Artykuły

Straciliśmy wybitnego artystę i dobrego człowieka

To był pierwszy reżyser, jakiego spotkałem, który naprawdę pracował z aktorami. Był niesamowicie dobrym i skromnym człowiekiem. Nie wiem, czy w ogóle istnieje ktoś, kto go nie lubił - zmarłego kilka dni temu PETRA NOSALKA wspomina Andrzej Mikosza, aktor teatru lalek.

Jego przygoda z Polską zaczęła się właśnie od Opola. Dyrektor lalek, Krystian Kobyłka, wypatrzył go na festiwalu w Ostrawie w 1991 roku. - Jednym z przedstawień, jakie tam widziałem, był właśnie spektakl Piotra. Podobało mi się tak bardzo, że od razu zacząłem pytać o reżysera. Tak się poznaliśmy. W tamtym spektaklu było wszystko to, co charakterystyczne dla jego przedstawień: ciepło, nostalgia, poezja. On sam zawsze powtarzał, że w teatrze musi był "trochę serduszka i trochę humorku" - opowiada Kobyłka.

Pierwsze przedstawienie Nosálka w Polsce - "Bajka o księciu Pipo" - zostało pokazane w lalkach w październiku 1993 roku. Grał w nim m.in. Andrzej Mikosza. - To był pierwszy reżyser, jakiego spotkałem, który w ten sposób pracował z aktorami. Nie zostawiał nikogo z wątpliwościami na temat roli, tylko rozmawiał, tłumaczył i słuchał. Dzięki niemu dostałem swoją pierwszą w życiu nagrodę za grę aktorską na naszym festiwalu.

Aktor wspomina też, że Nosálek był bardzo bezkonfliktową osobą i przez te 20 lat tylko raz słyszał, żeby krzyknął. Ale było to w ekstremalnej sytuacji, kiedy okazało się, że scenografia została źle zbudowana i może zagrażać zdrowiu aktorów.

Nosálek był pierwszym po aksamitnej rewolucji reżyserem, który realizował w Czechach sztuki o zabarwieniu religijnym. Podobne wątki podejmował również w Opolu, za każdym razem doceniała go i krytyka, i publiczność. Reżyserował tu m.in. "Misterium drogi św. Wojciecha", które zespół lalek pokazał m.in. w Gnieźnie tuż przed uroczystościami milenijnymi czy w Santiago de Compostela. Także "O mniejszych braciszkach św. Franciszka" - przedstawienie skierowane do najmłodszych cieszyło się szaloną popularnością. - Takie franciszkańskie podejście do świata było mu bardzo bliskie - zauważa Kobyłka.

Nosálek reżyserował w wielu polskich miastach, m.in. we Wrocławiu, Warszawie, Białymstoku czy Katowicach. Do Opola wracał po swojej pierwszej premierze jeszcze 17 razy i czuł się tutaj jak u siebie. - Bardzo się zaprzyjaźniliśmy, w zasadzie od początku. Tak chyba musiało się stać, bo miał ujmującą osobowość i wielkie ciepło. Również aktorzy uwielbiali z nim pracować. Mam nadzieję, że kiedy wpadniemy w codzienną bieganinę i problemy, będziemy pamiętać o jego podejściu do życia i usposobieniu - mówi dyrektor lalek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji