Artykuły

Jest strona warg i strona ducha

Od uczelni artystycznej nikt nie wymaga układania repertuaru pod kątem widzenia publiczności, czy też szczególnej dbałości o określony profil artystyczny szkolnej sceny. Wiadomo, że służy ona konkretnemu celowi. Ma umożliwić jak najpełniejsze zsumowanie wiedzy praktycznej zdobytej przez adeptów Wydziału Aktorskiego podczas kilkuletnich studiów. Daje również pierwsze okazje do konfrontowania z widownią. Te przedstawienia są więc pierwszą próbą sił, a zważywszy, że w każdym roku są tylko cztery premiery (w tym jedna muzyczno-estradowa) szkoła stoi zawsze przed trudnym wyborem: co zagrać, aby wychowankowie wynieśli jak najwięcej korzyści. Musi liczyć się także ze skromnymi warunkami własnej sceny, która narzuca wiele ograniczeń; ze stanem osobowym każdego rocznika "na wylocie"; z predyspozycjami wykonawców.

Ponieważ są to pierwsze kroki młodych aktorów, wydaje się, że powinno się brać pod uwagę także jak najpełniejszą ich - adeptów - satysfakcję. Nie znaczy to, aby stawiać przed nimi zadania ułatwione. Ale nie zawsze można od razu przeskoczyć kilka stopni. Do takich ogólnych spostrzeżeń skłania trzecia w tym sezonie premiera warszawskiej PWST. Złożyły się na nią dwa krótkie utwory Cypriana Kamila Norwida "Noc tysięczna druga" i "Miłość czysta u kąpieli morskich" - oba będące dramatami serc.

Pokazanie ich na scenie wymaga od wykonawców wydobycia najsubtelniejszych odcieni psychologicznych. Urodą tych utworów jest przede wszystkim poetycki nastrój. A w tej inscenizacji zabrakło właśnie głównego bohatera - poezji. Był to Norwid jakby oprawiony w ramy małego realizmu.

Więcej udanych scen można znaleźć w "Miłości czystej u kąpieli morskich". Doszła tu do głosu tak charakterystyczna w norwidowskiej twórczości ironia, swoisty humor. Ze zrozumieniem tekstu prowadziły pierwszy dialog: Julia - Joanna Kasperska i Marta - Małgorzata Pritulak, która wybiła się na czoło w tym przedstawieniu, zarówno pod względem interpretacji tekstu jak i świadomego korzystania z innych środków aktorskiego wyrazu (układ całej postaci, ruchy, gesty, mimika). W scenie rozgrywanej w morskich falach zyskała dobrego partnera w Andrzeju Prusie, który wyraziście zarysował sylwetkę Feliksa Skorybuta. Jedną z zalet przedstawienia "Miłości czystej u kąpieli morskich" jest wartki rytm.

Natomiast "Noc tysięczna druga" (obie sztuki zostały przygotowane pod kierunkiem prof. Reny Tomaszewskiej) wydaje się bardzo statyczna. Została odczytana zbyt powierzchownie. Młodemu aktorowi trudno było udźwignąć długi monolog Rogera z Czarnolesia. Postać ta pozbawiona bogatej, złożonej osobowości, staje się po prostu sztuczna. Stylową Damą Podróżującą była mająca świetne warunki zewnętrzne Małgorzata Załuska. Nie można jednak tych pochwał odnieść również do podawania przez nią tekstu.

Nie udało się w tym pokazie dyplomowym urzeczywistnić celnej myśli wielkiego poety, który powiedział: "Lecz wytwór słowa nie jedną ma stronę. - Jest strona warg i strona ducha".

Z mówieniem tekstu nie było najlepiej, a z wyrażaniem treści jeszcze gorzej.

Tak więc bieżącego sezonu warszawskiej PWST nie można uznać za udany pod względem repertuarowym. Bo i z "Wiśniowym sadem" Czechowa młodzi aktorzy nie potrafili sobie poradzić. Sądzę, że sami ze swoich trzech "ćwiczeń" z dramatu najlepiej będą wspominać "Krwawe gody" Federico Garcia Lorki. No i można się spodziewać, na podstawie doświadczeń z lat ubiegłych, że ostatni pokaz estradowo-muzyczny będzie ciekawy. Stało się to już niemal regułą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji