Artykuły

Zabić Elektryka, czyli krótkie spięcie

"Wielka improwizacja" w reż. Jakuba Roszkowskiego na Scenie Letniej Teatru Wybrzeże w Pruszczu Gdańskim. Pisze Piotr Wyszomirski w Gazecie Świętojańskiej.

Trójka młodych trójmiejskich artystów (Jakub Roszkowski - rocznik 84, Abelard Giza -'80 i Wojciech Tremiszewski -'78), którzy nie przeżyli świadomie Sierpnia'80, stanu wojennego, a nawet czerwca'89 postanowiła zabawić się z polskimi ikonami i symbolami tamtych czasów. Nie ma w tym nic złego, to nie świętości, których nie można szargać, a po "Bękartach wojny" czekają nas pewnie komedie o Auschwitz. Nie trzeba też legitymizować się przeżyciem osobistym, by móc mówić o wydarzeniach historycznych. Trzeba tylko, chyba, mieć coś do powiedzenia.

Ramą fabularną stuminutowego przedstawienia są zabawne perypetie związane z wystawieniem sztuki o Elektryku. Obserwujemy zmagania dwójki aktorów i szalonego reżysera podczas próby generalnej. Dość szybko aktorzy dochodzą do wniosku, że z reżyserem nie wytrzymają dłużej, eliminują najsłabsze ogniwo i postanawiają improwizować, by doprowadzić spektakl do końca. W międzyczasie wiele dygresji, pojawia się dyrektor z kontraktem na przestawienie w ramach grantu realizowanego z Islandią (bardzo życiowa i mająca konkretne odniesienia sytuacja), mnożą się skecze, występuje też już czysta improwizacja (scena z widzem). Wydarzenia rozgrywają się i nakładają na siebie w dwóch planach, oglądamy teatr w teatrze. Użyte w spektaklu lalki mają wziąć w nawias historię patriotyczną, ale ostatecznie oba światy łączą się dramatycznie.

Nie potrafię sobie odpowiedzieć na najprostsze pytanie: po co taki spektakl w Teatrze Wybrzeże? Skrzyżowanie kabaretu z ćwiczeniem warsztatowym dla aktorów, grube poczucie humoru i granie na polskości w rezultacie dają całość co najwyżej trochę śmieszną, ale nic poza tym. Zabrakło dojrzałości, rozumianej jako suma przeżyć lub dar oglądu, oryginalności i pomysłów. Postawiono na humor niewybredny, adresowany do widza reaktywnego (striptiz, wulgaryzmy, przebieranki damsko-męskie). Jedyne, co mi przychodzi na myśl, gdy szukam genezy utworu, to koniunkturalizm. Już niedługo premiera filmu o Wałęsie, więc może jakiś skandalik? Dobrze chodzi religia, więc matkę boską też damy w pakiecie. Naśmiewanie się z Wałęsy w roku 2013 to towar mocno nieświeży. Noblista tyle razy już się ośmieszył, że nikt poważnie go nie traktuje. Jeśli młodzi twórcy mają ambicje, niech naśmiewają się z tego, co niesie za sobą minimalne chociaż ryzyko towarzyskie i zawodowe. Tematów i person od liku - choćby Leszek Sławoj Głódź i stosunek do niego. Można to też zrobić w zupełnie innej estetyce, choćby pythonowskiej - przecież Polska to nienormalność, jak zapewniał sam pan premier, więc przyzwolenie jest:) Wśród widzów Teatru Wybrzeże, nawet w Pruszczu Gdańskim i na Scenie Letniej, są ludzie inteligentni, którzy lubią się niegłupio pobawić. "Wielka improwizacja" ostatecznie jest trochę śmieszna, ale przede wszystkim tchórzliwa.

By oddać sprawiedliwość, uprzejmie donoszę, że w kilku momentach szczerze uśmiałem się dzięki aktorom. Najbardziej wszechstronny był Jacek Labijak, który pokazał jak wiele może dać aktorowi inne ustawienie i charakteryzacja. Oglądanie w akcji Marka Tyndy i Piotra Biedronia było przyjemnością samą w sobie, zagrała nawet moja stłumiona nadmiarem polskiego dramatu współczesnego reaktywność. Cieszy otwartość i dystans do siebie nie tylko autorów i aktorów, ale także będącej z reguły w cieniu inspicjentki Katarzyny Wołodźko, która dzielnie znosiła naśmiewanki i sama dobrze się przy tym bawiła.

Kuriozalne zakończenie, które ma chyba wywołać skandal, to kolejne pudło. Obecny na gdańskim przedstawieniu poseł Jerzy Borowczak nie był oburzony ani samą sztuką, ani zakończeniem, co jest znamienne. Abelard Giza zachęcony zamieszaniem, jakie niechcący wywołał skeczem z papieżem, postanowił znowu zagrać kartą religijną, ale efekt jest rozpaczliwy.

To dobrze, że Teatr Wybrzeże eksperymentuje. Jeszcze lepiej, że daje możliwość zaistnienia lokalnym artystom. W każdy eksperyment wpisana jest niepewność wyniku, co zrozumiałe, ale przegrać można różnie, na przykład ambitnie. Teatr Wybrzeże samotnie broni poziomu repertuarowego teatru dramatycznego w dużym regionie, rozumiem też że musi dbać o bardzo różnego widza i zaspokajać różne potrzeby. Smuci mnie jednak obecność w repertuarze takiej propozycji jak "Wielka improwizacja".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji