Pieski tańczą śpiewająco
Harley davidson, okrutna Cruella De Mon, 101 dalmatyńczyków, gromada piesków najrozmaitszych ras i para najsympatyczniejszych zbirów świata to bohaterowie bajki, jaką dla najmłodszych widzów przygotował Teatr im. Jaracza.
Tradycją jest, że teatry dramatyczne co pewien czas przygotowują przedstawienia dla dzieci. Dla realizatorów i aktorów może być to swego rodzaju odpoczynek po klasycznych dramatach. Po obejrzeniu "101 dalmatyńczyków" nabrać można pewności, że ów odpoczynek z pewnością nie jest łatwy.
Reżyserii hollywoodzkiego hitu podjął się Jerzy Bielunas. Aktorów zaprzągł do ciężkiej fizycznej pracy, nie pozwalając im nawet na moment zastygnąć w bezruchu. Skoki, przewroty, bieganina, taniec, śpiew, metaliczny "gang" harleya - to wszystko sprawia, że niespełna dwugodzinny spektakl toczy się w oszałamiającym tempie, skutkiem czego mała widownia w finale z rozpaczą w głosie pyta: to już koniec? dlaczego? ja nie chcę!
Spektakl powinien stać się dziecięcym przebojem sezonu, a może nawet kilku. Łódzkie "dalmatyńczyki" są bowiem musicalem - z piętnastoma piosenkami Tomasza Łuca (muzyka) i reżysera (teksty). Nadzwyczajnej siły napędowej dodała im Janina Niesobska, w choreografii czyniąca dowcipne aluzje do wielkiej rewii. Dzięki Niesobskiej zachwycająco wypadają wszystkie sceny zbiorowe i jeden rewelacyjny duet.
Bohaterami owego duetu jest para najsympatyczniejszych rzezimieszków świata: cokolwiek głupkowaty Dryblas i ujmująco roześmiany Kulfon. W tych rolach Cezary Rybiński i Mariusz Słupiński wyczyniali niepospolite "brewerie", obejmując niepodzielne panowanie nad sceną i widownią z każdym swoim pojawieniem się. A ich piosenka i taniec rozczulały i bawiły do łez. Owacja widzów najpełniej dała wyraz entuzjastycznemu przyjęciu.
W rolach głównych bohaterów z powodzeniem wystąpili: Urszula Gryczewska (subtelna Mimi) i Michał Staszczak, opiekuńczy i "męski" Pongo). W lodowatą Cruellę, polującą na nowe futro z nakrapianych skór, wcieliła się Kamila Sammler. Aktorka znana z subtelnych środków gry i ról ciepłych, delikatnych postaci, dorosłą część widowni zaskoczyła demonizmem i charyzmą.
W szeregach bandy zwierząt z Londynu wystąpili także m.in.: Dorota Kiełkowicz (przezabawny Pudel błękitny), Stanisław Kwaśniak (Pułkownik, trochę kojarzący się z "Dziadkiem"), Dariusz Taraszkiewicz, Wojciech Medyński, Mariusz Witkowski. Parę zakochanych właścicieli psów tworzyli Anna Sarna i Bogusław Suszka, dzielną i zapobiegliwą gosposią była Hanna Grzeszczak.
Bajkę o 101 dalmatyńczykach ogląda się z wielką przyjemnością także za sprawą przepięknych i dowcipnych kostiumów Marii Balcerek. Autorka zindywidualizowała nie tylko rasy, ale i psie charaktery. Oszczędną, ale nowoczesną i - jeśli można tak powiedzieć - dynamiczną scenografię zaprojektowali Barbara Wesołowska-Kowalska i Ryszard Warcholiński.
O tym, że przedstawienie cieszyć się powinno wielkim powodzeniem, świadczyła reakcja premierowej publiczności, która nie miała ochoty pozwolić aktorom zejść ze sceny, sama też niechętnie opuszczała widownię. Dobrze, że w hallu teatru można było zaopatrzyć się w kasetę z nagranymi przez artystów piosenkami ze spektaklu i w ten sposób przedłużyć przygodę z ponad setką piesków.
Premierowe przedstawienie poprzedziła niezwykła prezentacja. Przed gmachem teatru przedefilowały najprawdziwsze dalmatyńczyki. Czy było ich sto jeden - chyba nikt nie policzył, ale zabawa była przednia. Szkoda, że premiery nie odbywają się codziennie...