Artykuły

Na poczciwej ziemi

Rzecz się bowiem dzieje nie w raju, ale na poczciwej ziemi, choć bohaterami są Adam i Ewa. "ADAM I EWA" to nowa sztuka wystawiona w tych dniach w Teatrze Ziemi Mazowieckiej. Jej autor - obecny na premierze - jest najbardziej poczytnym i popularnym pisarzem Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Rudi Strahl ogląda po raz sześćdziesiąty premierowe przedstawienie swojej komedii, tym razem słuchając jej treści wyrażanej językiem polskim. Sześćdziesiąt premier! Ta liczba mówi sama za siebie. Autor śmieje się w czasie przedstawienia i bije brawo. Rozumie język polski. Mieszkał kilka lat po wojnie na Pomorzu. Pisze obecnie książkę o tamtych latach.

Lekka, zabawna komedia, nie pozbawiona wątku społecznego, jak słusznie powiedział dyrektor teatru Aleksander Sewruk: "to sztuka, na którą jest zapotrzebowanie społeczne." Tak jest! Wiele ostatnio oglądaliśmy w Warszawie spektakli poruszających odwieczny problem miłości, ale nie miłości młodych, Adam i Ewa to sztuka o miłości "nastolatków". O małżeństwie "nastolatków". Czy osiemnastoletnia dziewczyna i dziewiętnastoletni chłopiec mogą być małżeństwem? Na jakie mielizny natrafi statek ich miłości? Czy dopłynie szczęśliwie do portu? Oto pytania, na które odpowiadają sami młodzi przed... sądem.

Sąd? Cóż ma sąd do powiedzenia w sprawie miłości i małżeństwa dwojga młodych ludzi? W rzeczywistości nic. Ale nie w sztuce Rudiego Strahla. Adam i Ewa udający się do urzędu stanu cywilnego mylą piętra w gmachu i trafiają na salę sadową. I tu muszą odpowiedzieć na dociekliwe pytania prokuratora, sędziego, na niefortunne pytania obrońcy, aby udowodnić, że ich decyzja jest decyzją ludzi dojrzałych; gotowych do wyruszenia we wspólną, radosną, ale trudną drogę życia.

Komedia skrzy się od zabawnych dialogów, ile jest tu swojskiej atmosfery, zrozumiałej dla "nastolatków" i dla ludzi dorosłych, którzy przecież także kiedyś przeżywali podobne perypetie. Dobrze narysowane przez autora postacie nadają komedii cech rubasznej autentyczności. I są to postacie dobrze "zrobione", dobrze zagrane przez aktorów.

Ale zacznijmy od początku. Sceny nie zasłania kurtyna. Nagle rozlega się dzwonek. Przez widownię idzie pan Jerzy Żydkiewicz, w komedii Protokolant, dzwoni sobie dzwoneczkiem, a na scenie powiada do publiczności: może tak potrenujemy wstawanie, wiadomo bowiem, że w każdym porządnym sądzie gdy woźny zawoła "sąd idzie!" publiczność grzecznie wstaje! Kontakt z widownią nawiązany. Publiczność śmieje się, grzecznie wstaje, a ci, co nie wstali, muszą jednak podnieść się ze swych wygodnych foteli, bo pan Żydkiewicz nie ustępuje... I tak już będzie przez całe dwie godziny - wesoła zabawa aktorów z publicznością, publiczności z aktorami. W samej komedii scen zabawnych bez liku! Śmiech i oklaski, salwy śmiechu i brawa przeplatają się ze sobą przez cały czas trwania spektaklu. Jak już napisałem: zasługa autora, aktorów, reżysera, scenografa, zasługa całego Teatru Ziemi Mazowieckiej - takiej zabawy dawno tu już nie było!

Przemiłym, dobrodusznym, traktującym z przymrużeniem oka swą rolę sędziego, był "weteran" TZM Władysław Osto-Suski. Parą "pojedynkującą się" na słowa - prokuratorem i adwokatem byli Elżbieta Strzałkowska i Tadeusz Wieczorek. Nie bez wdzięku pani prokurator umiała wykorzystać swoje wdzięki w przeprowadzeniu udanej akcji przeciwko Adamowi. Udanym debiutem scenicznym był występ Izabelli Dziarskiej w roli Ewy. Ta młoda aktorka ma w sobie nie tylko wiele uroku, ale i dobrze opanowaną technikę aktorską, podkreślam to specjalnie, bo jest świeżo po egzaminie eksternistycznym. Jej partner - Adam - to Andrzej Prus. Ten młody aktor, którego oglądaliśmy nie tak dawno w "Wołaniu wiatru" jest niewątpliwie utalentowanym "nabytkiem" TZM, wrażliwym, posiadającym duże możliwości sceniczne, operującym wielką skalą możliwości aktorskich. Druga para - Hela i Hansi - Krystyna Wolańska i Ireneusz Kocyłak (Krystyna Wolańska to także debiut sceniczny w TZM) stworzyli udany epizod, jakże ważny w "sądowej" sprawie Adama i Ewy. Sędziemu pomagali w rozprawie Ławniczka i Ławnik - Wiesława Żelichowska i Robert Rogalski.

Reżyserował Jerzy Radwan - aktor TZM. W tym wypadku znakomita znajomość sceny i praw, jakie nią rządzą zagórowała nad potrzebą posiadania dyplomu reżyserskiego. Słowa uznania dla Teresy Ponińskiej za pięknie zaprojektowane dekoracje, jakże funkcjonalne właśnie w tej sztuce! Słowem - rzecz wielce udana, choć bohaterami jej byli tylko ADAM I EWA.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji