Artykuły

Pierwsze premiery

Wesoło, radośnie, prawie już karnawałowo rozpoczął się nowy sezon teatralny: Teatr Ziemi Mazowieckiej wystąpił z kapitalną farsą Maurice Hennequina i Pierre Vebera "Pani Prezesowa", a Teatr Syrena z jubileuszowym widowiskiem rewiowym "Oby nam się!..."

Znamy twórczość Hennequina z "Kłamczuchy", wystawionej nie tak dawno przez TZM, ale "Pani Prezesowa" będzie zapewne "bestsellerem" w pierwszych miesiącach sezonu, tyle tu bowiem wyśmienitego humoru, lekkiego dowcipu, zabawnych sytuacji, ironii, z jaką pokazuje się działalność biurokracji we Francji. Nasz znakomity pisarz i krytyk teatralny Boy-Żeleński tak pisał o "Pani Prezesowej" z okazji wystawienia tej sztuki w Krakowie w 1920 roku: "...stanowi, nawet wśród sztuk tego typu, prawdziwy "rekord śmiechu" i jest chyba ostatnim wyrazem komizmu, jaki farsa, wyłącznie prawie "sytuacyjna" może osiągnąć. Najnieprawdopodobniejsze zawikłania przygotowane lekko i w zupełnie logiczny sposób, intryga prowadzona równocześnie kilkoma nitkami, które krzyżują się, schodzą, rozchodzą, plączą, utrzymując widza w nieustannym rozbawieniu...".

Komedia Hennequina bawi dziś tak samo, jak przed pół wiekiem i co najważniejsze - nic a nic się nie zestarzała, perypetie ministra Gaudeta i prezesa Trocointe wplątanych w przygodę z aktorką Gobette, złośliwe figle woźnego ministerialnego Mariusza, dwuznaczna sytuacja, w jaką została z kolei wplątana żona prezesa, Aurora - wywołują prawdziwe rekordy śmiechu. W Teatrze Ziemi Mazowieckiej czołowa czwórka bohaterów farsy daje prawdziwy pokaz doskonale zagranych ról charakterystycznych. Zdzisław Winiarczyk jako prezes sądu w Grey, Bronisław Surmiak w roli ministra Gaudeta, Stefania Iwińska jako żona prezesa sądu i

Daniela Makulska w roli Gobette, gwiazdy operetki, stworzyli zabawne, doskonale utrzymane w tonacji farsy role. Cały zresztą zespół występujący w "Pani Prezesowej" zagrał brawurowo, bawiąc publiczność do samego końca: Krystyna Wolańska jako Dyoniza, córka prezesostwa, Wacław Szklarski w roli sekretarza ministra, Jarema Drwęski jako Pinglet, sędzia śledczy, Zdzisław Ożarowski w roli prokuratora, Jerzy Popielarczyk jako ławnik sądowy, Barbara Kołodziejska w roli Zofii, służącej prezesostwa, Andrzej Prus kapitalnie zagrał Mariusza, starszego woźnego ministerstwa, Jacek Brick jako referent sądowy, Fabian Kiebicz w roli woźnego, Krzysztof Kumor jako portier i Barbara Lanton w roli pokojówki. Reżyseria Andrzeja Szczepkowskiego, scenografia Teresy Ponińskiej.

I druga "bomba" i od razu pod adresem "Syreny" z racji jubileuszu teatru. Oby nam się dalej dobrze wiodło w następnym trzydziestoleciu i oby Teatr "Syrena" dalej "dawał" tak pyszne rewie, jak jubileuszowe widowisko "Oby nam się!"

Pierwsza część widowiska przygotowana według scenariusza Zdzisława Gozdawy i Wacława Stępnia, w reżyserii i z choreografią Zbigniewa Czeskiego, z dekoracjami Stanisława Lipskiego i kostiumami Zuzanny Piątkowskiej było "chronologicznym" przeglądem najważniejszych wydarzeń naszego 30-lecia "zanotowanego" w piosenkach i "utrwalonego" w... modzie. Co się kiedyś nosiło na sobie i co śpiewało - oto "streszczenie" pierwszej części rewii. A było co słuchać i oglądać! Piękną piosenkę Reny Rolskiej "Poszli na wojnę", wstrząsający swą wymową: kostiumami, dekoracją, choreografią obraz "Wracamy!" z Lidią Korsakówną na czele, kapitalny Kazimierz Brusikiewicz w roli przewodnika po Warszawie (co za tekst, który trafiał celnie w niektóre śmiesznostki dnia codziennego!), Stan Borys w swych przejmujących piosenkach (co za kultura wykonania i ekspresji!), urocza Emilia Radziejowska w piosence "W kim by tu się zakochać", "niezniszczalny" Ludwik Sempoliński jako "Pan z innej epoki" i Kazimierz Krukowski w "swojej" wojnie 30-letniej.

Część druga zaszokowała publiczność: ostrze satyry teatru "Syrena" uderzyło w samo serce tzw. "teatru awangardowego" przypominając nam ostatnie premiery warszawskie: "Balladynę" w Teatrze Narodowym i "Króla Lira" we Współczesnym, film "Wielkie żarcie" i autentyczny wypadek rozebrania młodej kobiety na widowni przez "awangardowego" aktora teatru japońskiego. Ujrzeliśmy więc kobietę nagą w Teatrze "Syrena", ładną i zgrabną Chanel, tak więc stało się: Teatr "Syrena" przełamał konwenanse i jako drugi teatr w Polsce (po Pantomimie Wrocławskiej i Tomaszewskiego) wprowadził "nagość" na scenę. Potem był znów Kazimierz Brusikiewicz w "Trudnym dzieciństwie", piękny "Menuet dla króla" Ireny Rolskiej, "Kamyk z ulicy Marszałkowskiej" Hanki Bielickiej i wiele, wiele innych utworów zakończonych piosenką, którą niezadługo będzie śpiewała ulica warszawska: "Oby nam się!", w wykonaniu całego zespołu. Przepiękne stroje: nawet te, z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych były zaprojektowane wprost a la Paris! Śliczne dekoracje ("Menuet dla króla"), dobrze prowadzone światła, świetna muzyka (pod kierownictwem Wiesława Machana), wreszcie znakomicie poprowadzony sam spektakl przez reżysera Zbigniewa Czeskiego stworzyły w sumie widowisko o wybitnych walorach artystycznych, w którym wszędzie, na każdym kroku, przy każdej okazji dominuje motyw główny miłości do Warszawy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji