Artykuły

Samotność we troje

"Pies, kobieta, mężczyzna" w reż. Andrzeja Majczaka w Teatrze Bagatela w Krakowie. Recenzja Joanny Targom Targom Gazecie Wyborczej-Kraków.

Samotna kobieta, samotny mężczyzna i samotny pies są bohaterami sztuki Sibylle Berg. Ich związek jest trochę smutny, trochę śmieszny, a przedstawienie - udane

Spektakl Andrzeja Majczaka też jest trochę smutny, trochę śmieszny. Zaczyna się lekko i niezobowiązująco. Na miejsce gry, czyli kwadrat podłogi otoczony przez widownię, przychodzą aktorzy, pierwsze kwestie czytają z egzemplarza sztuki, powoli wchodzą w skórę postaci. Są młodzi, młodsi niż w dramacie. Kobieta (Ewelina Starejki), mężczyzna (Jakub Bohosiewicz) i pies. Psa gra Marcin Kobierski; pies jest tutaj ważną postacią - na całą historię patrzymy jego oczyma.

Historia jest prosta i typowa: samotna kobieta, której do szczęścia brakuje tylko miłości (może ostrożniej: kogoś bliskiego), spotyka równie samotnego mężczyznę. Umawiają się, ostrożnie badają, zachowują się trochę głupio, trochę niezręcznie. Nie jest to wielkie uczucie od pierwszego wejrzenia, tylko jakby takie z braku laku. Przygarniają się nawzajem i przygarniają psa, który staje się obserwatorem i komentatorem ich burzliwego związku.

Dramat Sibylle Berg nie jest może szczególnie oryginalny (los wielkomiejskich singli to temat modny od paru lat, zwłaszcza w kinie i serialach), ale ta banalna sytuacja przedstawiona jest wnikliwie i z poczuciem humoru. Także dlatego, że narratorem jest pies odnoszący się do ludzi z ironicznym dystansem. Co nie znaczy, że nie można bohaterom współczuć czy zastanowić się nad tym, jak to intencje zwykle bywają źle odczytywane, jak chcemy kogoś uszczęśliwić, a uszczęśliwiamy siebie (co ostatecznie nie wychodzi nam na dobre), no i że rzadko oboje chcą naraz. Nie są to obserwacje głębokie, ale trudno powiedzieć, że nieprawdziwe.

Spektakl zrobiony jest sprawnie, lekko i dowcipnie, parę rekwizytów (wyciąganych spod podestów, na których stoją krzesła widowni) wystarczy, by stworzyć nowe miejsce akcji: kawiarnię, ulicę, pokój. Aktorzy grają z energią i zaangażowaniem, a banalne sytuacje w ich wykonaniu stają się świeże i zaskakujące. Zaskakuje też finał - w którym smutna komedia przeradza się w groteskową tragedię z elementami horroru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji