Artykuły

Ścigając pamięć

Dwa lata temu autorka tej książki (popełnionej z pomocą enigmatycznej Aleksandry Bielskiej) została zwolniona z Teatru Narodowego. O tym wydarzeniu nie ma wprawdzie w tej - momentami przejmującej - prozie mowy, lecz gdyby nie ona, być może Grażyna Szapołowska - nie miałaby czasu chwycić za pióro. A ze wszech miar warto było się na ten krok zdecydować - pisze Tomasz Zb. Zapert w Magazynie Literackim Książki.

Dwa lata temu autorka tej książki (popełnionej z pomocą enigmatycznej Aleksandry Bielskiej) została zwolniona z Teatru Narodowego.

Sprawę nagłośniły media. Grażyna Szapołowska zgodziła się wtedy być jurorką w telewizyjnej "Bitwie na głosy" (całe honorarium za udział w programie przekazała na cele charytatywne). Ponieważ rejestracja audycji kolidowała ze spektaklem, poprosiła - z miesięcznym wyprzedzeniem - o zmianę terminu przedstawienia, względnie wyznaczenie dublerki. Chociaż nie uzyskała zgody, tego wieczoru nad Melpomenę przedłożyła telewizję, a dyrektor placówki z warszawskiego Placu - nomen omen - Teatralnego - Jan Englert, wręczył jej wymówienie. Sprawa trafiła na wokandę. O tym wydarzeniu nie ma wprawdzie w tej - momentami przejmującej - prozie mowy, lecz gdyby nie ona, być może niezapomniana bohaterka sceny makowcowej z "Magnata" - nie miałaby czasu chwycić za pióro. A ze wszech miar warto było się na ten krok zdecydować. Powstała bowiem autobiograficzna - i bardzo osobista - proza przypominająca konstrukcją film pełen retrospekcji. Bezpretensjonalną narrację, nasuwającą skojarzenia tematyczne z poetyckim tomikiem Tadeusza Różewicza pt. "Matka odchodzi", zaś formalne - z uwagi na ramy czasowe - z "Dziennikiem 1954" Leopolda Tyrmanda, przeplatają epizody z życia Szapołowskiej. Poszczególne historie zazębiają się wzajemnie na zasadzie skojarzeń i wspomnień. Migawki z dzieciństwa w rodzinnym domu bydgosko-toruńskim, okruchy wspólnych zabaw ze starszą siostrą Lidią, początki pracy w jeleniogórskim Teatrze Dolnośląskim, zawodowe pierwociny w stołecznej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza. Prawdziwą lekcję aktorstwa odebrała jednak dopiero w Teatrze Narodowym za dyrekcji Adama Hanuszkiewicza.

"Grażyna Szapołowska obdarzona jest nie tylko urodą, ale niewątpliwym talentem aktorskim. Jest w niej coś nieodparcie kobiecego. (...) Pokazała, iż potrafi zagrać bardzo różne postaci, a środki artystyczne, którymi dysponuje, predestynują ją do ról niejednoznacznych w swej ostatecznej wymowie" - tak, moim zdaniem bardzo trafnie, zdefiniowała ją śp. Wiesława Czapińska.

Na marginesie mozolnego, trudnego, ale przede wszystkim pełnego troski, serdeczności i ciepła obcowania z mamą - zmagającą się z nieuleczalną chorobą nowotworową - czytamy o specyfice pracy filmowej w Rosji, Syrii, na Węgrzech, we Włoszech czy Stanach Zjednoczonych. Nie brakuje opowieści o przypadkowo spotkanych ludziach (Wiktor Czernomyrdin!), przyjaźniach i miłościach (Marek Lewandowski). Spod maski lodowatej femme fatale - tak zaszufladkowano artystkę z racji jej ekranowego emploi - wyłania się niewiasta wrażliwa, czuła, troskliwa i empatyczna. Takowy wizerunek akurat mi nie był obcy. Wiedziałem o tym od Olafa Lubaszenki i Wojciecha Malajkata, partnerów - odpowiednio - z "Krótkiego filmu o miłości" Krzysztofa Kieślowskiego oraz "Pięknej nieznajomej" Jerzego Hoffmana, a także Krzysztofa Logana Tomaszewskiego, swego czasu, partnerującego jej, na co dzień.

Część dochodu ze sprzedaży książki, inkrustowanej fragmentami scenariusza pt. "Pola Negri" - pióra Szapołowskiej i jej córki - trafi na rzecz Stowarzyszenia "Wspólnymi Siłami", nazywanego Domem Samotnej Matki.

Grażyna Szapołowska

Ścigając pamięć

G+J Książki, Warszawa 2013, s. 300, ISBN 978-83-7778-325-2

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji