Artykuły

Morderczyni z przymusu

- Zaledwie przed rokiem skończyłam PWST we Wrocławiu - mówi AGNIESZKA SMOLAK, aktorka Teatru im. Siemaszkowej w Rzeszowie, odtwórczyni roli Balladyny.

Czy nie jest trochę tak, że Balladyna to krwiożercza bestia, która za koszyk malin morduje siostrę Alinę?

- Balladyna jedno morderstwo popełnia w afekcie, pozostałe ze strachu, że tamto się wyda. Jest dziewczyną ambitną, tyle, że te jej ambicje są niewłaściwie realizowane wskutek splotu wydarzeń od niej nie zawsze zależnych. Ma dużo ciepła i kobiecego uroku. Nosi też w sobie niespełnioną miłość. Alina, jej siostra, nie jest aniołem. Bywa upierdliwa, wścibska, upokarza Balladynę.

Aż tyle słów na obronę! W gruncie rzeczy, to jednak morderczyni. Czyżby zbieżność cech?

- Nikogo jeszcze nie zamordowałam! Ambitna chyba jestem, chociaż łokciami rozpychać się nie umiem. Nigdy nikomu niczego nie odbieram, jedynie staram się udowodnić, że coś potrafię.

"Balladyna" jest grana w kostiumie współczesnym?

- Bo w gruncie rzeczy wszystko to, co dzieje się na scenie, mogłoby się zdarzyć w życiu. Z wyjątkiem sfery irracjonalnej, baśniowej. Chociaż... są ludzie, którzy marzą, by mogli znaleźć się w takim odrealnionym świecie, gdzie występują Goplana, Skierka i Chochlik. Ludzie żyjący współcześnie wierzą w życie pozaziemskie, a nawet w czary i astrologię. Wierzą w pozaziemskie istoty, które gdzieś tam sobie istnieją i mają przemożny wpływ na nasze przeznaczenie.

Jeśli kostium współczesny, to jakie przesłanie tej "Balladyny"?

- Może takie, że wokół nas jest wielu ludzi żądnych władzy nad innymi i wielu ją zdobywa "idąc po trupach"? Czy są to ludzie zimni i wyrachowani, czy tylko uwikłani w system, z którego nie potrafią się wydobyć? Może niekiedy szukają z niego ucieczki. Dla Balladyny taką ucieczką jest morderstwo. Widz, który wyjdzie z naszej "Balladyny" będzie musiał się zastanowić, czy poddałby się takiej lawinie zdarzeń, która by go poniosła wbrew jego woli? Brnąłby dalej w kłamstwo, w oszustwo?

Rola Balladyny to pierwsze większe, sceniczne wyzwanie?

- Tak, dla mnie tak. Zaledwie przed rokiem skończyłam PWST we Wrocławiu. Pochodzę z Oleśnicy, miasta "róż i wież" ze względu na piękne kościoły i zamek. W liceum biegałam (mało się nie zabiłam!) do ośrodka, w którym ludzie związani z Jerzym Grotowskim uczyli nas reguł jego teatru - jak przekazywać sobie energię, szanować wzajemnie, być odpowiedzialnym za siebie. Zaczynaliśmy od ciała, to były wielogodzinne rozgrzewki. Na wstępie trzeba było umyć podłogę, by był czysta, czyściusieńka. Bo to była scena, miejsce święte. Później była praca z tekstem. Chciałabym robić taki teatr, w którym ważny jest człowiek, jego ciało, przekazywanie emocji. Może ten spektakl "Balladyny" i moja w nim rola zwrócą ludziom uwagę, że uwierzenie w "jednego boga", jakim bywają pieniądze i władza mogą zniszczyć w nas wiarę w piękno, uczciwość, miłość. Balladyna sama na siebie wydaje wyrok...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji