Artykuły

Nie jestem swój chłopak

- Dla każdego to frajda, jeśli jego praca jest doceniana, a już dla tzw. artysty to frajda szczególna. Po to artysta pracuje, żeby być docenianym, po to aktor wychodzi na scenę, żeby mu klaskali. Ale wydając pierwszą płytę, nie myślałem, czy to się sprzeda, czy nie. Teraz zresztą jest podobnie. To kłopot firmy, nie mój - mówi ANDRZEJ GRABOWSKI.

Czyta poezję, słucha muzyki klasycznej, jest sentymentalny. Takiego Andrzeja Grabowskiego widzowie nie znają.

Trzy lata temu ukazała się Pana debiutancka płyta "Mam prawo... czasami... banalnie". Domyślam się, że była eksperymentem. Teraz mamy drugą "Cudne jest nudne". Czuje się Pan już wokalistą?

- Ależ skąd! Druga też jest eksperymentem.

Od siebie mogę powiedzieć, że gdy się słucha i jednej, i drugiej, to robi się człowiekowi cieplej w okolicy serca.

- Dziękuję za te słowa. I przy okazji chciałem podziękować tym, którzy kupili płytę, a szczególne tym, którzy nie dość, że kupili, to wysłuchali.

Nie ma Pan głosu piosenkarza...

- No nie mam, ale też tego nie ukrywam. Tylko wie pani co? Tom Waits czy Bob Dylan też nie mają. Nie znaczy to, że ja się porównuję z nimi.

Już prędzej porównywałabym Pana z Markiem Dyjakiem. W każdym razie nie chciałam czynić zarzutu. Wręcz przeciwnie. Lubię męskie, prawdziwe brzmienie.

- Dyjak śpiewa o wiele lepiej ode mnie. Ja wyję. Tak na marginesie, to bardzo lubię Dyjaka, ale z nim też się nie porównuję.

Jako wokalista ma Pan już na koncie spory sukces, gdyż piosenka "Jestem jak motyl" była przez wiele tygodni na Liście Przebojów Trójki, zajmowała też pierwsze miejsce. To chyba spora frajda?

- Dla każdego to frajda, jeśli jego praca jest doceniana, a już dla tzw. artysty to frajda szczególna. Po to artysta pracuje, żeby być docenianym, po to aktor wychodzi na scenę, żeby mu klaskali. Ale wydając pierwszą płytę, nie myślałem, czy to się sprzeda, czy nie. Teraz zresztą jest podobnie. To kłopot firmy, nie mój. Mną znów kieruje przede wszystkim ciekawość. Oczywiście byłem mile połechtany, się dowiedziałem, że poprzednia moja płyta została sprzedana. Teraz zaproponowano mi nagranie kolejnej. Skorzysta-łem z tej okazji, mimo iż poza satysfakcją praktycznie nic z tego nie mam, ale i niczego nie oczekuję.

To nie opłaci się nagrywać płyt?

- Za poprzednią dostałem niewielkie pieniądze, gdy sprzedała się odpowiednia liczba płyt. Prawdę mówiąc, śpiewanie piosenek to nie jest mój sposób zarabiania na życie. Nie mówię oczywiście, że jeżeli ktoś mi da pieniądze, to nie wezmę. Jestem normalnym człowiekiem. Ale nie o tym myślę, nagrywając płytę.

Wszystkie teksty na nową płytę napisał Jan Wołek. Wy się przyjaźnicie?

- Tak.

Jak wyglądała Wasza współpraca? Miał Pan wpływ na to, co on pisał?

- On pisał swoje teksty, ale ja zasugerowałem mu dwa tematy. Pierwszy to "Powiem Ci, że Cię lubię", czyli ta piosenka o Polsce. Usłyszałem kiedyś w radiu amerykańskiego piosenkarza śpiewającego o Ameryce. Spodobało mi się to, bo nie był to utwór w stylu "Ukochany kraj, umiłowany kraj". Oni zresztą mają całą furę utworów, w których śpiewają: Kocham Cię, Ameryko, nienawidzę Cię, Ameryko, Ameryko, jesteś moją kochanką... Zadzwoniłem więc do Wołka i mówię: - Może i byś coś o Polsce napisał? Wiem, że to trudny temat, bo może to wyjść okropnie banalne, ale może też wyjść z tego coś fajnego. Wiedziałem, że Janek napisze to świetnie. I nie pomyliłem się.

Fakt. To chyba pierwsza piosenka z płyty, w której się zakochałam. Zgaduję, że ta druga z Pana podpowiedzi to "Dzieciaki z Alwernii"?

- Oczywiście. Od początku wiedziałem, że to grozi banałem. Tylko że wszystko co wielkie dotyczy życia, miłości i śmierci. Wszystko co banalne też dotyczy życia, miłości i śmierci. Efekt zależy tylko od tego, jak ktoś to nazwie, ujmie, opisze. Powiedziałem więc do Janka: - Napisz może coś o tym, jak nam się to wszystko przewaliło w życiu, jak myśmy widzieli świat, będąc dziećmi, i jak teraz to wygląda. Co myśmy sobie kiedyś wyobrażali. Wiem, że proponuję ci banał, ale... I powtórzyłem: co jest bardziej banalnego od życia, miłości i śmierci? On się tylko zapytał, czy w Alwernii jest rynek i co jeszcze jest. Powiedziałem, że klasztor, że ja byłem ministrantem. No i powstała bardzo wzruszająca piosenka. "Dobry Panie Boże, w świecie pełnym świństwa zwróć nam, jeśli możesz, kromeczkę dzieciństwa...". Piękne, prawda?

I dalekie od banału. Czy ta prośba wynikała z tęsknoty za dzieciństwem?

- Coś w tym jest, że człowiek im starszy, tym częściej wraca myślami do dzieciństwa. Poza tym ja jestem, może po części z racji zawodu, sentymentalnym facetem. Często sięgam do poezji, a poeci często piszą o swoim dzieciństwie, młodości. Mój ukochany Sergiusz Jesienin pisał głównie o tych swoich brzózkach, o tym, co utracił i co w zasadzie już nigdy nie wróci. Wiem, że sporo ludzi postrzega mnie przez pryzmat serialu "Świat według Kiepskich" jako swojego chłopaka, który nic tylko by się cieszył i pił piwo. Gdybym taki był, to bym podobnych płyt nie nagrywał, bo pewne sprawy by mnie nie obchodziły. Nagrywałbym jakieś " hop siup", czyli coś kompletnie innego. Nie mówię oczywiście, że to jest coś wielkiego, co ja robię. Nie uważam też, że każdy powinien tego słuchać. Nie! Jeśli się komuś to podoba, niech słucha; jeśli się nie podoba, to po co ma się męczyć? Ja uwielbiam muzykę klasyczną i wolę ją od współczesnej, która mnie często denerwuje. Ale jeśli komuś się moja płyta spodoba, to może za którymś razem znajdzie w niej o wiele więcej niż na początku.

Płyta nosi tytuł "Cudne jest nudne"od piosenki, w której padają słowa: "Wszystkie ładne są żadne, wszystkie cudne są nudne". Trochę to na przekór obecnej modzie, która sprawia, że kobiety tną się, głodzą, byle tylko być cudne. - Z modami jest tak, jak wiele lat temu pisał ksiądz Jędrzej Kitowicz, że wszystko co było, wraca i wydaje się, że jest nowe. I nie chodzi jedynie o wygląd. Proszę spojrzeć na teatr. Wierzę, że za chwileczkę nie będą się rozbierać w teatrach do naga, szczególnie stare baby.

I nie tylko one. Ja już wielu aktorów widziałam gołych!

- To jakiś koszmar. Zaczęło panować takie myślenie, że jeśli ktoś się w jakimś spektaklu nie rozbiera, to znaczy, że to jest kołtuński spektakl. Ktoś dla własnej przyjemności rozbiera tych starych, młodych? Mnie to irytuje i kiedy widzę coś takiego na scenie, to po prostu wychodzę z teatru. Nie twierdzę, że teatr jest stworzony tylko po to, żeby pokazywać rzeczy piękne. Nie. Najlepszy dowód, że śpiewam, iż cudne jest nudne. Ale cudne nie znaczy piękne. Cudne jest deformacją piękna. Zresztą z doskonałością jest podobnie. Ja nie mam ambicji, by być doskonałym, zwłaszcza w moim zawodzie doskonałość uważam za wadę, a nie za zaletę, bo nikt z nas na tym świecie nie jest doskonały. Zresztą jak wyglądałby świat, gdybyśmy wszyscy byli doskonali?

Koszmarnie!

- No właśnie. Byłby posprzątany, ustawiony, logiczny i do zarzygania, ale nikt by się nie zarzygał, bo przecież każdy byłby doskonały. Bardzo możliwe, że ludzie lubią słuchać chropawych głosów Dyjaka, Waitsa czy nawet mojego dlatego, że są "prawdziwe", z niedociągnięciami. Może dla niektórych to są brzydkie głosy, ale gdy ja słucham Waitsa, nie uważam, że on ma brzydki głos. A on to charczy. Albo Wysocki. Przecież to był jeden chark, a ludzie słuchają go do dziś.

Rusza Pan w trasę koncertową?

- Ależ skąd! Nie po to nagrywam płytę, żeby potem dawać koncerty. Może bym i ruszył, gdybym został do tego zmuszony, ale zmuszony mogę być nie przez organizatorów, a przez to, że chcą mnie słuchać i dlatego ktoś mnie zaprasza. Póki co nikt mnie nie zaprasza, a ja nie będę się prosił, żeby przyjechać i zaśpiewać moim baranim głosem.

Wieść niesie, że wkrótce będzie świętował Pan 40-lecie pracy.

- To prawda. Z tej okazji w Teatrze 6. piętro będą wystawione jednoaktówki Czechowa, w tym "Łabędzi śpiew" o starym aktorze, który został pijany w garderobie po swoim benefisie. Ma monolog o swoim przegranym życiu, jakaś aktorka tam się przez chwilę pojawia, jakiś aktor, sufler, którego aktor zmusza, żeby ten z nim zagrał "Króla Leara". A na koniec sprzątaczka wyrzuca wszystkich z teatru. Trzymam kciuki, by Pana benefis zakończył się nieco lepiej.

Dziękuję za

rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji