Artykuły

Dziennik podróży objazdowego spektaklu "Pippi Pończoszanka" - Piotrków Trybunalski

Wizytę w każdej miejscowości artyści zaczynają od warsztatów. Są trzy moduły: cyrkowy, teatralny i muzyczny. Następnego dnia jest parada. Miło, gdy dzieci, które poznajemy na warsztatach, jako pierwsze pojawiają się na paradzie, a witają się z nami przed namiotem -pisze Justyna Czarnota.

Montaż na wyjeździe jest czymś zupełnie innym niż montaż w budynku teatru, w którym się gra na co dzień. Zapytajcie technicznych, na pewno potwierdzą. W naszym przypadku sprawa jest podwójnie skomplikowana: łódzcy technicy przez miesiąc dokładali kolejne elementy układanki do scenografii, oświetlenia, nagłośnienia. Tak powstał całkiem skomplikowany mechanizm, którego działania musi odtworzyć sześciu panów zajmujących się obsługą namiotu. W Piotrkowie trwa to dwa dni, niezbędne są konsultacje z aktorami, ich stała pomoc. Wszyscy się uczymy, doradzamy sobie, szukamy rozwiązań. Ważne, żeby każdy zapamiętał swoje zadania, żeby z każdym kolejnym razem szło coraz sprawniej, coraz lepiej.

***

Wizytę w każdej miejscowości artyści zaczynają od warsztatów. Są trzy moduły: cyrkowy, teatralny i muzyczny. Czyli za każdym razem może je prowadzić sześć osób, a cała ekipa liczy znacznie więcej. Trzeba się zatem dzielić. Fajnie - zmiana w tandemach zawsze daje nową energię, inne emocje, rodzą się świeże pomysły, zbiera się doświadczenia, którymi można się wymieniać.

Następnego dnia jest parada. Właściwie ta nazwa nie oddaje proponowanego przez twórców działania. To raczej rodzaj koncertu, który odbywa się w Willi Śmiesznotce, stworzonej w Wozie Metafizycznym Teatru Pinokio. Śpiewa głównie Pippi. Ewa Wróblewska już wchodzi w rolę pani Prysselius i surowym wzrokiem patrzy na dzieci, sprawdzając, czy grzecznie się zachowują i wykonują wszystkie polecenia. Cyrkowcy rozpraszają się po uliczkach - widać przede wszystkim kolorowo ubraną Maszę Lesiak, która porusza się na szczudłach. Wzrok przyciąga również Stachu Madej, wznoszący się wysoko do góry na poweriserach. Skutecznie uwagę dzieci skupia na sobie żongler Mateusz Kownacki, który zachęca je do interakcji, rozmawia z nimi, proponuje wspólne działania.

Spektakl jest zatem dopiero kulminacją całego pobytu w miejscowości. Miło, gdy dzieci, które poznajemy na warsztatach, jako pierwsze pojawiają się na paradzie, a witają się z nami przed namiotem...

***

W Piotrkowie po spektaklu, już koło 22 telefon od przedstawiciela organizatorów. Czyżby coś nie tak z demontażem - myślę, zanim przystawię słuchawkę do ucha. "Pani Justyno, dziękujemy bardzo, wszystkim nam się szalenie podobało, nawet było u nas dwoje artystów z Warszawy i też mówią, że było pięknie". Uff. Takie wiadomości wieczorem lubię!

Czuję, że kolejne miejsca będą migać jak w kalejdoskopie...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji