Artykuły

Tęsknota za Niewarszawą

"Pożar w burdelu" odc. 9 Komediowego Klubu Chłodna duetu Michał Walczak i Maciej Łubieński w Teatrze WARSawy. Pisze Marek Kubiak w serwisie Teatr dla Was.

Burdel Artystyczny, ze swoimi kolejnymi odsłonami "Pożaru w burdelu", na dobre zdaje się już zadomowił się w Teatrze WARSawy. A jako, że premiera kolejnego widowiska teatralno-kabaretowego przypadła na pierwszego sierpnia, wątkiem przewodnim nie mogło być nic innego jak Powstanie Warszawskie.

"Gorączka powstańczej nocy", choć w bardzo nietypowy i wciąż jeszcze w tym kraju ryzykowny sposób, wpisuje się w obchody rocznicowe; udowadnia, iż nawet poprzez ironiczny śmiech można czcić pamięć i budzić świadomość historyczną, odnosząc się jednocześnie do współczesności tak bliskiej, że po wyjściu z Teatru, czy tego chcemy, czy nie, mamy ją na wyciągnięcie ręki. Ów ironiczny śmiech jest nie z powstańców i ich zrywu, ale ze współczesnych warszawiaków i tego miasta, tak pełnego absurdów, arogancji władzy, kompletnie aspołecznych postaw, taniego karierowiczostwa, póz i wymuszonych, ostentacyjnych mód, które da się niejednokrotnie pojąć jedynie będąc właśnie tu i teraz. I tak oto umiejętnie splecione wątki ze współczesności i świata powstańczego z 1944 roku nagle zyskują swój głębszy sens, a na pozór syntetyczna i sztuczna mikstura okazuje się eliksirem prawdy o nas samych. Kalejdoskop postaci - od samej jaśnie (jeszcze) nam panującej HGW, przez Anię z Polski, tajemniczą postać nauczycielki z gimnazjum/personifikacji tajemniczego biegu historii, od rozwiedzionej warszawianki o na wskroś warszawsko brzmiącym imieniu Charlotte, wreszcie po powstańca przenoszącego się do 2013 roku tunelem czasoprzestrzennym, którego ujście dziwnym trafem zbiega się z drążonym właśnie tunelem drugiej nitki metra, czy SS-mana Wolfensteina podróżującego ze swą misją tymże samym tunelem - z maestrią ubarwia tę spójną od początku do końca i przemyślaną w detalach historię pomyłek niczym z komedii qui pro quo. Śledząc uważnie tok narracji zaczynamy się orientować, że każde zawarte w spektaklu zdanie to śpiewany komentarz satyryczny, co ważne - mimo, że w skali 1:1 odnoszący się do prawdziwych osób, miejsc, wydarzeń - nie utylitarnie publicystyczny, lecz mądrze i dowcipnie prowokujący do myślenia.

Błyskotliwe pomysły i ostre jak brzytwa teksty satyryczne umieszczają widownię w gabinecie krzywych zwierciadeł, gdzie wszyscy się turlają i pokładają ze śmiechu; jednak w przerwach na oddech, łapany między jedną a drugą salwą euforii, jest też czas na dość gorzką konkluzję, że przecież choć nieco zdeformowani w swoich odbiciach, to jednak wciąż MY i to z samych siebie tutaj się śmiejemy. To prawdziwa sztuka balansować na krawędzi samokrytycyzmu i dystansu do siebie samego na tyle wprawnie i zręcznie, że widz poddaje się im bez oporu i kapituluje w tej autoironii, przy okazji wyśmienicie się bawiąc. Stąd też głęboki ukłon w stronę autorów tekstów: Michała Walczaka (on też podjął się dość wprawnie reżyserii spektaklu) i Macieja Łubieńskiego.

Doskonale dobrane grono aktorskie, o wyrównanym poziomie potencjału scenicznego, czyni to widowisko jeszcze bardziej chwytliwym i naturalnym w odbiorze. Siłą rzeczy jednak widownia w tej konwencji wyłapuje swoje perły i choć entuzjastycznie reagując na całość spektaklu, w tym przypadku hołubi wprost stworzonego do swojej roli Mariusza Laskowskiego (songu "Balon orandż" widzowie domagają się na bis), Annę Smołowik w roli Ani z Polski-Cyfrowej dziewczyny. Przepiękną cezurę w spektaklu stanowi również piosenka śpiewana przez Lenę Piękniewską pt.: "Niewarszawa". Artystka prowadzi nas do konkludujących przedsięwzięcie dwóch pytań: co pomyśleliby o współczesnej Warszawie powstańcy walczący o swoją stolicę z taką determinacją? Czy w gronie dzisiejszych warszawiaków - hipsterów, okupujących Plac Zbawiciela, można odnaleźć materiał na powstańców?

Dzisiaj, pierwszego sierpnia, kiedy Warszawa staje się nagle, choćby i na jeden dzień dokładnie taka, jaką być mogłaby w ciągu roku zdecydowanie częściej, nie ma już na szczęście jednego, właściwego sposobu na celebrowanie tej rocznicy. Każdy ma prawo do swojej własnej formy wyrazu pamięci o Powstaniu Warszawskim. Tym razem, dzięki "Gorączce powstańczej nocy" okazuje się, że budzenie samoświadomości i umiejętność spojrzenia na nas samych z odpowiednim dystansem, to również doskonała forma. Brawo!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji