Artykuły

Łódź. Wieczór schodzącej primabaleriny

Primabalerina Edyta Wasłowska [na zdjęciu] postanowiła zakończyć sceniczną karierę. W niedzielę [2 października] w Teatrze Wielkim specjalny wieczór. Wraz z gwiazdą wystąpi cały zespół.

Jest szczęśliwa, że zatańczyła tyle wymarzonych ról. Schodzi ze sceny w chwili, gdy technicznie żadna partia nie jest jeszcze poza jej zasięgiem. Ma talent, wielką klasę, uznanie i sympatię widowni.

Tancerz to motyli zawód, ale przecież...

- ...czasu nie da się zatrzymać, czterdziestka stuknęła - mówi artystka. - Świadomość, że jeszcze chwila, a forma zacznie zawodzić, każe mi podjąć decyzję. Role chodzone mnie nie interesują. Będę w zespole do końca tego roku (występuje w "Ziemi obiecanej", "Śnie nocy letniej", "Wolfgangu Amadeusu", "Kobro" - przyp. rs).

Pierwsi tancerze zwykle wybierają pracę choreografów, asystentów w balecie.

- Co będzie kiedyś, nie wiem. Zaczęłam uczyć w Szkole Baletowej, pracuję ze studentami w Akademii Muzycznej i uwielbiam te zajęcia. Kilka propozycji się krystalizuje. Jedno jest pewne, sceniczna droga, rozpoczęta we wrześniu 1983 roku, dobiega teraz końca.

Jest pani córką tancerzy. Czy syn, 12-letni Szymon, będzie kontynuował rodzinną tradycję?

- Nie. Jego interesują komputery. I nie mam tego losowi za złe. To nie jest zawód, którego można się tylko wyuczyć. Trzeba go bardzo, bardzo kochać, żeby poddać się nieprawdopodobnemu reżimowi. Jestem szczęśliwa, że jako tancerka mogłam tyle przeżyć.

W niedzielnym programie, wypełnionym wieloma baletowymi obrazami, znajdą się m.in. fragmenty Carmen Suity, do których specjalnie dla Edyty choreografię ułożyła kierująca baletem Teatru Wielkiego Dobrosława Gutek-Woźniak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji