Artykuły

Olśniewające wizje na scenie

"Odyseja" w reż. Jarosława Kiliana w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

Jarosław Kilian podporządkowuje swoje inscenizacje wizji plastycznej, w czym szczególnie ważna jest scenografia jego ojca, Adama. Pokazał to w "Odysei" [na zdjęciu scena ze spektaklu].

Sprawdza się to w monumentalnych widowiskach, których warszawski Teatr Polski jest dziś ostatnim bodaj przyczółkiem. "Odyseja" Homera stała się dla Kilianów punktem wyjścia do pokazania olśniewających wizji scenicznych, w których najmocniej akcentowana jest znikomość poczynań ludzkich wobec wszechpotęgi natury zaprzęgniętej w służbę greckich bóstw.

Adaptacja dokonana przez reżysera precyzyjnie opowiada o losach Odysa (Waldemar Kownacki) - herosa, który po dziesięcioletnim oblężeniu i pokonaniu Troi przez następnych dziesięć lat zmaga się z przeciwnościami losu, niepozwalającymi mu wrócić do domu, na wyspę Itakę. Oczekują go tam wierna żona Penelopa (Anna Grycewicz) i syn Telemach (Marcin Hycnar). On też, kiedy już wyrósł na dzielnego męża, podejmuje śmiałą wyprawę, by zdobyć jakiekolwiek wieści o ojcu. Jego powrót mógłby położyć kres rozpanoszeniu w rodzinnym domu zalotników, oczekujących, że po zaginięciu Odysa Penelopa wybierze sobie jednego z nich za męża.

Inscenizatorowi udało się zachować zasadnicze wątki intrygiHomerowego eposu. W części pierwszej z wielką inwencją ukazane zostały wspaniałe rezydencje Agamemnona (Piotr Bąk), Nestora (Krzysztof Kumor) i Menelaosa (Leszek Teleszyński) oraz egzotyczne miejsca pobytu nimfy Kalipso (Marta Alaborska) czy bogini Kirke (Izabella Bukowska). Zaostrzony pal, przeszywający wyłaniające się z ciemności - rzutowane na ekran - gigantyczne, poruszające się oko, to z kolei sposób ukazania epizodu ucieczki Odysa z załogą z niewoli u cyklopa Polifema.

Mimo tych wizualnych atrakcji bardziej podobała mi się skromniej zakrojona część druga. Po wylądowaniu Odysa w Itace nie było już tylu możliwości do scenograficznych popisów. Pojawiła się za to znacznie żywsza tkanka dramaturgiczna. A już finałowa rozprawa Odysa i Telemacha ze zgrają zalotników doprowadza emocje do prawdziwego wrzenia.

Nie byłoby tego efektu bez powściągliwej gry majestatycznego Waldemara Kownackiego, który doskonale wykorzystał daną mu przez reżysera szansę. Zagrał wytrawnego żołnierza, gorzkniejącego w czasie pokoju. Dopiero oręż w ręku (łuk) daje mu powód do chwilowego triumfu. Po latach wojennej aktywności na rodzinnej wyspie czeka go już tylko pustka. Życiowa rola aktora nierozpieszczanego dotąd propozycjami głównych postaci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji