Artykuły

Ludzie cesarza i Schulz (fragm.)

Dwa przedstawienia w krakowskim Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej: "Ludzie cesarza" Zygmunta Hubnera - grane w piwnicy przy Sławkowskiej i "Republika marzeń" według prozy Brunona Schulza - na dużej scenie.

Spektakl według Schulza jest dotkliwą karą, poniesio­ną przez współczesny teatr, w ucieczce od tekstów praw­dziwie dramatycznych posu­wający się zbyt daleko w rejony "adaptacji". Schulz jest pisarzem wspaniałym i żywym, czyta się go - prze­praszam, jeśli urażę czyjąś wrażliwość - niemal jak Marqueza. Oczywiście - "Sto lat samotności" też można przerobić na scenę, można "pokazać" zwariowanego pat­riarchę przywiązanego do drzewa i można nawet spró­bować "ufizycznić" samot­ność. Słowem: można zrobić wszystko. Pytanie tylko: co miałoby z tego ewentualnie wyniknąć? Proza Schluza za­myka się w opisie, w myś­lowych refleksjach zdarzeń i obrazów minionych i śnio­nych, niewiele w niej dra­matyzmu, pojętego teatralnie, niewiele fizyczności, która jest surowcem teatru.

Tak więc z Schulza na scenie - nic prawie nie wy­nika. Nawet nie jest ten spek­takl agitką, aby czytać pi­sarza w oryginale - czyli w książce: publiczność nudzi się, nic nie rozumie. Smako­wać można kilka oderwanych scen, choćby tę, kiedy Jakub - Jan Peszek - żarli­wie wypowiada wobec dziew­cząt swoje wielce buntow­nicze wyznanie wiary. Resz­ta niech będzie milczeniem, niekiedy ładnym milczeniem. Żal oczywiście, gdyż utalen­towany Rudolf Zioło, reży­ser i adaptator prozy Schul­za, wszedł do teatru jako je­go młoda nadzieja. Ale i nie żal: młody im wcześniej potknie się, tym lepiej później chadza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji