Szalbierstwa Tartuffe`a
Do tej pory Teatr Narodowy zrealizował trzy adaptacje "Świętoszka", (m.in. w 1933 w reżyserii sławy polskiego teatru Ludwika Solskiego). Tym razem pierwszym krokiem do realizacji było nowe tłumaczenie komedii, które powierzono Jerzemu Radziwiłowiczowi. Aktor i zarazem odtwórca roli Orgona, który ma już na swoim koncie tłumaczenie Molierowskiego "Don Juana", nadał sztuce znacznie szerszy interpretacyjnie tytuł "Tartuffe albo szalbierz".
Odświeżanie Moliera
Jak się gra sztukę, którą samemu się przetłumaczyło? - Głupio - opowiada Radziwiłowicz, zwracając jednocześnie uwagę na konieczność językowego odświeżania francuskiej klasyki, którą ostatnio - na początku XX wieku - tłumaczył Tadeusz Boy-Żeleński.
Do realizacji zaproszono wybitego francuskiego reżysera Jacques'a Lassalle'a, który podkreślał, że chodziło mu o wierne oddanie ducha klasyki i uniwersalizmu dzieła.
- Nieprzerwanie dyskutują ze sobą dwie tradycje - mówi o swoim bohaterze reżyser. - Z jednej strony Tartuffe błazen, prostak, nabożniś, karykaturalny i drażniący, z drugiej Tartuffe szczery, fanatyczny, zamknięty w sobie uwodziciel - opowiada.
Malowany Świętoszek
W spektaklu zadbano o bardzo skrupulatne oddanie realiów XVII wieku, inspiracją do niezwykle dopracowanej scenografii było też malarstwo - Rembrandta, Vermeera, de La Toura. Można się więc spodziewać estetycznie i formalnie wyrafinowanego spektaklu, w którym twórcy i aktorzy zadbali o jak najwierniejsze przekazanie ducha klasyki. Ogromną rolę w tworzeniu klimatu odgrywa też oświetlenie, a całości dopełnia - niczym kunsztowna rama - bordowa kolorystyka Sali Bogusławskiego.
Klasyka i komizm
Czy sięgnięcie dziś do takiego repertuaru nie jest okazją do refleksji nad polską współczesnością z jej fanatyczną religijnością? Tego Lassalle bezpośrednio nie mówi, nie ulega jednak wątpliwości, że w jego interpretacji Molierowska sztuka jest ostrzeżeniem przed farbowanymi pasjami, indywidualnymi i społecznymi obsesjami, a komizm spektaklu to komizm tragiczny.
Reżyser o adaptacji "Tartuffe'a"
W polskim kontekście
W swojej adaptacji usiłuję jednocześnie pozostać Francuzem i odkryć Polskę. Polscy aktorzy mają warsztat i energię, a wasz teatr jest zazwyczaj patetyczny, gwałtownie tragiczny, czasem oniryczny. Chciałem połączyć to szaleństwo i energię z francuskim niuansem, pasażem. Polski Tartuffe jest wieloznaczny, właściwie do końca nie wiadomo, kim jest - kryminalistą, niewolnikiem własnej maski czy mężczyzną poniżonym przez Elwirę.
Nie ufać szalbierzom
Na pewno można tę sztukę czytać jako oskarżenie tych, którzy rezygnują ze swojej wolności, ufają szalbierzom - a ich jest wciąż pełno, w religii, polityce, ekonomii. To, co pokazuje w swoich sztukach Molier, to śmiech po rozpaczy, nam chodziło o to, żeby zachować ducha klasyki, czyli to, co uniwersalne, zachować skandal sztuki.