Artykuły

Tango we mnie

Kiedy po studiach Izabela Kopeć przyjechała do Warszawy, od razu "przechwyciła" ją kultura CLUBBINGOWA. Śpiewała operowym wokalem do house'owych setów. Ludzie słuchali tego z otwartymi ustami. Pojawiło się wokół niej kilku producentów... - pisze Anna Maruszeczko w Vivie.

Mam do czynienia z przepiękną muzyką. Nie taką, do której zobowiązuje kanon czy którą narzuca jakiś producent lub dyrektor, lecz taką, którą sama sobie wybieram. Rzadko idę na kompromisy dotyczące artystycznej wizji. Zawsze pod prąd. Żadne pieniądze nie są warte tego, żeby sprzedać duszę.

Tyle scen, ile dróg

Śpiewaczka, która kończy akademię muzyczną, wcale nie musi śpiewać w operze. Ludzie często zadają mi pytanie, dlaczego nie zostałam solistką na jednej ze scen. Odpowiadam: "Nie przyszło mi do głowy, żeby zgłosić się na przesłuchanie". Można śpiewać na wielu scenach. Czy człowiek, który kończy prawo, musi być adwokatem? Najważniejsze jest to, żeby kochać muzykę i gruntownie się wykształcić. To pozwala sztukę przetwarzać, improwizować, tworzyć. Mam za dużo pomysłów, żeby operowo śpiewać tylko w operze. Jestem śpiewaczką, ale też producentem - małym przedsiębiorcą. Organizuję koncerty, wydaję płyty. Mam w sobie żyłkę biznesową i ją też realizuję. Lubię ten dualizm - wrażliwość z konkretem się we mnie przeplata.

Na świecie jest wiele zazdrości, zawiści, ale też mnóstwo dobra i pięknych ludzi. Tych, z którymi współpracuję, wybieram sercem. Nie wystarczy, że ktoś jest świetnym muzykiem, musi być w nim pierwiastek człowieczy. Jeśli do tego mamy podobną wrażliwość muzyczną, to nasze wspólne muzykowanie jest wprost magiczne! Czasami, następnego dnia po świetnym koncercie, trudno zejść na ziemię - zapłacić podatek, napisać wniosek, na chłodno wynegocjować warunki umowy ze studiem. Ale robię to. Bycie zdaną tylko na siebie to cena niezależności.

Bach mnie dyscyplinuje

Uwielbiam łączyć skrajności. Żyjąc w ciągłych rozjazdach, jednocześnie prowadzę dom i wychowuję syna. Codzienność w stylu crossover ma jednak blaski i cienie. Czasem trzeba zapłacić. Rozwiedliśmy się z mężem, kiedy nasz synek był malutki. Ale utrzymujemy stały kontakt. A Oskar ma już 18 lat i chyba nawet cieszy się, że jestem trochę nietypową mamą. Zwiedził ze mną kawałek świata, pokochał muzykę, nauczył się samodzielności. W sferze zawodowej też łączę to, co leży na odległych krańcach. Podczas studiów w Akademii Muzycznej we Wrocławiu uwielbiałam muzykę klasyczną: Debussy'ego, Faure, Mahlera, Bacha! Bach do dziś mnie dyscyplinuje. Tak! On jest bardzo poukładany. U Bacha nie ma nie-przewidywalności, a w moim życiu owszem. Ja bywam nieprzewidywalna (śmiech). Tymczasem kiedy po studiach przyjechałam do Warszawy, od razu "przechwyciła" mnie kultura dubbingowa. Ona dopiero się w Polsce tworzyła. Wystąpiłam z DJ-em Boguszem w bardzo modnym klubie, śpiewając operowym wokalem do house'owych setów. Ludzie słuchali tego z otwartymi ustami. To był czas, kiedy nikt u nas nie robił takich rzeczy. Pojawiło się wokół mnie kilku producentów. Wyjechałam do Londynu i wspólnie z bardzo znanym DJ-em i producentem Pete'em Haywoodem nagrałam singla "My Love", który dziś znajduje się na międzynarodowych składankach chilloutowych - "Hotel St. Tropez" i "Cafe Krishna".

Poszukuję "odlotów"

Nie chciałam, żeby muzykowanie z elektroniką było czymś więcej niż tylko flirtem. Rzuciłam się w wir pracy z klasyką. Zaśpiewałam kilka dużych oratoriów (min. z Henri Seroką). Nagrałam kilka różnorodnych płyt, współpracowałam z wieloma muzykami - klasycznymi, jazzowymi, popularnymi. Zawsze jednak wracam do tradycji. Teraz znów śpiewam Bacha. Rozpoczęłam pracę nad "Pasją według świętego Mateusza". Ciągle coś odkrywam. W tej chwili przygotowuję antologię pieśni polskiej kulturalnych salonów Warszawy XIX i XX wieku. Wówczas królowali Szymanowski, Moniuszko i Chopin, ale dotarłam do twórców całkowicie nieznanych, którzy także tworzyli naszą kulturę muzyczną. Ona rodziła się w salonach. Ludzie się spotykali, chłonęli literaturę, słuchali muzyki, wymieniali się doświadczeniami. Dziś nie ma salonów. Są bankiety, czyli imprezy, które raczej nie stymulują ani intelektualnie, ani artystycznie, polegają na robieniu sobie zdjęć przy logo znanej marki i spożywaniu okolicznościowego łososia z ludźmi, o których praktycznie nic się nie wie. A ja studiuję życiorysy ludzi z przełomu wieków. Fascynują mnie ich "odloty", twórczość, mistyka, osobowość, brawura w łamaniu konwenansów. Dlatego sięgam po tę muzykę.

Pięć żywiołów w sobie

Jest we mnie pięć żywiołów. Nie tylko ogień, woda, ziemia, powietrze, ale też głos, który jest energią. Ogień wznieca się we mnie, gdy śpiewam pieśni Astora Piazzolli. Nie tylko ogień argentyński, ale i słowiański ogień mocno płonie na mojej płycie. Jest równie mocny, rozżarzony i w ogóle "wariacki" (śmiech). My, Polacy, mamy w sobie szaleństwo i romantyczną duszę. Woda - wiąże się z tym mój znak zodiaku, Ryby. W symbolu tego znaku jedna ryba płynie w jedną, druga - w przeciwną stronę. Ja też czuję się czasem rozdarta. Miewam wątpliwości. Nawet dużo. Ale kiedy już podejmę decyzję, realizuję ją konsekwentnie, wszechświat mi sprzyja. I zawsze słucham intuicji. Tak też dobieram repertuar. Na mojej poprzedniej płycie "Five" jest przepiękny utwór fado "Cancao do mar", czyli pieśń o morzu (znowu woda!). Zawsze wiedziałam, że muszę ją zaśpiewać.

To nie talent-show

Kiedy ktoś mówi, że classical-crossover to zdrada muzyki klasycznej, to nic nie odpowiadam, tylko dalej robię swoje. To moja własna droga, styl i wybór. Nie urodziłam się po to, żeby spełniać czyjeś oczekiwania. Tworzę po to, żeby sprawić przyjemność sobie i tej publiczności, której podoba się to, co robię. Dostaję dużo listów od słuchaczy. Czasami są bardzo wzruszające, na przykład gdy ktoś pisze, że mój głos odmieni! jego życie. Albo że jest jak powietrze, które pozwala odetchnąć. Ludzki głos ma właściwości lecznicze, to jest instrument, który posiada świadomość. Po prostu jest boski (śmiech). Jest podatny na wszelkie zmiany emocjonalne, fizyczne i trzeba jakoś go okiełznać, żeby pracował tak, jak my tego chcemy. Ja 30 lat pracuję nad głosem. To nie jest talent-show, w którym od razu jest się gwiazdą, ale ciężka praca, wznoszenie zamku kamień po kamieniu. Dlatego gdy nawet przychodzi zachwianie, to człowiek nie upadnie - wyciągnie wnioski i idzie dalej.

Specjalizuję się w pieśniarstwie i muzyce oratoryjnej. A do tego uprawiam crossover, więc śpiewam i arie operowe, i elementy muzyki nowoczesnej, nawet popularnej. W Polsce gatunek classical-crossover nie jest jeszcze znany. Nie słyszałam nigdy w polskim radiu Sarah Brightman czy Katherine Jenkins - to są wielkie crossoverowe nazwiska. Do nas dotarł, jak na razie, tylko Andrea Bocelli. Radiostacje wolą grać zespół Weekend.

Tańczę milongę!

Najprzyjemniejsze w życiu cross-over to możliwość, a nawet konieczność ulegania pokusom! Ja ostatnio uległam tangu. Kiedy zapada zmierzch, a syn ma już odrobione lekcje i kładzie się spać, wymykam się z domu na milongi. Czasem tańczę nawet do pierwszej w nocy. A zaczęło się od tego, że razem z Kasią Adamik i Olgą Chajdas kręciłyśmy teledysk do utworu "Oblivion" z mojej najnowszej płyty "Piazzolla. Show Me Your Tango". Reżyserki szukały odpowiedniego wnętrza, więc zabrałam je do (warszawskiego) klubu El Palacio, gdzie tańczy się tango. Dziewczyny były zachwycone. Spędziłam tam wiele godzin na parkiecie. Nie zeszłam z niego do dziś.

Tango uwalnia emocje, daje wolność, relaksuje. W tangu czasami wychodzi prawdziwa natura człowieka. Ale trzeba dojrzeć, żeby móc się z tą naturą zmierzyć. W muzyce Astora Piazzolli zakochałam się od pierwszych dźwięków. To muzyka życia, w którym wszystko jest możliwe, ale nic nie jest pewne. "Stawiałem się całemu światu. Lubiłem wyzwania", mawiał Piazzolla i słychać to w każdej jego nucie. Jego sztuka, mistyczny i drapieżny świat tanga, to czysta energia miłości. Kiedy czytałam o jego życiu, odwiedzałam miejsca, z którymi był związany, coraz więcej dowiadywałam się o sobie samej. Mam nadzieję, że ludzie, słuchając mojej płyty, przeżyją to samo - odkryją swoje tango.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji