Bardzo mi się w swo­im czasie podobał ten reportaż Hanny Krall jako czytelnikowi, spodobała mi się też Kucówna wcielona w postać tej bohaterki. Jednak teraz, gdy siedzę, spisując refleksje o przedstawieniu, na­chodzą mnie myśli, że jest w tej relacji również coś niepokojące­go, jakaś hagiograficzna nuta.

Sięgam pamięcią wstecz i przy­wołuję wspomnienia. Już za mo­jego życia - jeszcze nie za bar­dzo długiego - bywałem świad­kiem powoływania i obalania wielu świętych. Zdaje się, że to nawet nasza polska specjalność. Kto wie, czy nie byłoby dobrze, gdybyśmy byli powściągliwi w jednym i rozważni w drugim, co piszę jako refleksję ogólną, nie zaś aluzję do kogokolwiek.

Bardzo chciałbym, aby niektóre spostrzeżenia bohaterów "Relacji" zaczęły kształtować nasze życie. Żeby na przykład naród, który wydaje tak wybitne jednostki jak Maria Skłodowska lub Karol Woj­tyła, umiał najwybitniejszych ustanawiać u narodowego steru. I żeby weszło w powszechny zwy­czaj wstawianie się wszystkich uczciwych lub mających się za uczciwych za pokrzywdzonymi. Ale to jest nie tylko kwestia choćby najpobożniejszych życzeń. Niestety.

I w tym miejscu zgłaszam za­potrzebowanie na następne "rela­cje".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji