Artykuły

Warszawa. Czerwony Kapturek na placu Konstytucji

Znana bajka w teledyskowej inscenizacji ulicznej. Już 20 lipca na pl. Konstytucji premiera "Czerwonego Kapturka" otwierająca plenerowy sezon w Teatrze Polonia.

Spektakl powstaje na bazie tekstu Jana Brzechwy w nawiązaniu do winylowej wersji nagrania z 1961 roku z legendarną kreacją Ireny Kwiatkowskiej. - Pamiętamy te piosenki z dzieciństwa - mówi reżyser Adam Biernacki - pamiętają je nasi rodzice, one przywołują wspomnienia, więc w tym sensie będzie to spektakl także dla dorosłych. Oldschoolowy, ale nie staroświecki - dodaje.

Piosenki nadają spektaklowi rytm, zachęcają do wspólnego śpiewania. - Chodzimy po teatrze i śpiewamy "Gdy w brzuchu burczy, dostaję kurczy", okazuje się, że mamy w pamięci całe frazy - mówi Józefina Bartyzel z Teatru Polonia.

Reżyser zaznacza, że dowcip i żart zawarte w tekście Brzechwy zostaną podkreślone dzięki stylistyce slapsticku i szybkiemu tempu narracji. Różnorodna, "teledyskowa" inscenizacja ma pomóc w odbiorze tekstu Brzechwy dzieciom przyzwyczajonym do estetyki telewizyjnego kanału dla najmłodszych - Mini Mini. Biernacki stawia też na interaktywność spektaklu, charakterystyczną dla teatru ulicznego. Do swojej inscenizacji wprowadza wyjęte z marginesów tekstu Brzechwy postaci Gila i Wiewiórki, tworząc dla nich pełnowymiarowe role. To oni będą narratorami historii Czerwonego Kapturka i łącznikiem między sceną a widownią. "Gil i Wiewiórka są motorem wszelkich działań: chcą powstrzymać Czerwonego Kapturka przed pójściem do lasu czy obronić go przed wilkiem - tłumaczy reżyser i dodaje: - To oni zachęcą dzieci na przykład do pomocy w sprowadzeniu Gajowego na ratunek pożartym Babci i Kapturkowi.

Twórcy spektaklu zakładają improwizowane części - Jedna zabawa może trwać 15 sekund, ale może też 15 minut - mówi jeden z aktorów.

Kapturek kozakuje, Gajowy tańczy country

Scenografia Pauliny Czernek nawiązuje do tradycji teatru ulicznego. Prosty parawan z jednej strony przedstawia las, z drugiej domek Babci, co ułatwia błyskawiczną zmianę miejsca akcji. - Stylowej, klasycznej estetyce chciałam nadać współczesny sznyt. Zainspirował mnie patchwork i to, że powracają teraz ręcznie szyte zabawki - mówi Paulina Czernek, która jest jednocześnie kostiumografem. Czerwony Kapturek, choć wyglądać ma grzecznie, pokaże też pazurki. Ma być bardziej upartą chłopczycą niż niewiniątkiem. Postaci Wiewiórki, Gila i Wilka będą lalkami. Wiewiórka w formie plecaka, a Gil - mupeta. - Mnie najbardziej podoba się Wilk - mówi Czerwony Kapturek, czyli Katarzyna Kołeczek - wygląda jak wielki pies husky, ma wspaniałe, włochate uszy i błyszczące oczy - dodaje. Kostium Gajowego inspirowany jest stylem bawarskim i raczej wywołuje uśmiech. - To będzie jeden z tych momentów "bardziej dla dorosłych" - mówi Adam Biernacki - kiedy zobaczą w prastarym polskim borze Gajowego tańczącego country.

Siła w grupie

W spektaklu gra piątka aktorów, Matylda Damięcka, Katarzyna Kołeczek, Agata Sasinowska, Bartłomiej Magdziarz i Jarosław Sacharski. Już na studiach w Akademii Teatralnej stworzyli grupę nazwaną później Grupą Dochodzeniową. Pod tym godłem trafili do Teatru Polonia, szukając możliwości wystawienia bajki, i dostali propozycję zrobienia "Czerwonego Kapturka". - Pamiętam, że na pierwszej próbie piłem dużo kawy - mówi Bartek Magdziarz - przeczytaliśmy to migiem, bo to jest 15 stron tekstu wierszem. Ciągnęło nas, żeby tekst "wyśpiewywać", to znaczy czytać w jednostajnym rytmie, narzuconym przez formę wiersza. To była pierwsza uwaga Adama: żeby nasycać, a nie "rozglucać" - wspomina Bartek. - Adam to reżyser, który działa homeopatycznie, to znaczy, że realizujesz uwagę, choć nawet nie wiesz, że ją dostałeś - dodaje. Po pierwszej próbie reżyser musiał wyjechać. Aktorzy sami znaleźli konwencję i ustawili pierwsze sceny tekstu. Zgodnie twierdzą, że nie byłoby to możliwe, gdyby nie znali się tak dobrze. Grupa Dochodzeniowa działa od siedmiu lat.

Brawo dla cebuli

"Czerwony Kapturek" to inauguracja sceny przy placu Konstytucji. Tu spektakle plenerowe będą grane w lipcu. W sierpniu będzie działać Grójecka 65, czyli scena przed siedzibą Och Teatru. Tytuły, które będzie można zobaczyć na obu plenerowych scenach, to "Kopciuszek", "Flamenco namiętnie", "Starość jest piękna", "Czerwony Kapturek" oraz "Związek otwarty", "Hej, Joe" i "Lament na placu Konstytucji". Plenerowe przedstawienia cieszą się ogromnym powodzeniem, w zeszłym roku jednorazowo gromadziły nawet 500 widzów. Według badań teatru wielu z nich przyjeżdża z okolicznych miast i wsi, z całego Mazowsza. Wśród widzów są też przypadkowi przechodnie i okoliczni mieszkańcy, niekiedy oglądają spektakle z balkonu. - W zeszłym roku mieliśmy pewnego widza, który z balkonu rzucał w aktorów cebulami - mówi Józefina Bartyzel z Teatru Polonia. - Pozdrawialiśmy go, a widownia - na przekór - mu klaskała. Każdy rodzaj zainteresowania jest dla nas ważny - dodaje. Interakcje i niespodzianki są wliczone w uliczny teatr, który ma w Warszawie coraz więcej zwolenników. "Nikomu nie przeszkadza brak miejsca, szum na ulicy, jazgot karetek pogotowia, przelatujące nad głową dość często stadko szarych gołębi, kurz na chodniku i ulicy, 90-minutowe stojące miejsca, upał, duchota i inne niewygody. Czyż to nie jest urocze? - napisała do Krystyny Jandy po jednym z plenerowych spektakli internautka.

W 2013 roku Teatr Polonia i Och-Teatr grają spektakle plenerowe dzięki wsparciu finansowemu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

"Czerwony Kapturek", plac Konstytucji, 20 i 21 lipca, godz. 15. Szczegółowy program spektakli plenerowych oraz tych w siedzibach na stronach Teatru Polonia i Och-Teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji