Artykuły

Zakończył się Brave Festival: Rytmiczny majstersztyk

IX Brave Festival we Wrocławiu podsumowuje Małgorzata Matuszewska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Zakorzenionym w algierskiej tradycji i na wskroś nowo-czesnym koncertem Hourii Aichi i francuskiego kwintetu L'Hi-jaz'Car zakończyła się 9. edycja wrocławskiego Brave Festival "Przeciw wypędzeniom z kultury". W tym roku nosiła hasło "Zaginiony rytm".

Rytmy Azji i Afryki publiczność Brave poznawała nie tylko w czasie koncertów, ale także na projekcjach filmowych w DCF--ie i na spotkaniach z artystami. Koncerty i widowiska były bardzo egzotyczne. Już pierwszego dnia grupa Cheong-bae z Korei [na zdjęciu] pokazała rytmiczny majstersztyk. Mohini Devi - członkowie wędrownego plemienia Kalbelia z Radżastanu - wystąpili z tańcem węży wykonywanym przez dwie tancerki, które zastąpiły węże, bo w latach 70. w Indiach zabroniono używania do tańca gadów.

Drugi raz Brave gościł Królewskich Bębniarzy z Burundi. Grali na karyenda - bębnach symbolizujących wzrost, płodność i odrodzenie. Podziwialiśmy ich perfekcyjne wydobywanie dźwięków, a także niesamowitą giętkość i wręcz karkołomne akrobacje taneczne.

W kuluarach przypomniano, że Bębniarze - członkowie plemienia Tutsi, zmasakrowanego przez Hutu - prezentują rytuał wojenny.

Wyraźnie dostrzegalne podrzynania gardła budziły przerażenie. Rytm wojny powinien zaginąć na zawsze.

Synagoga Pod Białym Bocianem - miejsce niezwykłe

W kreowaniu świata dźwięków i widowisk na pewno nieoceniona jest atmosfera synagogi Pod Białym Bocianem. Świątynia nie potrzebuje scenografii - dla podkreślenia nastrojów koncertów wystarczyła uroda wnętrza. Tam właśnie prezentowali się twórcy tańca węży, a także Bachu Khan z Indii, śpiewający nieco zachrypniętym, wysokim i mocnym głosem z towarzyszeniem muzyków pieśni ludu Langa i zabierając uczestników na pustynię Thar.

Także tu Grupa Ngqoko, czyli chór kobiet plemienia Xhosa z południowej Afryki, odnalazła się świetnie, splatając głosy muzyków z dźwiękami tradycyjnych, rzadko spotykanych instrumentów. Publiczność przeniosła się w czasie o trzy tysiące lat wstecz do środka Afryki, by wysłuchać spokojnych, melodyjnych głosów członków chóru.

Również w synagodze śpiewały Berberyjki z Maroka. Śpiewały o codzienności i, ukryte pod woalem w tradycyjnym sprzeciwie mieszkańców Doliny Ameln wobec francuskich kolonistów, wykonały taniec kobiet z Doliny Ameln.

Finał w rytmach ze świata

Koncertem finałowym zakończył się dziecięcy projekt Brave Kids. Wzięło w nim udział 96 dzieci, które przez dwa tygodnie pracowały w 24-osobowych grupach pod hasłem "Dzieci uczą dzieci". Czego? Oczywiście tolerancji dla inności, a także artystycznych umiejętności, które przywiozły z całego świata - w tym roku w Brave Kids na Brave Festival spotkały się dzieci z Indii, Rumunii, Izraela, Czech, Laosu, Gruzji, Zimbabwe, Ugandy, Kirgizji, Hongkongu, Wietnamu i oczywiście z Polski. - Żaden poprzedni występ dzieciaków nie był tak profesjonalny - chwalono Brave Kids pod koncercie. A grupa była naprawdę odważna. Dzieci pokazały, co potrafią. Był i balet, i breakdance, i taniec z Indii, artyści stawali na ramionach kolegów. Zachwyt publiczności wzbudziła poruszająca się na wózku dziewczyna bez nóg, która zatańczyła wręczakrobatyczny popis, nie używając swojego wózka - chodząc m.in. na rękach.

Houria Aichi i kwintet z Francji L'Hijâz'Car wystąpili z koncertem niezwykłym - nawet jak nastandardy Brave. Długo bisowali - najpierw razem, a na koniec pieśniarka wystąpiła już sama, bez muzyków. Słuchając jej śpiewu, wspomniałam słowa: "Śpiewając, przenoszę się napodwórko rodziców w zamierzchłej przeszłości". To był finał wspaniały w swojej oryginalności i prostocie.

Podobne emocje obudziła Sona Jobarteh na Wzgórzu Polskim, gdzie śpiewała pięknie, pełnymi garściami czerpiąc z tradycji griotów - bardów Zachodniej Afryki, skąd pochodzi. Na Brave Festivalu gościła pierwszy raz i dała tylko jeden koncert. Ale ponim mówiono, że powinna wrócić.

Odważny festiwal, który ma praktyczny sens

Na początku Grzegorz Bral, dyrektor artystyczny imprezy, przypomniał, czym jest wymyślony przez niego festiwal.

- Istnieje po to, żeby pomóc kulturom i dzieciom pochodzącym z miejsc, które nie są uprzywilejowane. Nie ma innej motywacji - dodał. W tym roku organizatorzy zebrali ponad 145 tys. zł. Dochód z biletów zostanie przekazany ROKPA International - szwajcarskiej organizacji charytatywnej niosącej pomoc osieroconym i bezdomnym dzieciom w Tybecie, Nepalu i Zimbabwe.

Z roku na rok - mimo spotkań z artystami opowiadającymi o swoich tradycjach- mam poczucie płytkiegodotykania ginących kultur "przez szybkę". Bral obiecał, że w przyszłym roku na festiwalu będzie można także posłuchać interesująco zaaranżowanych wykładów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji