Artykuły

Przyszedł mężczyzna do kobiety

"Przyszedł mężczyzna do kobiety" w reż. Zdzisława Wardejna w Teatrze Ochoty w Warszawie. Pisze Marzena Rutkowska w Tygodniku Ciechanowskim.

Zdzisław Wardejn na scenie Ochoty wystawił teatralny szlagier Złotnikowa "Przyszedł mężczyzna do kobiety". Komedia z gogolowskim śmiechem i nutą refleksji. Bohaterowie to mężczyzna po przejściach (trzy żony) i kobieta z przeszłością (samotnie wychowująca dziecko).

Dwoje samotnych zagubionych ludzi szuka swojego miejsca w życiu. Poszukują szczęścia. Ona, Dina (rewelacyjna wprost Małgorzata Bogdańska), chce zrobić absolutnie wszystko, by na nowo ułożyć sobie życie. Zmienia meble, kupuje wystrzałowe ciuchy. Zmienia fryzurę, maluje paznokcie.

Przychodzi On, Wiktor (Leon Charewicz), w mokrym płaszczu i zgniecionym kapeluszu. Na dodatek przychodzi za wcześnie. Nie jest też taki wysoki, jak ona sobie wymarzyła.

Pierwsza część spektaklu to pasmo niemal filmowych gagów. Komiczne sytuacje (z rewelacyjnym piciem wina przez niego i brawurowym tańcem wykonanym przez nią). Publiczność śmieje się i nagradza aktorów brawami przy otwartej kurtynie. Bo grają oni wręcz popisowo. Kaskady śmiechu bez moralizowania.

Konwencja spektaklu zmienia się w drugiej części. To są już zupełnie inni ludzie. Po spędzonej nocy nie wiadomo czy są szczęśliwi. Chyba jeszcze bardziej się pogubili i wzajemnie zawiedli. Światło okienne ujrzało ich tak skrzętnie ukrywane sekrety.

Aktorzy zmienili więc styl gry. Wyciszyli się, jak gdyby nabrali dystansu do tego co robią. Nie śmieją się też widzowie. Bo to czas refleksji. Nieporozumienia straciły komediową barwę i przybrały kształt obaw i niepewności. Para bohaterów jakby dojrzała. Są bardziej zdystansowani do siebie i ostrożni.

Czy uda im się zniwelować wszystkie przeciwności losu? Czy połączy ich węzeł małżeński? Na te pytania odpowiada finał spektaklu, który koniecznie trzeba obejrzeć.

Ta sztuka, ten spektakl mają ponadczasowe odniesienie. Nieważne, że z taśmy płyną rosyjskie melodie, nieważne, że bohaterowie noszą rosyjskie imiona. Ich problemy dotyczą nas wszystkich. Zwyczajnych ludzi poszukujących miłości, szczęścia i stabilizacji. W programie wykorzystany został na tę okoliczność wiersz A. Osieckiej:

Fatalnie się dożyło,

Wszystko się podzieliło

na brunetów i blondynów

Tych z kalwarii, tych z Londynu...

baby biale, baby rude...

i na źle i dobre czasy...

W tym podzielonym świecie poszukujemy zwyczajnych prawd i wartości. Nieważny jest wiek czy narodowość. Przeżywamy nasze życiowe wzloty i upadki. I poszukujemy, poszukujemy, poszukujemy...

Drugiej polowy życiowego jabłka. Szukamy sympatii wśród ludzi. I przyjaźni. Może więc ten z góry nam przynależniony podział (na różną płeć) sprawia, że drwi z nas życie, a my sami często się ośmieszamy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji