Artykuły

Festiwale dla wszystkożernych

Rano jestem w muzeum, po południu idę do teatru, potem słucham koncertu jazzowego, a o północy wpadam do galerii. Jaki to festiwal? Filmowy. To Nowe Horyzonty, jeden z największych przeglądów kina w Polsce - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

W tym roku we Wrocławiu można było usłyszeć koncerty m.in. Mike'a Pattona i zespołu Mikołaja Trzaski. W galerii Dizajn do obejrzenia była wystawa prac młodych polskich artystów, przygotowana specjalnie na festiwal, a w Teatrze Polskim - spektakl Łukasza Twarkowskiego i Anki Herbut "Kliniken. Miłość jest zimniejsza niż śmierć". W programie znalazła się nawet wystawa malarstwa flamandzkiego w Muzeum Narodowym!

Coraz więcej polskich festiwali zmienia formułę. To odpowiedź na dwa równoległe procesy: zmianę sposobu odbierania kultury oraz zacieranie granic między dziedzinami sztuki. Branżowe festiwale stają się przeżytkiem, współczesna publiczność nie dzieli się bowiem na teatralną, filmową i muzyczną - jest wszystkożerna.

Pionierami multidyscyplinarności były festiwale Malta w Poznaniu i wrocławski Avant Art, które od lat prezentują całą gamę zjawisk na pograniczu muzyki, teatru, filmu, tańca i performance'u. Teraz dołączają do nich kolejne imprezy. Spektakle teatralne ma od dwóch lat w programie Open'er w Gdyni. W tym roku można było tam zobaczyć głośne przedstawienia Krzysztofa Warlikowskiego, Moniki Strzępki, Pawła Demirskiego i Pawła Świątka. Swoje prace prezentowali tam także artyści wizualni: Paweł Althamer z Grupą Nowolipie i Maurycy Gomulicki. Althamer pojawił się na innym rockowym festiwalu Basowiszcza, odbywającym się w Gródku na Białostocczyźnie i poświęconym muzyce z Białorusi. Na leśnej polanie zorganizował Partyzancki Kongres Rysowników - kolejną odsłonę projektu znanego z Berlina i Warszawy, w którym widzowie rozmawiają ze sobą za pomocą tworzonych na gorąco rysunków i obrazów.

Co daje otwarcie festiwali na różne gatunki współczesnej sztuki? Po pierwsze, Tworzy nowy kontekst: na Nowych Horyzontach jednego dnia można było zobaczyć eksperymentalny film z udziałem Diamandy Galas, a następnego: koncert na żywo awangardowej artystki. Pokaz spektaklu "Kliniken" z kolei poprzedziła projekcja filmu Rainera Wernera Fassbindera "Miłość jest zimniejsza niż śmierć", który był jedną z inspiracji do przedstawienia.

Po drugie, wielkie imprezy filmowe i muzyczne inspirują samych artystów: "Kabaret warszawski", najnowszy spektakl Warlikowskiego, pełen odniesień do popkultury, nie powstałby w takim kształcie, gdyby nie wizyta Nowego Teatru na zeszłorocznym Open'erze. Na pokazach NH widziałem wielu dramaturgów, reżyserów i dyrektorów teatrów, efekty zapewne zobaczymy w najbliższych sezonach.

Po trzecie, mieszanie gatunków zmienia sposób prezentowania sztuki. Pojawiają się nowe formaty, dostosowane do festiwalowej specyfiki, jak wystawa Midnight Show na NH (kuratorzy: Stach Szabłowski i Katarzyna Roj), która rozpoczynała się codziennie po zakończeniu ostatniej projekcji filmowej i trwała tylko godzinę, jak jeszcze jeden seans. Prezentowane prace nawiązywały do języka filmowego i mechanizmów kinematografii, analizowały problem czasu, narracji, rozwoju akcji. Były wśród nich m.in. komiksowe gwasze Aleksandry Waliszewskiej, które stanowiły materiał wizualny do surrealistycznego filmu "Capsule" greckiej reżyserki Athiny Rachel Tsangari. Część prac pokazywana była we fragmentach i seriach, codziennie zmienianych, niczym kolejne rolki taśmy filmowej w projektorze.

Z ducha kina wyrasta także świetny spektakl "Kliniken" Twarkowskiego i Herbut inspirowany sztuką Larsa Norena o pacjentach szpitala psychiatrycznego oraz twórczością Fassbindera. Przedstawienie porusza się na granicy filmowej ułudy i rzeczywistości, epizody z biografii Fassbindera przeplatają się z cytatami z jego filmów, nie wiemy, czy zamaskowani napastnicy, którzy terroryzują jedną z bohaterek, to prawdziwi terroryści RAF czy aktorzy z ekipy filmowej. Demiurgiem tej rzeczywistości jest reżyser o imieniu Fass (Marcin Czarnik), który ustawia sceny i interweniuje, kiedy aktorzy nie spełniają jego oczekiwań. Bohaterów nieustannie podglądają kamery przekazujące obraz na tył sceny; wygląda to jak film oglądany z planu zdjęciowego.

Takie spektakle jak "Kliniken" świetnie wpisują się w program festiwalu filmowego, poszerzają horyzonty kinowej publiczności i wciągają ją w świat innej estetyki. To wielka zaleta interdyscyplinarnych festiwali - poszerzanie dostępu do niszowej, elitarnej kultury. Na tegorocznym Open'erze prezentacje teatralne obejrzało 5 tys. osób, dla wielu była to jedyna szansa zobaczenia rzadko granych poza siedzibami teatrów spektakli z Krakowa, Wrocławia i Warszawy. Festiwale multi mogą pomóc galeriom i teatrom dotrzeć do nowej publiczności. Czy oznacza to koniec branżowych przeglądów? Pewnie będą jeszcze trwały, ale ich los jest już przesądzony.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji