Artykuły

Elżbieta w oparach absurdu

Dwaj policjanci usiłują aresztować Elżbietę Bam za rzekome morderstwo. Jednak uroda dziewczyny i jej uwodzicielski talent sprawiają, że próba kończy się fiaskiem.

Tytułowa Elżbieta Bam jest oskarżana o morderstwo. To ponoć z jej podszeptu doszło do pojedynku dwóch mężczyzn i jeden z nich zginął od śmiertelnej rany. Ale tak naprawdę nie wiadomo, czy rze­czywiście był jakiś pojedynek, czy rzeczy­wiście była jakaś śmierć. Wiemy tylko, że Elżbieta Bam, grana przez Ewę Wruk, jest piękną młodą kobietą, która potrafi owi­nąć sobie dookoła palca każdego męż­czyznę. Udaje się jej to nadzwyczaj szyb­ko z jednym z policjantów - Ignacym Iwa­nowiczem - w tej roli Ignacy Żytkowski. Wiemy także, że gdy na scenie pojawiają się rodzice, Elżbieta z tajemniczej uwodzicielki przeistacza się w posłuszną i grzeczną dziewczynę. Cała reszta wyda­rzeń może być tylko snem lub obrazami wyjętymi z naszej wyobraźni. Takie bo­wiem było założenie Daniłła Charmsa - autora dramatu i jednocześnie członka ugrupowania Oberiu, działającego w Le­ningradzie w końcu lat 20. Uważał on, że świat wcale nie jest logiczny, jest natomiast bliski absurdowi i rządzi nim ślepy przy­padek. Bo tylko w świecie totalnego bez­sensu mógł się pojawić dziwaczny zarzut morderstwa, a policjanci mogą zachowy­wać się tak, jakby wyszli z cyrku. Sztukę mało znanego w Polsce rosyjskie­go dramaturga przeniósł na scenę Przemek Wiśniewski. W roli głównej obsadził Ewę Wruk, która za tę rolę otrzymała główną nagrodę aktorską na Spotkaniach Małych Teatrów "Piąte Słodkobłękity" w Zgierzu. Nastoletnia aktorka tworzy zaskakująco spójną rolę - uwodzicielki, grzecznego dziewczątka i zagubionej kobiety. Jest do bólu szczera i przejmująca, gdy na ciem­nej scenie wygłasza pełen napięcia mono­log w swojej obronie. Świetną rolę nieco głupkowatego, porażonego urodą Elżbie­ty policjanta, który ma żonę i coś około dziesięciorga dzieci, stworzył Ignacy Żyt­kowski. Jest zabawny, kiedy trzeba i wzru­szający w swojej głupocie. Ignacy zaska­kuje widzów świadomością środków ak­torskich. Są momenty, że cała uwaga wi­dzów skupia się jedynie na nim.

Reżyser obudował spektakl kilkoma ko­micznymi scenkami, jak "pojedynek" na prychanie wódką. Po mistrzowsku plują tu na siebie Konrad Stala, grający drugie­go policjanta, i sam reżyser - ojciec El­żbiety. Komiczne są także niektóre sceny z udziałem roztrzęsionej matki Elżbiety - w tej roli bardzo dobra Alina Czyżewska.

Kolejny raz Kreatury zaskoczyły widzów scenografią. Teatr coraz wyraźniej odcho­dzi od zgrzebnych papierowych czapeczek i krzeseł jako jedynych rekwizytów. Tym razem scenograf Zbigniew Siwek ubrał aktorów w kostiumy nawiązujące do epo­ki, w jakiej żył Charms.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji